Internet

Internet jest piękny - czyli jak obśmiać infrastrukturalny dramat?

Jakub Szczęsny
Internet jest piękny - czyli jak obśmiać infrastrukturalny dramat?

Zawsze, gdy ktoś pyta mnie: "dlaczego zacząłeś pisać o nowych technologiach?" odpowiadam: "bo interesują mnie ludzie". To może wydawać się nieco paradoksalne, ale to moja główna motywacja - a przecież bez ludzi nowych technologii by nie było, podobnie jest z pewnymi zjawiskami w internecie, które są ich dziełem. Co można zrobić z niedomaganiami systemu, czy też jego absurdami? Obśmiać je, uczynić śmiesznymi - ukazując ich słabości i choroby.

Do napisania tego tekstu natomiast natchnął mnie profil na Facebooku: "Opóźnienia pociągów na dziś", w którym autorzy rozprawiają się z niedomaganiami polskich kolei - słynących nie tylko z drogiego jak piernik Pendolino bez WiFi, ale także z nierzadkich opóźnień oraz kontrowersyjnej jakości świadczonych usług. Sam korzystam z kolei raz na jakiś czas, ale głównie na krótkich dystansach - Koleje Regionalne wcale nie są takie złe - natomiast już w innych przypadkach jest po prostu różnie.

Autorzy postanowili urządzić osobliwy dosyć "konkurs" - w tym natomiast "wygrywają" te pociągi, które opóźnią się najbardziej. Dwie, trzy minuty obsuwy to jeszcze nie jest dramat, taki wynik wcale nie gwarantuje wygranej, aczkolwiek Japończyków z pewnością by niemiłosiernie poirytował. Co jednak należy powiedzieć o opóźnieniach sięgających całych godzin? I to z różnych przyczyn - awarii, modernizacji linii, ich zamknięcia itp.? Coś, co jest nie do pomyślenia w innych krajach, w Polsce jest wyśmiewane i odwrotnie - stawiam dolary przeciw orzechom, że to, co u nas byłoby nie do pomyślenia, w pewnych regionach obraca się to w absurdalny żart.


Śmiać się - warto. Śmiać się - wręcz należy

Wprawę w wyśmiewaniu otaczającej nas rzeczywistości uzyskaliśmy jednak już wcześniej: najbliższym mi przykładem (choć w komunie nie dane było mi żyć - może to nawet lepiej) będą filmy Barei, w których zręcznie omijając cenzurę prezentowano niedomagania obowiązującego wtedy systemu. Miś na miarę naszych możliwości wszedł już nawet do polskiego słownika kultowych zwrotów i tym określeniem naznaczamy takie zjawiska, przedsięwzięcia, zachowania które same z siebie wzbudzają jedynie politowanie. Ale wróćmy do tego co dzieje się tu i teraz. Skąd wzięli się "Janusze" i "Nosacze"? (właściwie to "Januszonosacze"). Ten pierwszy to satyryczny archetyp specyficznego Polaka (nie typowego, uwaga!), którego horyzonty myślowe kończą się na wieczornym piwie popijanym do dziennika informacyjnego, a marzenia na Passacie B5 z silnikiem 1.9 TDI. Tak w skrócie.

Społeczeństwo samodzielnie wytwarza sobie takie archetypy oraz obok nich - metody wyśmiewania pewnych absurdów, przywar. Internet jest bardzo wdzięcznym medium w tej kwestii - przypomnijmy sobie niektóre memy, np. "handlarza - cwaniaka" żegnającego kupującego kultowym: "gwarancja do bramy, potem się nie znamy". Babcia przy komputerze, dzieciak przy laptopie, typowy Seba - za pomocą takich materiałów śmiejemy się również z siebie: wskazując na cechy, z których dumnym być raczej nie należy.


Propozycja podpisu do zdjęcia: Kiedy masz lepszy internet niż Podlasie, a też mieszkasz w lepiance...(proszę, potraktujcie to jako żart, uwielbiam Podlasie!)

Obśmiewamy nie tylko pociągi, piętnujemy też typowo LUDZKIE (nie polskie!) cwaniactwo

Jedni uważają, że "cwaniactwo" to typowo polska przywara - ja natomiast mogę Wam zagwarantować, że inne nacje również mają z tym problem. Ale - żeby nie było, że utrwalam stereotypy, pozwolę sobie tę kwestię przemilczeć (cholera - jak można milczeć... pisząc?). Pewnie wielu z Was zna profil "Chu*owe mieszkania do wynajęcia" - społeczność, która może pochwalić się blisko 200 tys. członków. Tam natomiast autorzy oraz fani profilu piętnują nie tyle z kosmosu wzięte ceny mieszkań, ale także i warunki w nich panujące. "Ciężki PRL", ubikacja w kuchni, dziwnie wykończone klitki oraz idiotyczne wręcz żądania właścicieli to kwintesencja tego, co można tam znaleźć. Rzekłbym, że większość prezentowanych tam ofert to te z kategorii tych naprawdę "chu*owych" - posługując się nomenklaturą autorów.

W "Vogule Poland" oraz "Chu*owej Pani Domu" śmiejemy się i z celebrytów i ze stylu życia, który jest w nas pompowany przez masowe media. Wychuchane mieszkania, piękni aktorzy, dzieci w równymi zębami. Wertując takie profile pamiętamy natomiast o tym, że w prawdziwym domu zdarza się czasami kompletny bajzel, ludzie nie są wcale tacy doskonali, a i niektórzy będą mieć krzywe zęby. Telewizja, kolorowe pisemka, seriale tego nie pokażą, bo prawdziwość trendy nie jest. To można, a nawet wyśmiać trzeba.

Zmieniły się metody

Bo zmienił się sposób konsumpcji treści. Na dobrą sprawę mamy znacznie większe możliwości piętnowania absurdów i... oczywiście jest się z czego cieszyć. Wystarczy, że masz dostęp do mediów społecznościowych - każdy może stać się górnikiem w kopalni "beki", byleby tylko wyśmiewana treść była dobra, a absurd przedni. Nie oznacza to znowu, że każdy stanie się automatycznie Bareją i będzie tak sprytnie żonglował humorem jak i on.

Warto jednak o tym zjawisku wspomnieć, bo w społeczeństwie jest ono bardzo potrzebne - rzekłbym, że w diagnozowaniu konkretnych problemów dotykających ludzi takie "świątynie beki" są znacznie lepsze niż jakiekolwiek sondaże. Na mocy zjawisk, które irytują tworzymy schematy, archetypy, nad którymi potem pastwimy się w poczuciu spełnienia, satysfakcji z tego, że my tacy nie jesteśmy. Czy aby na pewno? Nie zawsze tak jest - ważne jednak, że potrafimy się śmiać, czasami także z samych siebie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu