Felietony

„Facebook się kończy!” To czemu wciąż tam tkwimy?

Paweł Winiarski
„Facebook się kończy!” To czemu wciąż tam tkwimy?
22

Grono-Nasza Klasa-Facebook. Tak właśnie wygląda moja polska przygoda z serwisami społecznościowymi. Śmierć Facebooka zapowiadano już lata temu, a jednak ten wciąż świetnie się trzyma. Czyli co, jednak nie umiera? Facebook nie jest tlenem, nie jest też niezbędny do wirtualnego życia. Piszę to już...

Grono-Nasza Klasa-Facebook. Tak właśnie wygląda moja polska przygoda z serwisami społecznościowymi. Śmierć Facebooka zapowiadano już lata temu, a jednak ten wciąż świetnie się trzyma. Czyli co, jednak nie umiera?

Facebook nie jest tlenem, nie jest też niezbędny do wirtualnego życia. Piszę to już na początku, bo jednym z pierwszych komentarzy najprawdopodobniej będzie „nie mam konta na Facebooku i nie jest mi ono do niczego potrzebne”. Na szczęście przynależność do jakiegokolwiek serwisu społecznościowego nie jest niczyim internetowym obowiązkiem i doskonale rozumiem, że ktoś może nie czuć potrzeby bycia częścią tego serwisu.

Twierdzenie, że usługa Zuckerberga umiera jest jednak mocno chybione. W trzecim kwartale 2014 roku serwis zanotował 1,35 miliarda aktywnych użytkowników miesięcznie i patrząc na minione lata widać, że ta baza wciąż rośnie, co wiąże się też ze wzrostem i tak już imponujących wyników finansowych - w IV kwartale 2014 roku firma uzyskała 3,8 mld USD przychodów, 1,1 mld USD zysku operacyjnego i 700 mln USD zysku netto . Nie wygląda mi to na powolną śmierć, nawet jeśli jeden, czy dwóch moich znajomych skasowało w przeciągu ostatniego roku swoje konto.

Zastanawialiście się kiedyś dlaczego wszyscy na tym Facebooku tkwimy? Najwyraźniej potrzebujemy dużego serwisu społeczenościowego, a nie mamy żadnej ciekawej alternatywy. Google+? Powtórzę obiegową opinię, że wieje tam nudą. Kompletnie nie rozumiem kto i po co obserwuje tam praktycznie nieaktywne konta. Zaglądam na swoje - 312 osób. Fajnie, tylko moim ostatnim postem był własny film z własnego kanału YouTube, który pojawił się tam automatycznie po dodaniu materiału na serwis w listopadzie ubiegłego roku. Nie komentuję wpisów innych, nie daję +1, nie wchodzę z nikim w interakcje. A mimo tego co kilka dni dostaję powiadomienie, że ktoś zupełnie obcy dodał mnie do swoich kręgów. Do tego ponad 34 tysiące wyświetleń profilu. Nie mam tam aż tak ładnego zdjęcia profilowego.

Przypominając sobie jak swego czasu Google mocno promowało własny serwis, aż dziw bierze (i w sumie smutek), że nic ciekawego z tego nie wyszło. Choć może akurat słowo „promowało” nie jest najlepszym określeniem. Powinienem raczej napisać, że zmuszało - czy to użytkowników Gmaila czy YouTube. Przypomnijcie sobie całą aferę z problemami z komentowaniem filmów na YouTube przez stare profile z filmowego serwisu.

Ale to nie jest tak, że rozumiem fenomen Facebooka. Sporo szczęścia, dobry czas wejścia na rynek, w naszym kraju może trochę powiew „zagranicy”, może trochę moda. Grono starało się być połączeniem for internetowych z serwisem społecznościowym i swego czasu sprawdzało się to świetnie. Miałem tam świetną ekipę, z którą dyskutowaliśmy o muzyce, kilka razy zakupiłem nawet w tym celu „gronowładnego”. Nasza-klasa natomiast łapała użytkowników wspomnieniami o swoich byłych kolegach i koleżankach ze szkoły. Udało się, był okres kiedy serwis radził sobie świetnie i faktycznie wielu osobom starszym ode mnie udało się dzięki niemu odnowić stare znajomości. A Facebook? Ma jakąś myśl przewodnią, jeden „ficzer”, który stanowi o jego wyjątkowości? .Nie.
Facebooka chyba wszyscy traktują już jako agregat treści, który przy doborze fajnych znajomych może zastąpić RSS-y czy konieczność przeklikiwania się przez strony informacyjne. Ja na przykład mam u siebie na liście kilka osób, które starają się być tak mocno na czasie, że podrzucają mi wiadomości chwilę po tym jak te pojawiają się na zagranicznych serwisach, czyli często dużo wcześniej niż dotrą do polskich mediów. Ktoś napisał w sieci jakąś fajną opinię? Też najprawdopodobniej znajdą ją gdzieś na na swojej tablicy. Nie mogę oczywiście pominąć kontaktu - ja lubię pisać i czatować, dlatego dużo wygodniej jest mi napisać wiadomość na FB niż wysyłać smsa, czy pisać maila, szczególnie w mniej istotnych sprawach.

Mam dziwne wrażenie, że nie dożyję dnia kiedy Facebook przestanie istnieć. Dziś pisałem o planach wprowadzenia sferycznego wideo, czekam na integrację z Oculus Rift. Kiedyś mówiło się, że ludziom znudzi się internet. W pewnym sensie Facebook to internet, a internet to Facebook i jak mocno nie życzylibyście serwisowi Zuckerberga śmierci, to tych dwóch rzeczy chyba nigdy nie da się już rozdzielić.

grafika: 1, 2, 3

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Facebook