W ubiegłym roku amerykańcy sędziowie uznali, że Epic Games nie złamało prawa, zapożyczając choreografię youtubera i na jej podstawie tworząc emotkę w grze. Autor ruchów walczy jednak dalej, oskarżając developera o naruszenie prawa do aranżacji.
Pamiętacie jeszcze czasy, kiedy słynne tańce w Fortnite krążyły po całym internecie i naśladowały je nawet gwiazdy sportu czy show-biznesu? Ja niestety tak, bo był to bardzo niezręczny moment, który szybko stał się memem wyśmiewającym szeroko pojęte uniwersum gry. Nie skończył się jednak tylko na niewinnej zabawie, bo okazało się, że twórcy zbyt zuchwale zapożyczali kultowe ruchy taneczne, aż do momentu gdy jeden z autorów układu zdecydował się wejść z Epic Games na drogę sądową. Wydawało się, że sprawa rozejdzie się po kościach, ale w ostatnich dniach batalia w amerykańskim sądzie apelacyjnym ponownie się rozpoczęła.
W Fortnite tańczyć każdy może – no chyba, że ukradł choreografię
Fortnite po wręcz latach brylowania na świeczniku ustąpił miejsca innym tytułom, ale dzięki długo wyczekiwanemu powrotowi do klasycznej mapy hit Epic Games znowu wysadził serwery w powietrze. Dosłownie – zainteresowanie nową aktualizacją było tak duże, że gracze musieli czekać w kolejkach, bo serwery nie były najwyraźniej przygotowane na tak intensywny ruch. Skąd to zamieszanie? A no stad, że do Fortnite powróciła długo wyczekiwana mapa z oraz miejscówki pierwszych sezonów a wraz z nią oldskulowe bronie, wyposażenie, elementy kosmetyczne i oczywiście tańce.
No właśnie – tańce. Jeden z najbardziej charakterystycznych elementów Fortnite, czyli animacje popularnych układów, inspirowanych lub wręcz skopiowanych z popkulturowych klasyków. Pojawił się tam słynny taniec Snoop Dogga z kawałka Drop It Like It's Hot, czy nawet legendarne Gangnam Style. Młodym graczom się to podobało, ale artystom niekoniecznie. Pozew przeciwko Epic Games złożyli między innymi 2 Mill, Alfonso Ribeiro, a także youtuber i choreograf Kyle Hanagami, który już w ubiegłym roku próbował przekonać sąd, że posiada wyłączne prawa do ruchów, które zostały wykorzystane do stworzenia emotki „It's Complicated”.
Swoją drogą wyobraźcie sobie, jak komicznie musiało wyglądać to na sali, gdy sędzia musiał z powagą oglądać klipy tańczących ludzików z Fortnite. Pomijając nieco niepoważny charakter tej sytuacji, sprawa zatrzymała się ostatecznie na stanowisku, że dzieła choreograficzne składają się z póz, które same w sobie nie podlegają ochronie. Autor choreografii nie miał jednak zamiaru odpuszczać – w tym tygodniu panel sędziów amerykańskiego sądu apelacyjnego znów pochylił się nad sprawą.
Pojedyczne ruchy nie są chronione prawnie, ale tu chodzi o aranżację
Czy taneczne ruchy, które zostały wykorzystane do stworzenia emotek w Fortnite, podlegają w końcu ochronie? Okazuje się, że tak, a przynajmniej takie stanowisko przedstawił Richard Paez, sędzia dziewiątego Okręgowego Sądu Apelacyjnego Stanów Zjednoczonych, argumentując to tym, że nawet jeśli poszczególne elementy tańca nie mogą być objęte prawami autorskimi, to aranżacja może. A to właśnie o tę aranżację – rozumianą jako oryginalne kroki i pozy w choreografii tanecznej – chodzi, dlatego Epic Games nie może sobie po prostu podbierać każdego układu i umieszczać go w grze bez zgody autora.
Co innego gdyby chodziło o jeden konkretny ruch w osobny rozumieniu, bo takie ochronie prawnej nie podlegają, ale w grę wchodzą tutaj pozycje ciała, przejścia, wykorzystanie przestrzeni, wyczucie czasu, pauzy, energia, kanon, motyw i wiele innych czynników. Przedmiot całego zamieszania możecie zobaczyć na poniższym wideo.
Sprawa emotki nie jest tylko walką ze zbytnią śmiałością Epic Games w zapożyczaniu motywów, ale tyczy się też praw choreografów i innych twórców cyfrowych, których viralowe filmiki dość swobodnie wykorzystywane są przez podmioty branży rozrywkowej. Wyrok sądu może więc nieco namieszać i diametralnie zmienić podejście developera, czego gorąco oczekuje Kyle Hanagami – mężczyzna przekazał, że wręcz nie może doczekać się procesu.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu