Po kilku, a może nawet kilkunastu latach posuchy wchodzimy w kolejny etap masowej fascynacji kosmosem. SpaceX, Blue Origin, plany powrotu na księżyc i podboju Marsa rozpalają wyobraźnię milionów ludzi. To oznacza automatycznie, że coraz więcej osób zaczyna znów patrzeć „w gwiazdy”, tak gołym, jak i uzbrojonym okiem. Jednym z bardziej wdzięcznych obiektów do podglądania jest nasza sąsiadka, galaktyka Andromedy.
Galaktyka Andromedy, czyli mgiełka, którą ludzkość zna od tysiąca lat
Wbrew temu, co się popularnie utarło, galaktyka Andromedy nie jest najbliżej położonym obiektem tego typu. Jest za to najbliższą z dużych galaktyk, która nie dość, że należy razem z naszą Drogą Mleczną do tzw. Grupy Lokalnej, to jeszcze z ogromnym prawdopodobieństwem pędzi ku nam na tak zwaną czołówkę.
Nasza bohaterka jest galaktyką spiralną, która swoją nazwę wzięła od konstelacji, w której można ją odnaleźć. Jest jednym z najwcześniej obserwowanych i opisanych obiektów nieba głębokiego, czyli obiektów spoza naszego układu, niebędących pojedynczymi gwiazdami. Pierwsze historyczne zapiski na jej temat pochodzą od perskiego astronoma Abd al-Rahmana al-Sufiego, który opisał ją w swojej „Księdze stałych gwiazd”, jako „al-Laṭkhā al-Saḥābiya”, czyli mglistą plamkę. Książkę datuje się na 964 r. n.e., ale z kontekstu opisów w niej zawartych wynika, że Andromeda była znana już wcześniej zarówno badaczom perskim, jak i arabskim.
Swoją drogą, dzięki cyfrowym repozytoriom to wielkie dzieło średniowiecznej astronomii możecie obejrzeć samodzielnie na stronach Biblioteki Bodlejańskiej (Uniwersytet Oxfordzki). Można zapoznać się też z jego treścią (po angielsku) w udostępnionej za darmo przez Uniwersytet Jamesa Cooka książce Ihsana Hafeza „Abd al-Rahman al-Sufi and his book of the fixed stars: a journey of re-discovery”.
Galaktyka Andromedy - historia kosmicznych obserwacji naszego sąsiada
W Europie Andromeda trafiła na mapy i do tabel znanych obiektów astronomicznych znacznie później, dopiero w początkach XVII w. Dla naszego kontynentu odkrył ją niemiecki astronom Simon Marius, który obserwował ją już przez teleskop. Choć są pewne poszlaki, że bywała odnotowana już wcześniej, trzeba przyznać, że astronomowie z Bliskiego Wschodu, wyprzedzili Europejczyków o kilka długości. Później poszło już z górki, galaktyka objawiła się między innymi w pracach Heweliusza, Flamsteeda czy Halleya.
Ostatecznie skatalogowana została przez słynnych astro-statystyków jako galaktyka M31 u Messiera oraz jako NGC 224 w Nowym Katalogu Ogólnym Johna Dreyera. Należy jednak pamiętać, że cały czas uważano ją za mgławicę, teoria o tym, że gdzieś tam mogą być inne galaktyki, dopiero się wykluwała, a na ostateczne potwierdzenie tej koncepcji przyszło jeszcze poczekać.
W miarę doskonalenia instrumentów badawczych i obserwacyjnych Andromeda stawała się coraz bardziej fascynującym obiektem, co do którego natury rozgorzały gorące dyskusje. Pierwszym pomiarem, który podważył mgławicowy charakter naszej sąsiadki były badania Williama Hugginsa, który odkrył przy pomocy metod spektroskopii astronomicznej, że widmo „mgławicy” Andromedy różni się od tego generowanego przez inne tego typu obiekty, i przypomina swoim charakterem bardziej widmo gwiazd. Jednocześnie rozwój fotografii astronomicznej ujawnił spiralny charakter obiektu M31. Te spostrzeżenia doprowadziły do wyróżnienia mgławic spiralnych, co do charakteru których, trwały coraz gorętsze spory.
Kolejne obserwacje świadczące o wielkości i odległości badanego obiektu doprowadziły w 1920 r. do Wielkiej Debaty pomiędzy Heberem Curtisem, który twierdził, że Andromeda jest inną galaktyką, podobną w charakterze do Drogi Mlecznej, a Harlowem Shapleyem, twierdzącym, że M31 jest częścią naszej galaktyki. Dziś już wszyscy wiemy, kto w tym sporze miał rację. Tym samym galaktyka Andromedy stała się przyczynkiem do dużego przełomu naukowego.
Czy w Polsce można obserwować Galaktykę Andromedy gołym okiem?
Ponieważ M31 ma jasność obserwowaną na poziomie +4,4 magnitudo, możliwa jest jej obserwacja bez wspomagania. Jednak najlepiej wybrać się wtedy w miejsce, w którym nie ma zbyt wielu sztucznych źródeł światła. Oczywiście będzie to obserwacja trochę ułomna, zobaczymy tylko rozmyte centrum tego obiektu. Jeśli chcielibyśmy zobaczyć ją w pełnej krasie, wystarczy uzbroić się w lornetkę, a jeśli „topografia” nieba nie jest waszą najmocniejszą stroną, może się Wam przydać jakaś aplikacja astronomiczna w stylu Star Walk 2. Dzięki niej będziecie w stanie szybko namierzyć ją, jak i inne ciekawe obiekty.
Niezłym pomysłem może być wycieczka do miejsc specjalnie przygotowanych dla obserwatorów, takich jak choćby bieszczadzki Park Gwiezdnego Nieba. To miejsce pozbawione jakichkolwiek „cywilizacyjnych zanieczyszczeń świetlnych”, w które można wybrać się ze swoim sprzętem bądź skorzystać z profesjonalnych teleskopów na miejscu. Warto też odwiedzić stronę tego miejsca i zapoznać się z ich ofertą edukacyjną.
Galaktyka Andromedy potwierdza, że obserwacja kosmosu nie musi kosztować wiele
Galaktyka M31, dzięki niskiej relacji koszt/efekt jest idealnym obiektem dla zarażania innych astronomicznym hobby. Lornetkę większość osób znajdzie, jeśli przetrzepie domowe pawlacze, a nawet jeśli nie, to koszt zakupu takiego urządzenia nie jest wysoki. Optymalna na początek obserwacji astronomicznych lornetka 10x50 nie jest dużym wydatkiem, najlepsze modele w typie Nikona Action EX kosztują 800 zł, ale sporo przyzwoitych urządzeń znajdziemy znacznie taniej.
Należy pamiętać, że jeśli chcielibyście iść w większe rozmiary, to taki sprzęt będzie duży, ciężki, a do komfortowego oglądania obiektów na niebie może okazać się konieczne posiadanie statywu.
Ciekawostki o Galaktyce Andromedy
Galaktyka Andromedy znajduje się dziś w odległości 2,5 mln lat świetlnych od Drogi Mlecznej i pędzi w naszym kierunku z prędkością 300.000 - 400.000 km/h. Za około 4,5 miliarda lat nastąpi początek łączenia tych kosmicznych „olbrzymów”, często szumnie nazywany zderzeniem. Według naukowców, z perspektywy planet i gwiazd nie będzie to jakieś szczególnie ekscytujące zdarzenie, zdecydowanej większości z nich nie spotkają żadne kataklizmy i miną się w bezpiecznych odległościach.
Z perspektywy samych galaktyk, będzie to niezwykle ciekawe zjawisko. Mieszanie się materii wywoła gwałtowne procesy gwiazdotwórcze, obiekty pozmieniają zupełnie swoje trajektorie. Część gwiazd zostanie „wystrzelona” poza nowo rodzącą się galaktykę, między innymi nasz układ słoneczny, znajdujący się na peryferiach Drogi Mlecznej może spotkać taki scenariusz. Ponieważ w centrach obu galaktyk znajdują się supermasywne czarne dziury, oba rozpoczną „taniec” wokół wspólnego środka ciężkości, który zakończy się ich połączeniem. Koniec końców powstanie nowa, potężna galaktyka eliptyczna.
Gdyby na Ziemi istniało wtedy życie, na niebie zaobserwowalibyśmy fascynujący spektakl, oczywiście pod warunkiem, gdyby ktoś potrafił wykonać timelapse'a trwającego kilka miliardów lat. Tyle będzie bowiem trwał cały proces łączenia M31 z Drogą Mleczną. Jakiś czas temu, symulację zmian jakie będą zachodziły w tym czasie na ziemskim niebie, przeprowadzili specjaliści z NASA i trzeba przyznać, że wygląda to obłędnie. Ale i bez tego obserwacja galaktyki Andromedy daje wielką satysfakcję.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu