Można nie znać muzyki artysty a nawet nie lubić gry, ale mimo to świetnie bawić się na koncercie w Fortnite. Nie wiem na ile pomaga to promocji gry czy wykonawcy, ale event był świetny.
W kwietniu ubiegłego roku w Fortnite swój wirtualny koncert zagrał Travis Scott. Był to specjalnie przygotowany event w popularnej grze Battle Royale, które uwielbia wręcz "romansować" zarówno ze znanymi markami czy popularnymi filmowymi postaciami, ale również prawdziwymi celebrytami i artystami. Pierwszy z pięciu growych występów obejrzało aż 12,3 miliona graczy i już wtedy mówiło się o rekordzie. Sam również wziąłem w nim udział i muszę przyznać, że był niezły - ale wczorajszy event z Arianą Grande wypadł jeszcze lepiej.
Skłamałbym mówiąc, że wiem cokolwiek o tej artystce - siedzę w zupełnie innej muzyce i nie potrafię zanucić nawet jednego z jej numerów. Mój syn również, a jednak wczoraj już od godziny 23 z minutami siedzieliśmy w Fortnite zajmując sobie miejscówkę i licząc na to, że gra się nie zawiesi i nie wylecimy z trybu online.
Koncerty w Fortnite nie mają nic wspólnego z występami na żywo i to tak naprawdę przygotowane wcześniej, oskryptowane animacje. Skoro wszystko jest wirtualne, to nie istnieją żadne ograniczenie i twórcy mogą puścić wodze fantazji. I tak właśnie było wczoraj w nocy (polskiego czasu).
Wszystko zaczęło się od wciągnięcia graczy do Rifta, w którym można było zobaczyć najważniejsze wydarzenia w fabularnej historii Fornite.
By po chwili zjeżdżać ślizgając się po kolorowej mazi.
I latać na różowej parasolce nad różowymi drzewami uginającymi się jak trawa na wietrze.
Po chwili wskoczyłem z innymi graczami do (na) samolot by pruć ołowiem do Króla Burzy w świetnie oskryptowanej scenie. W dodatku z odrobiną rywalizacji, bo na końcu etapu pojawiło się podsumowanie zdobytych podczas walki punktów.
A później oglądałem ujmująca scenę, w której poszczególni bohaterowie podnosili się po trudnym starciu z dużo większym przeciwnikiem.
By przenieść się między gwiazdy i spotkać gwiazdę imprezy - Arianę Grande.
Jej krótki występ to było zabawne, ale i mocno abstrakcyjne szaleństwo. Latanie w bańkach, na tęczowej lamie, obserwowanie jak wchodzi po antycznej budowli. Wirtualna postać artystki kończąc swój występ użyła wielkiego młota by rozbić Rift i odesłać widzów na mapę. A wszystko to w ferworze barw, świateł i wybuchów. Screeny łapałem na PlayStation 5 i choć gra wciąż działa jeszcze na Unreal Engine 4 (jeszcze w tym roku Fortnite ma zostać przeniesiony na Unreal Engine 5), to event był doskonałą okazją by przypomnieć sobie jak Fortnite rozwijał się wizualnie i jak bardzo nextgenowa wersja gry różni się od tego, w co grałem 2 lata temu na PS4 i PC.
Jak było? Świetnie - przede wszystkim dlatego, że twórcy koncertu zgrabnie połączyli fragmenty, w których tylko oglądamy z bardzo interaktywnymi motywami. Cały czas czuliśmy z synem, że uczestniczymy w wydarzeniu, a nie tylko patrzymy, co dzieje się na ekranie. Całkowicie inne wrażenia niż podczas normalnej rozgrywki i na dobrą sprawę coś zupełnie innego niż normalne eventy w grach. Na koniec udział w evencie otrzymaliśmy jeszcze różową parasolkę i mogliśmy przez chwilę polatać po mapie na tęczowej lamie by nabić trochę punktów doświadczenia przelatując przez kolorowe okręgi na niebie. Super sprawa.
Podobno rok temu Travis Scott zgarnął za swój wirtualny występ 20 milionów dolarów. Strzelam, że Ariana Grande przyklepie przynajmniej tak samo imponującą sumkę, choć słyszałem, że to artystka większego kalibru, więc pieniąze mogą być jeszcze większe.
Muszę przyznać, że nawet jeśli ktoś nie gra w Fortnite, warto wziąć w takim evencie udział. A jest jeszcze okazja, bo koncerty rozplanowano na cały weekend i aż do północy z niedzieli na na poniedziałek będzie jeszcze taka opcja. Kolejne daty i godziny (czasu polskiego) to:
- sobota, 7 sierpnia, godz. 20:00
- niedziela, 8 sierpnia, godz. 6:00
- niedziela, 8 sierpnia, godz. 16:00
- poniedziałek, 9 sierpnia, godz. 00:00
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu