Felietony

To przygnębiające że nawet najlepsza elektronika kilka lat po premierze jest “bezużyteczna”. Ale sami tego chcieliśmy

Kamil Świtalski
To przygnębiające że nawet najlepsza elektronika kilka lat po premierze jest “bezużyteczna”. Ale sami tego chcieliśmy
Reklama

Przeczytałem wczoraj tekst Johna Herrmana opublikowany na stronie The New York Times Magazine o tym, jak przygląda się powolnej śmierci swojego iPada. I nie chodziło w nim o to, że segment tabletów ma się coraz gorzej, a o to, że urządzenia te po kilku latach stają się niezdatne do użytku. Prawdopodobnie wszyscy się z tym spotkaliśmy wielokrotnie. Problem polega na tym, że... coś za coś. Taka jest cena postępu.

To przypadłość nie tylko tabletów, ale całej współczesnej elektroniki

Jak wszyscy gadżeciarze, lubię otaczać się najnowszym sprzętem. Wybierając elektronikę, staram się kupować sprzęt na lata — dlatego wybieram sprzęt z co najmniej średniej półki. Oczywiście w kwestii awaryjności nie ma żadnych specjalnych reguł, bo to tylko rzecz i popsuć może się wszystko. Jednak w czasach kiedy wymiana baterii stanowi spore wyzwanie dla laika, bo przecież nie każdy ma narzędzia do rozpuszczania kleju, warto postawić na sprawdzone rozwiązania. Tym bardziej, że czasy w których sami coś tam wymienialiśmy i coś tam dokładaliśmy odchodzą w zapomnienie. Zamiast tego dostajemy piękne, dopracowane urządzenia, które w najlepszym wypadku po kilku latach stają się bezużyteczne. Nie są zniszczone, nie są zepsute, ale korzystanie z nich staje się udręką. Bo świat technologii biegnie przed siebie i nie patrzy się na to, co było.

Reklama


Lodówka która nie dostała aktualizacji i jej "smart" funkcje stały się bezużyteczne? Już to przerabialiśmy. Telewizory które po kilkunastu miesiącach od trafienia pod nasze strzechy okazały się nie wspierać najnowszych wersji aplikacji popularnych VOD? Było. Zresztą znikające z nich platformy też nie są niczym nowym. Do tego dochodzą smartfony, komputery i właśnie tablety, które — poza wybranymi iPhone'ami — nie są w żaden sposób sztucznie spowalniane. A mimo wszystko po jakimś czasie przestają się nadawać do użytku. I choć nie wszystkie zagrania ze strony producentów rozumiem (mimo wszystko uważam, że firma powinna zapewniać wsparcie co najmniej przez 5-7 lat od premiery urządzeń takich jak lodówki czy telewizory, bo to nie są urządzenia które większość zmieniałaby jak rękawiczki), to taka jest cena postępu.

Cena postępu

Nowsze sprzęty z iOS mają dużo większy zapas mocy, z którego autorzy aplikacji bardzo chętnie korzystają — w efekcie starsze po prostu sobie nie radzą. Kuriozalnie wygląda to, że programy na komputerze potrafią ważyć mniej, niż aplikacje które pobieramy na nasze smartfony — bo przecież te puchną z każdym miesiącem. Dlatego też na rynku coraz więcej widzimy odchudzonych propozycji "lite", które bez problemu radzą sobie nawet na sprzętach, które mają już kilka lat na karku.


Do tego dochodzą jeszcze, rzecz jasna, kwestie wspomnianych stron internetowych. Te pięknieją w oczach — i nie potrzebują w tym celu Flasha ani żadnych kosmicznych technologii. Animacje, przeźroczystości, gradienty, efektowna typografia — to wszystko zapisane jest w kodzie, bez zbędnych obrazków i dodatków. To rozwiązanie wiąże się jednak z coraz większymi zasobami, które niezbędne są do ich obsługi. No i staruszkowie nie dają sobie rady. Najbardziej miażdżącym efektem tej starości jest dla mnie to, jak radzą sobie z nowymi systemami — bo na starych iPadach nawet przeglądanie dokumentów czy książek z iBooks stało się problematyczne.

Nasze urządzenia będą stawać się "bezużyteczne", bo sami łakniemy nowości

Kilka lat temu słyszeliśmy, że rynek jest już nasycony. Że wcale nie potrzebuje już tylu smartfonów, bo ludzie nie będą ich wymieniać co kilkanaście miesięcy. Okazało się to tylko takim sobie gadaniem, bo każdy kolejny model topowych słuchawek od Apple czy Samsunga bije rekordy popularności i raczej 2018 rok nic w tej kwestii nie zmieni. Musimy po prostu przywyknąć do tego, że to "jednorazówki", z datą przydatności do użytku. Później co prawda nikt ich nie psuje ani nie deaktywuje, ale korzystanie z nich nie ma już nic wspólnego z wygodą czy przyjemnością. Staje się po prostu męczące.

Grafika: 1, 2, 3

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama