PlayStation nabiera trochę pokory? Na to wychodzi — firma w końcu się ugina i pozwala na multiplatformową zabawę online. Na początek — w Fortnite.
Świat potrzebuje więcej Fortnite'ów. Przemówił do rozsądku nawet nieugiętemu PlayStation
Fortnite, oj Fortnite — dla wielu jawisz się jako zło w najczystszej postaci. Kradniesz setki godzin z życia największych miłośników tej zabawy, oferując przy tym od groma frajdy. Jako darmowa gra przynosisz twórcom ciężarówki pieniędzy i ciągle bijesz rekordy popularności. A teraz wybijasz ścianę, której nie udało się ruszyć przez lata nikomu innemu. Żadna inna produkcja nie miała tyle posłuchu i takiej mocy sprawczej. Czyżby udało się zachwiać nawet wiarą w to, że, jak usłyszeliśmy ostatnio od Kenichiro Yoshidy, to PlayStation jest najlepszym miejscem, w którym gracze mogą zagrać w tę produkcję? Coś musi być na rzeczy, bo Sony spuszcza z tonu i nareszcie otwiera się na cross-play. Lepiej późno niż wcale.
W tej generacji PlayStation idzie jak burza — nie ma sobie równych, a słupki sprzedaży jednoznacznie pokazują kto jest królem. Zresztą poza drobnymi mankamentami, naprawdę trudno jest przyczepić do platformy jako całości: Sony odrobiło pracę domową i pokazało, że wie jak przyciągnąć do siebie graczy. Nie są idealni i też mają kilka rzeczy do poprawy. Ze względu na swoją pozycję, nie bali się dyktować reguł przez wiele tygodni. W kwestii cross-play, czyli międzyplatformowej zabawy online, odmówili w ostatnich latach całemu szeregowi tytułów. Ot, chociażby niezwykle ciepło przyjętemu Rocket League, które też starało się o jej implementację. Przez wiele tygodni odmawiali też Fortnite, a wypowiedź CEO, Kenichiro Yoshidy, wywołała niemałą burzę:
W kwestii rozgrywki multiplatformowej, naszym kierunkiem myślenia jest zawsze to, że PlayStation jest najlepszym miejscem do grania. Wierzymy że partnerstwo Fortnite z PlayStation 4 zapewni najlepsze doświadczenie dla graczy.
Czytaj dalej poniżej
Wielu graczy (moim zdaniem — bardzo słusznie) poczuła się urażona. Bo można prowadzić nieskończone dyskusje na temat tego, czy PlayStation faktycznie jest najlepszym miejscem do grania, szczególnie teraz. W czasach kiedy ludzie masowo pokochali mobilną rozrywkę, a Sony poddało się bez większej walki i w tle uśmierciło swoje fenomenalne PS Vita. Wysoka pozycja na rynku wcale nie usprawiedliwia takich zadufanych tekstów, które potrafią rozwścieczyć. Ale najwyraźniej sprawa zrobiła się na tyle ostra, że PlayStation postanowiło spuścić z tonu i się ugięło. Wczoraj ogłosiło start bety pozwalającej grać w Fornite z użytkownikami Nintendo Switch, Xbox One, komputerów, a nawet systemów mobilnych — iOS i Androida.
Nie gram w Fortnite, właściwie jak ognia unikam gier sieciowych (bo, niestety, czas nie jest z gumy) — ale nie ukrywam, że cieszy mnie decyzja Sony. To prawda — nie szczędzę PlayStation krytyki, bo choć w wielu miejscach robią naprawdę świetną robotę, to obserwując jak robią krok naprzód i dwa wstecz, po prostu się irytuję. Ot, chociażby jak z czasem działania pada na jednym ładowaniu (zobacz też: Hori Onyx: kontroler do PS4 który wygląda jak ten od Xboxa. Godny konkurent Dual Shocka?). Albo lokalnym brakiem fenomenalnej usługi jaką jest PlayStation Now (po ostatnich zmianach mogącej być zresztą godnym przeciwnikiem dla uwielbianego Xbox Game Pass). Ich upór i blokowanie pewnych usprawnień jest dla mnie niezrozumiały, a podsycane wysoką pozycją i patrzeniem na wszystko z góry i chęcią rozdawania kart — najzwyczajniej wkurzający. Dlatego uważam że potrzebujemy na rynku więcej takich Fortnite'ów, gigantycznych produkcji które sprawią, że nieugięci do tej pory w swoich (nierzadko głupich) regułach — zaczną je zmieniać. Dzięki wam, Epic Games!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu