Prawie 2000 lat temu doszło do jednego z najbardziej znanych wydarzeń historycznych. Erupcja tego wulkanu, pozostawiła po sobie najmroczniejszą z pamiątek. Naukowcy odkryli, że część naszej dotychczasowej wiedzy, była błędna i opierała się wyłącznie na domysłach współczesnego człowieka.
Nawet jeżeli ktoś nie do końca kojarzy szczegóły dotyczące erupcji wulkanu Wezuwiusz, jest duża szansa, że o uszy obiła się nazwa zgładzonego miasta Pompeje. Jest też wysokie prawdopodobieństwo, że w książkach lub w internecie mignęły charakterystyczne gipsowe figury, powykrzywiane jakby czas stanął dla nich w miejscu. Okazuje się, że mają więcej sekretów, niż przypuszczaliśmy.
DNA ujawnia, że do tej pory osąd mógł być zamglony
Gipsowe figury ofiar wybuchu wulkanu, od dziesięcioleci fascynują archeologów i fanów wydarzeń historycznych. Pozwoliły nam one zajrzeć niemalże dwa tysiące lat w przeszłość i spojrzeć na ludzi, niejako unieruchomionych w tragicznym momencie ich odejścia z tego świata. Są wręcz hipnotyzująco przyciągające i paradoksalnie odpychające jednocześnie. Myśl, że niemy krzyk tych twarzy nie jest wymysłem rzeźbiarza, sprawia, że włosy się jeżą, a życie wygląda na bardziej zwiewne, niż dotychczas myśleliśmy.
Najnowsze badania, opublikowane na łamach Current Biology, omawiają wyniki przeprowadzonych testów DNA. Owe ukazały, że na przestrzeni lat, w osąd dotyczący pochodzenia, a nawet płci ofiar, nie był słuszny i mógł zostać zamglony przez starego jak świat wroga wszelkich poglądów, uprzedzenie na tle kultury. Dane otrzymanych testów DNA idą w parze z wcześniej przeprowadzonymi badaniami, na podstawie których również wywnioskowano, że myliliśmy się co do pochodzenia ludzi odkrytych w ruinach Pompejów i Herkulaneum, czyli dwóch największych miast dotkniętych katastrofą. Wszystko wskazuje na to, że byli potomkami imigrantów ze wschodnich części Morza Śródziemnego.
Ludzie na zawsze uwiecznieni w historii
Do erupcji wulkanu doszło w roku 79. naszej ery, to wtedy, doszło do jego erupcji. Naukowcy mówią, że mogła mieć siłę 100 000 razy większą niż bomby, które zgładziły Hiroshimę i Nagasaki podczas II Wojny Światowej. Krater wypluł z siebie nie tylko lawę, lecz ogromne ilości pyłu. To one przykryły pobliskie miasta i tworzyły gęste chmury duszące mieszkańców, którzy nie mieli takiej możliwości lub po prostu nie zdążyli w porę uciec. Ich ciała zostały na całe wieki przykryte warstwami zmieszanych pyłów, doskonale zachowując ludzi w ich ostatnich chwilach.
Archeolodzy, którzy w latach 80. odkrywali dzisiejsze ruiny, wypełniali utworzone po ludzkich ciałach pustki gipsem, dzięki czemu, mogli otrzymać realistyczne, swoiste rzeźby. To właśnie dzięki nim mamy możliwość zajrzenia w przeszłość, nie tylko w ich wygląd, lecz i w tożsamość. Naukowcy z Włoch, Niemiec i Stanów Zjednoczonych, pobrali próbki DNA z kości uwięzionych w materiale 15. figur, które obecnie przechodzą renowację.
Szokujące wyniki przeprowadzonych testów
Wśród próbek znalazły się te szczególnie znane. Rodziny, która odeszła w swoich objęciach u stóp schodów, bogato zdobionego domu. Razem z dwojgiem dorosłych było dziecko, a obiekt nazywa się Domem Złotej Bransoletki, ze względu na akcesorium, które miała na ręce jedna z ofiar. Jak się okazało, błędnie uznano, że była to para mężczyzny i kobiety. Okazuje się, że było to dwóch mężczyzn.
"Te odkrycia uderzają w interpretację łączącą biżuterię z atrybutem kobiecości, a także łączenia fizycznej bliskości z relacją biologiczną", oznajmiają w raporcie badacze
Naukowcy sugerują, że historia tych i prawdopodobnie innych figur, została ustanowiona nie przez rzetelne badania, lecz dla zaspokojenia fantazji. Dla stworzenia wygodnej narracji. Co więcej, znaleziono też dowody ukazujące na afrykańskie pochodzenie ofiary, a także potwierdzono przypuszczenia dotyczące tożsamości sylwetki z innego miejsca.
"Badania pokazują, że naukowa analiza potrafi dostarczyć nowego punktu widzenia w życie ofiar z Pompejów, a także dostarczyć kolejnych dowodów na migracje ludności regionów Morza Śródziemnego w erze Imperium Rzymskiego", dodaje profesor archeologii Phil Perkins
Reklama
Powyższe wyniki badań pokazują, jak wiele pracy mają naukowcy na całym świecie. Tworzenie wygodnej narracji, nie musi być bowiem wynikiem niechlujstwa, lecz metodą na pozyskanie pieniędzy na dalsze badanie. Łatwo sobie wyobrazić, że pozyskanie setek figur gipsowych nie było tanie. Ponadto miejsca jeszcze muszą zostać zbadane i ktoś musi do nich przybyć. Kreuje to dość smutny obraz rzeczywistości, w której nawet historia musi się dobrze sprzedawać, bo sama nauka nie wystarczy.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu