Dwa modele Samsunga Galaxy S10 otrzymają czytniki linii papilarnych ukryte pod ekranami. Czy to rozwiązanie stanie się nowym standardem biometrii w smartfonach? I co na to wszystko Apple?
Galaxy S10 z czytnikiem linii papilarnych w ekranie: Czeka nas biometryczny pojedynek Apple i Samsunga
Od kodów i haseł, przez tęczówki i linie papilarne, po głos, specjalne pigułki i implanty. Serio. Pomysłów na zabezpieczenie urządzeń mobilnych było już co niemiara, ale o dominację przez kilka kilka kolejnych lat powalczą dwa - odpowiedniki Face ID zmierzą się ze skanerami odcisków palców zaszytymi w ekranach smartfonów. Co prawda tak dosłownie tłuc się nie mogą, bo oba systemy nie są idealne - Face ID nie rozpozna zmasakrowanej twarzy, a czytnik nie zbierze danych przez rękawice bokserskie - ale pasjonującej batalii i tak nie unikniemy.
Promotorem rozpoznawania twarzy zostało już w zeszłym roku Apple, a czytniki w wyświetlaczu poprowadzi do boju Samsung. Koreańczycy wierzą w słuszność własnego rozwiązania na tyle, że postawili na swojego konia 60 milionów - 60 milionów egzemplarzy modelu Galaxy S10, bo na taką sprzedaż nowej serii flagowców liczy podobno koncern. A zakupowy szał ma wywołać głównie nowy sposób odblokowywania smartfonów.
Galaxy S10 z czytnikami pod ekranem: Samsung wreszcie gotowy do boju
Zacznijmy od podstaw: według najnowszych raportów, dwie wersje Galaxy S10 zaoferują klientom ultradźwiękowe skanery odcisków palców bazujące na technologii Qualcomma. Prawdopodobnie rozwiązanie to trafi również do wybranych modeli z serii Galaxy A. Ta informacja wywołała we mnie na początku ekscytację, lecz później przypomniałem sobie, że wcale-nie-flagowce Samsunga i tak od dawna zbliżają się cenami do sztandarowych propozycji Xiaomi czy OnePlusa, a futurystyczny czytnik na pewno dodatkowo im w tym pomoże.
W każdym razie fakt, że skaner pojawi się nie tylko w limitowanej edycji premium flagowca, tak jak w przypadku Huaweia Mate’a RS, a nawet nie tylko we flagowcach, doprowadził mnie do trzech wniosków:
- Samsung kończy z półśrodkami i chce pożegnać niewygodne skanery na pleckach, czy nawet identyfikację tęczówek. Przynajmniej na wyższej półce. Przedsiębiorstwo myśli co prawda asekuracyjnie o własnym systemie rozpoznawania twarzy, ale wątpię by wpakowało go do swoich telefonów w przyszłym roku.
- Gigant wytacza najcięższe działa przeciwko Apple - skoro porzuca skanery tęczówek, będzie chciał pokazać, że to palce, a nie twarze, są przyszłością biometrii. Na razie - później, jeśli wprowadzi w życie wspomniany przed chwilą patent, w magiczny sposób okaże się, że buzie są jednak spoko ;)
- Koncern jest do tej misji świetnie przygotowany - szef mobilnego oddziału firmy powiedział, że prymitywny i powolny czytnik w wyświetlaczu mógł zastosować już dwa lata temu, ale wolał poczekać na rozwój technologii. I wierzę mu. Po pierwsze podobne wyznanie usłyszałem od przedstawicieli Samsunga podczas zeszłorocznej premiery Galaxy Note’a 8, a po drugie nadal pamiętam słabiutki czytnik z Galaxy Note’a 4 i myślę, że firma nie chce powtarzać swoich błędów.
Nieźle - dla wielbicieli technologii to świetna sprawa i muszę przyznać, że sam jestem podekscytowany tym, że na szerokie wody wypłynie system rodem z filmów science-fiction. Tylko czy zwykłych użytkowników naprawdę obchodzi, czy dostęp do danych zyskują poprzez przyłożenie palca, mrugnięcie okiem, wpisanie kodu czy recytację wiersza?
Wszyscy kochają biometrię
Okazuje się, że tak. Badania przeprowadzone we wrześniu 2017 przez Kantar TNS pokazały, że z czytników linii papilarnych korzysta aż 82% osób posiadających odpowiednie telefony. Skąd taka miłość? Użytkownicy twierdzą, że wynika ona z wygody czytników, bezpieczeństwa, szybkości oraz tego, że są… cool. W tej kolejności. Tradycyjne hasła, skanowanie tęczówki i rozpoznawanie twarzy osiągnęły w ankiecie znacznie słabsze wyniki, choć należy pamiętać, że we wrześniu w sklepach nie było jeszcze iPhone’a X. Niemniej, konkluzja jest prosta: owszem, wbrew pozorom niemal każdy przywiązuje wagę do biometrii i ma własne ulubione sposoby na ochronę urządzeń.
Czytnik w ekranie i Face ID: co jest lepsze?
A skoro blisko jedna czwarta respondentów przytyka opuszek do czytnika kilkadziesiąt razy dziennie tylko dlatego, że wydaje im się to cool, to pomyślcie jak bardzo cool okaże się czytnik ukryty w ekranie. I jak cool musi być dla niektórych Face ID. Kurczę, to rzeczywiście może wpływać na sprzedaż! A już na pewno będzie stanowiło ważny element kampanii marketingowych - zarówno w najbliższej generacji Samsungów, jak i iPhone’ów.
Tylko które z rozwiązań ostatecznie wyjdzie z pojedynku zwycięsko? Cóż, teoretycznie Face ID ma zapewniać wyższe bezpieczeństwo od czytników linii papilarnych. Czujniki wykorzystywane w iPhone’ie X mogą też posłużyć do mapowania twarzy w innych celach, ot choćby do tworzenia animoji, więc teoretycznie rozwiązanie giganta z Cupertino dysponuje większym komercyjnym potencjałem. Z drugiej strony, czytnik w ekranie prawdopodobnie okaże się szybszy, a do tego nie wpływa na zewnętrzną stylistykę urządzenia - żadnych szerokich wcięć w panelu OLED, zgrabna bryła bez wgłębień na pleckach i tak dalej. Trudno stwierdzić jednoznacznie, co jest lepsze, a poza tym najlepszy nie zawsze wygrywa.
Przyjmie się to, co łatwiej skopiować
Szkoda, że nikt nie wpadł jeszcze na pomysł wykorzystywania zabezpieczeń biometrycznych w pornografii… Ten przemysł ma akurat bogate doświadczenie w rozstrzyganiu różnorakich walk formatów ;) Gdybym sam, bez pomocy branży porno, miał stawiać u bukmachera powiedziałbym, że to czytnik w wyświetlaczu przyjmie się lepiej. Dlaczego? Bo tak jest łatwiej. Wiem, że chińskie firmy patrzą w Apple jak w obrazek, ale gotowe rozwiązania od Qualcomma czy Synaptics mogą zostać zaadaptowane przez producentów mniejszym kosztem. Substytutem Face ID zostaną z kolei sprawne, ale mniej złożone systemy rozpoznawania twarzy, takie jak choćby ten z OnePlusa 6. W drugą stronę byłoby trudno. Poza tym do czytników jesteśmy przyzwyczajeni, a pozbawione ich zupełnie smartfony z Androidem wywoływały na początku kontrowersje.
Co nie oznacza, że Apple się ugnie i powróci do Touch ID - nie. Myślę, że w Cupertino zostaną we własnym świecie, a większą popularność czytników obrócą we własną korzyść. Face ID sprawi, że iPhone’y pozostaną bardziej unikatowe, a jego kolejne wcielenia doczekają się interesujących dodatkowych funkcji niedostępnych u konkurencji.
Paluszek i główka to tylko wymówka
Ale tak szczerze? Pogaduszki o bezpieczeństwie brzmią pięknie, lecz wiadomo przecież, że na pierwszym miejscu nie stoi bezpieczeństwo, tylko chęć sprzedania jak największej liczby urządzeń. A że biometryka jest akurat trendy, na czasie i cool, czeka nas w tej dziedzinie ciekawa ewolucja. Paluszek i główka to tylko wymówka. Pretekst, który ma namówić klientów na przesiadkę na nowe modele sprzętu. Choć dobrze, że na mobilnym rynku znów coś się dzieje.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu