Filmy

Film o Jobsie? Sony rezygnuje. I dobrze

Maciej Sikorski
Film o Jobsie? Sony rezygnuje. I dobrze
10

Na początku listopada zastanawiałem się, czy nad filmową biografią Steve'a Jobsa ciąży jakieś fatum - obraz został zapowiedziany trzy lata temu, prace nad scenariuszem ruszyły krótko po śmierci szefa Apple, a potem... Potem były same problemy i odwlekanie nie tyle premiery filmu, co rozpoczęcia prac...

Na początku listopada zastanawiałem się, czy nad filmową biografią Steve'a Jobsa ciąży jakieś fatum - obraz został zapowiedziany trzy lata temu, prace nad scenariuszem ruszyły krótko po śmierci szefa Apple, a potem... Potem były same problemy i odwlekanie nie tyle premiery filmu, co rozpoczęcia prac nad nim. Pojawiły się kolejne plotki na temat produkcji - podobno Sony rezygnuje z tego projektu.

Póki co mowa wyłącznie o plotkach pochodzących z "dobrze poinformowanego źródła", ale przyjmijmy, że nie są to informacje wyssane z palca - przy tym filmie wydarzyło się już tyle, że kolejne problemy wcale nie dziwią. Chociaż w przypadku ostatnich doniesień należy się zastanowić, czy to kłopot czy raczej błogosławieństwo dla obrazu? Sony odpuszcza produkcję, ale przejmie ją inne studio: Universal. Skąd ta zmiana? Pewności nie ma, ale wspomina się, że reżyser Jobsa, Danny Boyle postawił sprawę jasno: musimy zacząć w styczniu, bo potem będę zajęty innymi projektami. Stało się zatem jasne, że albo teraz albo trzeba będzie szukać nowego reżysera. A Sony podobno nie chce teraz startować z realizacją tego przedsięwzięcia. Postanowili zatem pozbyć się projektu, który ciąży im od pewnego czasu.

Studio Universal ponoć nie zamierza zwlekać i chce się szybko uwinąć z wyprodukowaniem filmu - do kina miałby trafić za rok. To nieodległy termin, niektórzy pewnie uznają plan za szalony. Jeśli jednak prace ruszą niebawem i nic ich nagle nie przerwie, film powinien zostać zrealizowany. Pojawia się oczywiście pytanie o aktora grającego główną rolę. Przecież to nie może być ktoś przypadkowy - kiepska rola oznaczałaby totalną kalpę. To nie jest film akcji ani komedia bazująca na dowcipach najniższych lotów, ale statyczny obraz z nietuzinkowym bohaterem, który ma zaczarować. Na celowniku byli już Bale i DiCaprio, nie udało się. Mądrość ludowa głosi jednak, że do trzech razy sztuka. Podobno sprawę ma uratować Michael Fassbender. Dobry wybór? Moim skromnym zdaniem, ciekawy. Nie wiem, który z trzech wspomnianych aktorów poradziłby sobie najlepiej z rolą, ale z pewnością każdy ma warsztat, by podołać wyzwaniu.

Rezygnacja Sony i sprzedaż praw innej firmie wcale nie musi być ciosem dla tego projektu. Owszem, walka z czasem, jaką prawdopodobnie podejmie Universal oznacza spore ryzyko, ale ostatecznie może z tego wyjść coś dobrego. Skoro pod parasolem japońskiej korporacji nie udało się nawet wystartować, to nie ma nad czym debatować. Pozostaje życzyć powodzenia nowemu studio.

Źródło grafiki: youtube.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu