Felietony

Najlepszą kamerę filmową masz przy sobie. Smartfon jako oszczędność kilkunastu tysięcy złotych?

Albert Lewandowski
Najlepszą kamerę filmową masz przy sobie. Smartfon jako oszczędność kilkunastu tysięcy złotych?
4

Filmy nagrane smartfonem to codzienność, jeżeli chodzi o media społecznościowe pokroju Facebooka, Youtube'a, Instagrama i inne. Okazuje się jednak, że również bardziej ambitne dzieła mogą zostać wyprodukowane w ten bardziej "amatorski" sposób. Czy tu kamery mogą czuć się zagrożone?

 Jeżeli coś jest do wszystkiego, to do niczego się nie nadaje

Już z założenia smartfony wydają się być urządzeniami do wszystkiego. Nie tylko mają zastępować telefony, ale również służyć jako sprzęt do przeglądania internetu, pozostawania w kontakcie ze znajomymi na komunikatorach, nawigowania, oglądania filmów, słuchania muzyki i tu można by było jeszcze długo kontynuować takie wymienianie kolejnych rzeczy. Po prostu te produkty są tak intensywnie używane, że powinny pełnić wiele funkcji. Z jednej strony dobrze, że otrzymujemy coś tak wielofunkcyjnego, ale z drugiej trudno oczekiwać wybitnej jakości w każdym aspekcie. Tym bardziej, że mówimy o kompaktowych konstrukcjach.

Ostatnio producenci szczególnie duży nacisk kładą na możliwości fotograficzne. Powoli w kolejnych urządzeniach pojawiają się już potrójne moduły, a do naszej dyspozycji oddawane są kolejne tryby. Ta zmiana jednak pozwala przede wszystkim na dodanie jakiś efektów specjalnych. Ważniejsze pozostaje tu jednak oferowanie fizycznie większych sensorów. Tu jednak progres jest umiarkowany, patrząc na to realnie. Obecnie pojedyncze piksele mogą mieć wielkość na poziomie nawet 1,4 mikrometra albo i więcej. Tu pełne aparaty lub kamery dosłownie miażdżą telefony.

Do tego dochodzi też kwestia obiektywu. Układ optyczny w smartfonie ma niezwykle ograniczone możliwości i trudno się temu dziwić, skoro mówimy o tak mikroskopijnym połączeniu. Tu producenci starają się omijać pewne ograniczenia fizyki za pomocą oprogramowania. Kiedy zerkniemy na fotografie pochodzące z flagowych modeli, wówczas dojdziemy do wniosku, że jednak da się sporo uzyskać z czegoś tak niepozornego.

Smartfon zamiast kamery – i tak, i nie

Jeżeli chodzi o smartfony, to wręcz niezastąpionym wsparciem pozostają różnorodne akcesoria stworzone z myślą o nich. Podstawowy element to moim zdaniem gimbal. Poprawiona stabilizacja jest niezbędna nawet przy drogich kamerach, więc zakup jej do telefonu to świetny pomysł, który opłaci się, jeżeli dużo nagrywamy z wykorzystaniem smartfona. Inna sprawa, że to już nieco droższy wydatek. Sensowne produkt da się nabyć za około 1000 złotych, a te najlepsze to nawet dwa lub trzy razy więcej. Za mniej też można coś kupić, ale wybór mamy zdecydowanie bardziej ograniczony.

Urządzenie mobilne jest wyjątkowo przenośne, na co wskazuje sama nazwa, mamy je ciągle przy sobie i oferuje świetnie działający tryb automatyczny. Z kolei kamera to dodatkowy wydatek. W zamian jednak profesjonaliści są w stanie wykrzesać z niej znacznie więcej i docenią dopracowaną konstrukcję, która nie stara się na siłę przełamywać praw fizyki. Wyższa jakość oraz większe pole do obróbki to zdecydowane zalety profesjonalnego sprzętu. Nie wspominając tu jeszcze o dostępności innych obiektywów oraz pozostałych akcesoriów – pod tym względem przewaga jest miażdżąca. Wciąż smartfon to niezłe wyjście na początek i rozsądne rozwiązanie dla amatorów oraz półprofesjonalistów.

Filmy nagrane smartfonem na festiwalu? Jeszcze jak

Przez wiele osób film określany jest mianem dziesiątej muzy. Z racji tego, podchodzimy do tego działu jak do prawdziwej sztuki i tu wiecznie podnoszą się głosy narzekań, że to wymaga odpowiedniego sprzętu i tak dalej. Tymczasem najważniejsze są efekty, przekaz oraz pokaz własnych możliwości, stworzenie czegoś, co będzie się pamiętać na długo. Do tego nie potrzebujemy produktu RED-a, chyba że chcemy być profesjonalistami. Zresztą żadnej książki nie powinno oceniać się po okładce.

Obecnie większe imprezy organizowane są na całym świecie. Mówimy tu o festiwalu, na którym można pokazywać tylko filmy nagrane smartfonami i moim zdaniem to pokazuje, że potencjał w tym segmencie jest spory i pozwala obniżyć próg wejścia do branży. Telefon oznacza tu również znaczną redukcję kosztów produkcji, która moim zdaniem dla młodych twórców bywa wręcz zabójcza. Do tego mamy promocję takich gadżetów, jak kamerki GoPro czy kręcenie tabletem. Tak, podobno ktoś to robi.

Wśród tych wydarzeń warto wspomnieć o Mobile Motion Film Festival w Zurychu, Toronto Smartphone Film Festival, Mobile Film Festival czy australijski Smartphone Flick Festival. Warto poświęcić chwilę, aby przyjrzeć się nagradzanym produkcjom i przekonać się do jakości oferowanej przez smartfony. Oglądając niektóre produkcje, docenia się kunszt artysty. Szczerze mówiąc, w niektórych produkcjach z ekranów kinowych z wykorzystaniem profesjonalnego, potężnego sprzętu efekty są nieporównywalnie gorsze. Tu pewne braki niewielkich sensorów trzeba nadrabiać montażem, narracją, opowiadaną historią. Efekt finalny potrafi zaskoczyć.

Filmy od serca

Naturalnie największą popularnością w kręgu mobilnych filmowców zdobył iPhone. W sumie to wszystko zaczęło się właśnie od nagrań zrealizowanych z wykorzystaniem iPhone 5 czy 5S, które to zastąpiły kamery na planie Tangerine z 2015 (Mandarynka)  czy Uneasy Lies the Mind z 2014. Zaszczytny tytuł pierwszego filmu opierającego się o telefony przypisywany jest SMS Sugar Man z 2008. Ktoś włożył sporo wysiłku w to, aby połączyć klipy uwiecznione Sony Ericssonami W900i. Gratulacje za wytrwałość dla reżysera, Aryana Kaganofa. O czym opowiadał? O sutenerze i dwóch podlegających mu prostytutkach, którzy pokonują ulice Johannesburga w Wiigilę.

Lwia część przywołanych tu produkcji nie wpisuje się w kanon kina lekkiego, popularnego. Znacznie częściej spotkamy się z produkcjami ambitnymi, stawiającymi na historię oraz artyzm. Myślę, że ta nisza będzie się rozwijać. Owszem, posiadanie smartfona z opcją nagrywania wideo nie czyni z nas jeszcze profesjonalistów, choć daje nam szansę na zakosztowanie takiej pracy, zabawy.

Ludzie lubią uwieczniać chwile. Tą skrywaną nieco pasję szczególnie pokazuje liczba zdjęć i krótkich filmików udostępnianych na portale społecznościowe, gdzie użytkownicy chcą zaistnieć, pokazać się, zostać częścią tej ogromnej społeczności.

Smartfon w roli kamery – budżetowe narzędzie dla hipsterów lub amatorów.

Na koniec pozostaje odpowiedzieć na jedno, fundamentalne pytanie. Mianowicie czy telefon kiedyś zastąpi kamerę w przemyśle filmowym? Odpowiedź jest jasna i brzmi stanowcze nie. Co innego, kiedy ktoś chce pobawić się jedynie w tworzenie wideo, szuka nowego hobby, albo chce rozpocząć zabawę, jednocześnie nie mając konieczności wydawania większej ilości gotówki. Tu smartfony mają swoje atuty. Są mobilne, stosunkowo tanie, mają niezłe aparaty i prawie każdy ma swój.

Na razie rozwój aparatów w urządzeniach mobilnych delikatnie zwolnił. Tu pozostaje jedynie poczekać na coś jeszcze lepszego, z zupełnie nowymi układami optycznymi oraz większymi sensorami - tych nowości z pewnością nie zastąpi implementowanie kolejnych matryc. O ile przydaje się to do zdjęć, o tyle przy filmowania nie dostrzeżemy większych różnic. Dobrze jednak, że powoli producenci przykładają uwagę do tego aspektu. Wcześniej niektóre firmy chwaliły się fotografiami ze sowich flagowców, ale już wideo z nich pochodzące mogło wywołać co najwyżej salwę śmiechu. Zobaczymy, czy w dłuższej perspektywie takie formy dzielenia się chwilami z życia nie wygrają z klasycznymi selfie - w końcu upodobania ludzi są niezwykle zmienne.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu