Gry z otwartym światem robią największe wrażenie przestrzeniami i wielkością miejsc oddanych w ręce graczy. Często jednak jest to osiągane kosztem jakości oprawy graficznej. Horizon: Zero Dawn nie idzie na takie kompromisy pokazując, że przy ogromnej mapie można pokazać wirtualny świat jako naprawdę piękne miejsce. Zapraszam Was na wycieczkę po albumie z fotografiami, które wykonałem grając w Horizon: Zero Dawn.
Tak ładnej gry z otwartym światem jeszcze nie było. Horizon: Zero Dawn zachwyca oprawą
Moją recenzję Horizon: Zero Dawn mogliście niedawno przeczytać na łamach Antyweb. To prawdziwy pokaz możliwości PlayStation 4 Pro. Podkreślałem w niej, że gra wygląda niesamowicie. Aktualnie staram się wyczyścić mapę ze wszystkich pobocznych zadań i aktywności, a przy okazji trochę pozwiedzać, dlatego zapraszam Was na małą wycieczkę. Zero Dawn posiada rozbudowany tryb foto, który pozwala uchwycić najpiękniejsze momenty wirtualnej przygody. W moim wypadku były to przede wszystkim krajobrazy - nie używałem tu żadnych efektów (poza poszerzeniem perspektywy zdjęcia - dostępne w trybie foto), uchwycone obrazki nie zostały też poddane żadnej obróbce na komputerze. Zaznaczę jednak, że na telewizorze 4K z HDR-em lokacje wyglądają jeszcze lepiej i wielka szkoda, że nie da się tego w pełni oddać zrzutami ekranu. Ale myślę, że na koniec tej podróży i tak będziecie oczarowani. To moim zdaniem najładniejsza gra z otwartym światem jaka do tej pory ukazała się na konsolach.
Ta dziwna wieża, którą widzicie na horyzoncie to Żyraf, jedna z maszyn występujących w grze. Na pierwszy rzut oka przypomina właśnie żyrafę z dyskiem zamiast głowy, rozmiarami natomiast bliżej jej do dinozaura. Ale mam wrażenie, że mało kto zwrócił na niego uwagę - słońce przebijające się przez chmury i promienie rozpraszające się na delikatnej mgle robią wrażenie i w związku ze zmiennymi porami dnia, spędziłem tam kilka minut obserwując, jak okolica będzie wyglądać za chwilę.
Tak natomiast pory dnia oddziałują na twarz uroczej bohaterki, Aloy. Po lewej dzień, po prawej noc. Tu akurat czerwona poświata jest z jednej strony efektem bliskości ogniska, z drugiej czerwonej pochodni wiszącej na pobliskim słupie.
Tryb foto pozwala zdecydować, jaka pora dnia ma pojawić się na zdjęciu. A to świetna okazja, by pokazać Wam jak to samo miejsce zmienia wygląd w zależności od tego, czy odwiedzamy je podczas wschodu słońca, czy w środku nocy. Wyobraźcie sobie teraz, że na rozległej mapie znajdziecie górzyste, pustynne lokacje, puszczę, lasy czy ośnieżone szczyty. Okazuje się wtedy, że pojedyncze odwiedziny nie oddają tego w pełni tego, jak te miejsca wyglądają - wystarczy bowiem przyjść o innej porze i poczuć, że odwiedziliśmy zupełnie inny rejon.
Chwila, czy ja wspomniałem o ośnieżonych szczytach?
Chyba było też coś o jeziorach...
W lasach oprócz maszyn znajdziecie też dziki, takie zwykłe, dzikie (nie są jednak złe i nie mają ostrych kłów). Akurat schowały się w krzakach, ale po wejściu w takie miejsce też bym się gdzieś schował. Choć jeśli dobrze pamiętam, ja akurat uciekałem przed właścicielem tych tajemniczych, żółtych świateł.
Jeśli graliście kiedyś w Red Dead Redemption, to na pewno właśnie z grą Rockstara skojarzy Wam się powyższe zdjęcie. Zwróćcie uwagę na przywiązanie do detali (kaktus), tekstury na kamieniach i pole widzenia - nikt tu nie zasłania niczego tajemniczą mgłą (no bo mgła, w taką pogodę?), a refleksy światła potrafią czasem oślepić.
W Horizon: Zero Dawn znajdziecie też kilka dziwnych, ale zarazem niesamowitych konstrukcji. Po tej akurat miałem okazję chodzić - czy raczej kilka razy z niej spaść. Tego pierwszego nie polecam. Ale widok już jak najbardziej.
Odwiedzałem też przepięknie oświetlone jaskinie, choć oczywiście trafiały się miejsca, gdzie światło już nie chciało dojść.
Podczas gdy wiele gier z otwartym światem wykorzystuje wspomnianą wyżej mgłę do zwalniania konsoli z części obliczeń, twórcy Horizon: Zero Dawn postanowili pokazać ją tak, jak w prawdziwym świecie. I chyba sami przyznacie, że kilka rodzajów lokacji na jednym zdjęciu pokazuje różnorodność oprawy graficznej i projektu świata.
Bardzo podoba mi się nie tylko "normalne" oświetlenie, ale również flary towarzyszące oczom groźnych maszyn. Ta niebieska smuga to efekt ruchu włóczni, która w Zero Dawn służy do walki wręcz. Z czym Wam się kojarzy? Mi z Soul Blade (Soul Edge), moją ulubioną bijatyką z pierwszego PlayStation.
O urodzie Aloy nie ma co dyskutować. O wykonaniu samego modelu postaci czerwonowłosej wojowniczki powiedzieć natomiast można sporo - ale na pewno nie to, że poskąpiono szczegółów. Zwróćcie uwagę na "żyłkę"| na prawym bicepsie. O takich detalach pamięta się na ogół tylko w scenkach przerywnikowych, tu nie poskąpiono szczegółów również modelowi głównej bohaterki.
Którą wbrew pozorom nie jest wcale trudno sfotografować w ruchu. Łuk był moją ulubioną bronią, nie mogłem więc odpuścić pamiątkowego zdjęcia. Klimat tego zdjęcia jest niesamowity.
A jeśli nie macie jeszcze dość, rzućcie okiem również na te fotki. Biorąc pod uwagę rozdzielczość oryginalnych screenów zrzuconych z PlayStation 4 Pro (3840x2160 pikseli) można je śmiało wykorzystać jako tapety nawet na ekranach wysokiej rozdzielczości. Na moim rMBP 13 (2560 x 1600 pikseli) prezentują się w takiej roli wręcz kapitalnie.
Skoro Wy widzieliście moje zdjęcia z trybu foto - ja chciałbym zobaczyć Wasze. Jak się do niego dostać? Wciskacie options i wybieracie ten tryb z menu. Pokombinujcie też z efektami (oprócz specjalnych możecie też na przykład zmienić głębię ostrości) - to naprawdę fajna zabawa. I wierzę, że cykniecie o wiele lepsze fotki ode mnie. Miłej zabawy w tej aktywności, która z samym graniem nie ma zbyt wiele wspólnego. Ale gwarantuję Wam, sprawia masę frajdy.
Tekst powstał we współpracy z PlayStation Polska.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu