Mogłoby się wydawać, że tatuaż to tylko i wyłącznie ozdabianie ciała. FBI twierdzi jednak, że wzory na ciele są sposobem na wyrażenie siebie, a co za tym idzie swoich poglądów. Tworzy więc algorytm, który będzie rozpoznawał kryminalistów i przestępców właśnie po tatuażach.
FBI tworzy algorytm, który rozpozna kryminalistów po ich tatuażach
Moralne? Nie do końca i chyba twórcy algorytmu też zdają sobie sobie z tego sprawę. Oczywiście część wzorów jest dość jasnych i faktycznie potrafi pokazać światopogląd właściciela, ale przecież niejedna osoba zrobiła jakąś “dziarę” pod wpływem zainteresowań młodości i niekoniecznie identyfikuje się z nią po kilku latach. Oczywiście tu pojawia się pytanie - w takim razie po co robić sobie tatuaż jasno określający przynależność do jakiejś religii, grupy czy manifestujący jakieś poglądy. No, ale tatuaże trzeba robić z głową albo mieć pieniądze na ich usunięcie albo zrobienie cover-upa.
Tak czy inaczej, FBi postanowiło wziąć na celownik właśnie tatuaże. Testowych zdjęć jest około 15 tysięcy i to tatuaże więźniów oraz osób aresztowanych. Zostały one przekazane do zewnętrznej firmy celem przetestowania algorytmów rozpoznających obrazki na ciele. Następna faza testów weźmie na tapet już 100 tysięcy zdjęć będących w posiadaniu stróżów prawa i zakładów karnych z Florydy, Michigan i Tennessee. Już podnoszą się głosy, że takie badania są niezgodne ze standardami etycznymi, szczególnie tymi dotyczącymi więźniów.
Ale co to właściwie da?
Algorytm przebada zdjęcia i stworzy mapę połączeń między osobami z podobnymi tematami tatuaży. Sam mam kilka dużych “dziar” i zastanawiam się jak to będzie działać. Powiedzmy, że algorytm stwierdzi, że zaszufladkuje tatuaże podobne do moich do jakiejś grupy podwyższonego ryzyka. W takim wypadku co - pojadę do USA i policjanci będą mieć mnie na oku tylko dlatego, że algorytm naszkicował portret przestępcy bazując na tym, że podobne do moich wzory posiadało na przykład 500 więźniów oskarżonych o pobicia?
Może w czasach, gdy tatuaż kojarzył się przede wszystkim z przestępcami, miałoby to jakiś sens, ale dziś? Oczywiście nietrudno rozróżnić, który wzór został zrobiony przez amatora za kratami, a który kosztował grube pieniądze i wyszedł spod ręki tatuującego artysty - ale przecież nie o to chodzi. Druga sprawa to automat, a automatom nie ufam, o czym często mówię przy okazji zmian w temacie ContentID na YouTubie. No i trzecie - a co z danymi, takimi jak portrety, imiona czy daty urodzenia? Przecież wiele osób ma tego typu tatuaże, chociażby twarze swoich dzieci. Pomysł dziwny i moim zdaniem nie mający większego sensu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu