Oficjalne, licencjonowane gadżety z filmów i seriali sci-fi to najczęściej zwykłe, plastikowe zabawki. Fani pokazują, że można zrobić to lepiej, a efekt końcowy niekiedy jest lepszy niż to, co możemy zobaczyć na dużym lub małym ekranie.
Gadżety z filmów i seriali sci-fi w prawdziwym świecie? Fani robią to lepiej
Filmy i seriale sci-fi mają to do siebie, że pozwalają zajrzeć w przyszłość - często tę odległą. Podróżne kosmiczne, eksploracja obcych planet, kontakt z pozaziemskimi cywilizacjami. Nie brakuje też futurystycznych gadżetów, z których korzystają bohaterowie. Choć to wymysł fantazji scenarzystów i przeniesienie ich do naszego świata często wydaje się niemożliwe, szybko okazuje się, że to nie prawda.
Nie jestem jakimś wielkim fanem serii Star Trek, choć będąc w szkole podstawowej z wypiekami na twarzy oglądałem kolejne odcinki "Następnych Pokoleń" w polskiej telewizji. Pamiętam też, ze z grupką dzieciaków z osiedla bawiliśmy się w startreka na podwórku (a raczej na polu, jak to się mówi w Krakowie). Za blokiem mieliśmy dość niskie, ale grube drzewo, na które można było bez większych problemów wejść i przekształcić je w bazę. Pamiętam je doskonale, gdyż służyło ono najczęściej jako USS Enterprise (lub któryś z innych statków kosmicznych Zjednoczonej Federacji Planet). Każdy usadawiał się na innej gałęzi i przydzielane mu były różne role - kapitan, nawigator, itp.
Gadżety z serii sci-fi w realnym świecie. Fani robią to lepiej niż licencjonowani producenci
O gadżetach ze Star Trek mogliśmy wtedy co najwyżej pomarzyć. Nie brakowało jednak inwencji twórczej i chałupniczej pracy. Niestety daleko nam było do obecnych fanów, którzy tworzą funkcjonalne gadżety wzorowane na popularnych seriach. Jeden z nich, Mangy_Dog od, lat pracuje nad własnym, funkcjonalnym tricorderem - wielofunkcyjnym urządzeniem diagnostycznym. Na jego kanele YouTube obejrzeć możecie kilkuczęściowy materiał, w którym opowiada o pracach, problemach i wyzwaniach jakie na niego czekały przy tworzeniu drugiej generacji tego urządzenia. Efekt jest niesamowity. Choć trudno doszukiwać się w fanowskim tricorderze funkcji medycznych, tak jego skomplikowana konstrukcja i własnoręcznie stworzone oprogramowanie, z pewnością zawstydzi licencjonowane "zabawki", które od lat są dostępne w sprzedaży.
Zawsze chciałem mieć miecz świetlny. Teraz też, choć pozwolić sobie na niego nie mogę
A co powiecie na gadżety z Gwiezdnych Wojen? O mieczu świetlnym marzył chyba każdy fan filmów oraz uniwersum stworzonego przez George'a Lucasa. Dostępne w sprzedaży repliki - zarówno te zabawkowe, jak i bardziej "pro", przyciągają uwagę wielu. Jednak warto zainteresować się tym tematem z nieco innej strony - nie patrząc na licencjonowane produkty. Istnieje cała społeczność fanów tworzących swoje własne miecze świetlne. Naszpikowane nowoczesnymi technologiami z rozwiązaniami, które jeszcze kilkanaście lat wydawały się mało realne, oferują dużo więcej niż to, co jest dostępne w tradycyjnej sprzedaży. Najbardziej fascynuje mnie praca mb-sabers i jego mieczy Graflex wzorowanych na oryginalnych rękojeściach wykorzystywanych w starej trylogii Gwiezdnych Wojen.
Stworzenie takiego miecza zajmuje sporo czasu, materiałów i pieniędzy. O masowej produkcji można więc zapomnieć. W ciągu roku pojawiają się zaledwie jedna, może dwie sztuki. Każdy z nich kosztuje od 4,5 do 7 tys. euro. Nie jest to mało. Jednak efekt jest piorunujący - wystarczy przejrzeć kanał mb-sabers na YouTube. Dopracowane do najdrobniejszego szczegółu i najmniejszej śrubki. W pełni funkcjonalne rękojeści kompatybilne są z "ostrzami" wykorzystywanymi w innych replikach. Z dźwiękami, czujnikami ruchu, mocnym podświetleniem (nie tylko samego ostrza, ale także kryształu Kyber) czy obracającymi się elementami. Na wideo wygląda to niesamowicie - podejrzewam, że na żywo prezentuje się to jeszcze lepiej. Jednak wiem, że w najbliższej przyszłości jego zdobycie będzie niezwykle trudne. Zaporowa cena nie odstrasza potencjalnych kupujących. Gdy tylko miecz pojawia się w sprzedaży, szybko staje się niedostępny. Zazdroszczę ich właścicielom, nawet jeśli miałby leżeć wyeksponowany na regale.
Nie można zapominać o innych próbach przeniesienia popularnych gadżetów ze świata science fiction do naszego świata. Śrubokręt soniczny z Doktora Who? Jak najbardziej. Kostium Iron Mana, który nie dość, że funkcjonalny, to posiadający wiele zaawansowanych rozwiązań. Da się zrobić. Fani od lat pokazują, że wystarczy samozaparcie, odpowiednie materiały i fundusze na stworzenie przedmiotów, z których korzystają bohaterowie ulubionych serii.
Stock Image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu