Steam kojarzy się przede wszystkim z grami. Chyba nikomu przez myśl nie przeszło nawet, że fajnie byłoby zobaczyć tutaj filmy. A tymczasem w bibliotece właśnie pojawiło się kilkaset pozycji. Jaki w tym sens?
Steam ma 125 mln użytkowników, a to kusi producentów gier - tych większych, mniejszych i niezależnych. Teraz najwyraźniej zaczęło również działać na wyobraźnię wytwórni filmowych, bo w ofercie platformy pojawiły się filmy. Póki co są to produkcje ze stajni Lionsgate, ale kto wie, jak sytuacja się rozwinie. Wśród nich znalazły się wysokobudżetowe tytuły, jak Igrzyska Śmierci, Rezerwowe Psy, Pi, Piła (cała seria) i wiele innych. Nie jest to pierwszy raz, kiedy Steam sprzedaje filmy. Już wcześniej były tutaj dostępne produkcje związane z grami: Indie Game: The Movie, a także Free to Play. To jednak produkcje dokumentalne, które opowiadały o graczach, gamedevie oraz e-sporcie. Co zatem robi tutaj Lionsgate?
Trudno to wytłumaczyć, szczególnie, że ceny zdecydowanie nie rzucają na kolana - od 4 do 7 dolarów za wypożyczenie danej produkcji na 48 godzin. Co więcej, pełna oferta nie jest dostępna na całym świecie. W Polsce, na stronie z produkcjami Lionsgate, mamy właściwie do dyspozycji wyłącznie kilka trzeciorzędnych tytułów. Zatem zasięg tej oferty nie obejmuje wszystkich użytkowników Steama. Tym bardziej trudno zrozumieć tę decyzję?
Steam jako platforma VOD wypada bowiem ekstremalnie słabo. Aplikacja jest dostępna wyłącznie na desktopach. Dla porównania konkurenci (Netflix, HBO, Amazon) prężnie rozwijają swoje mobilne aplikacje, są obecni na Smart TV, przystawkach telewizyjnych, a nawet konsolach. A to wszystko w bardziej atrakcyjnych cenach z masą dodatkowych funkcji i rozwiązań (algorytmy podpowiadające, synchronizacja postępów oglądania etc.). Jak może z tym rywalizować Steam?
Oczywiście może, bo Valve ma dostatecznie dużo pieniędzy, by przystosować swoja platformę do oferowania nowego rodzaju treści. Czy jednak to opłacalne? Użytkownikami Steama są gracze, z czego większość zapewne zdecydowanie nie myśli o używaniu serwisu w innym celu niż gry. Kładąc naciski na dystrybucję filmów, Valve mógłby stracić. Zresztą czy firma naprawdę tego potrzebuje? Jest przecież właściwie monopolistą w swojej kategorii, a niedługo będzie walczyć o uwagę graczy na innych polach, sprzedając na szerszą skalę Steam Machines ze Steam OS.
Pojawienie się filmów w bibliotece Steama potraktowałbym zatem raczej eksperyment. Podejrzewam wręcz, że to wcale nie musiała być nawet inicjatywa ze strony Valve. Trudno mi bowiem znaleźć powody, dla których gigant miałby bawić się w filmy. Jeszcze trudniej natomiast wskazać zalety i argumenty za tym, by użytkownik miał oglądać filmy właśnie na Steam.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu