Kiedyś pisałem o tym, że Facebook dąży do stworzenia własnej wersji internetu. W której to wszystko, co tylko możliwe byłoby dostępne w ramach Faceboo...
Facebook naprawdę chce stworzyć własny internet, choć może to też być zapowiedź rewolucji w dystrybucji treści w sieci
Kiedyś pisałem o tym, że Facebook dąży do stworzenia własnej wersji internetu. W której to wszystko, co tylko możliwe byłoby dostępne w ramach Facebooka. Plan ten realizowany jest od dłuższego czasu i choć w wielu miejscach się nie udało to jednak próbują dalej.
Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, że Facebook chce hostować całe treści od wydawców. Dziś usługa ta wchodzi w życie za oceanem. Przyłączają się do niej najwięksi, którzy jednocześnie są niejako rekomendacją, że warto.
Zastanówmy się więc głośno czy warto i jakie są zagrożenia związane z centralizacją internetu do czego Facebook niewątpliwie dąży.
Co wiemy? Serwisy takie jak The New York Times czy Buzzfeed będą teraz udostępniać całe swoje artykuły na Facebooku w specjalnej usłudze. Zapewnia ona bardzo szybki dostęp do treści, które od teraz są wewnątrz aplikacji. Za udostępnienie materiałów Facebook pozwoli dodać do treści reklamy i w ten sposób da wydawcom zarobić. Treści w ten sposób hostowane nie będą miały ponoć specjalnego priorytetu jeśli chodzi o newsfeed, ale jeśli ktoś je polubi czy udostępni to priorytet będzie już wyższy.
Wygląda więc na to, ze Facebook chce centralizować u siebie najważniejsze rzeczy jakie dostępne są na dziś w sieci, czyli informacje i wideo. Czytelnik nie będzie musiał wychodzi poza obręby FB aby dostać wszystko to czego potrzebuje.
Podoba wam się ta wizja? Dla mnie siłą i całym pięknem internetu jest właśnie decentralizacja, to że mogę w sieci znaleźć ciekawe źródła wiedzy, że ciągle mogę coś odkrywać. Facebookowa wizja jest mi więc bardzo obca.
Druga sprawa to korzyści dla wydawców? Powoływanie się na dużych partnerów, z którymi się startuje na mnie nie robi wrażenia. Nie wiemy bowiem na jakich zasadach są te deale czy i kto komu płaci i ile i jakie są dodatkowe warunki. Nie ma się co jednak łudzić, że mniejsi wydawcy będą tak samo traktowani jak NYT.
Co więc jest po stronie korzyści dla wydawców? Zasięg i dotarcie z swoimi tekstami do nowych czytelników, możliwość zarobienia na reklamie, budowanie marki, możliwość doliczenia wyświetleń artykułów do własnych statystyk.
Jakie są ryzyka? Utrata lojalności czytelników, brak kontroli nad dystrybucją naszych treści, przyzwyczajenie czytelnika, że czyta tylko na Facebooku i to mu wystarcza. W późniejszym etapie ryzyko zmian związanych z algorytmami Facebooka i utratą zasięgów itp.
Jest jeszcze jeden ciekawy aspekt związany z usługą Facebooka. Może bowiem okazać się, że za kilka lat treści będą konsumowane właśnie w ten sposób, który dziś wskazuje FB (dziś już po części tak jest, ale nie na dużą skalę).
Miejsce ich powstawania, czyli serwis internetowy nie będą tak naprawdę ważne. Ważne będzie gdzie będą one dostępne i w jakiej formie, ważne będzie aby ludzie rozpoznawali twórcę treści, a nie koniecznie miejsce gdzie są one pierwotnie publikowane. Jeśli korzyści dla wydawców „będą się zgadzać” to kto wie czy nie skuszą się na taką rewolucję.
Może czeka nas kolejna rewolucja związana z dystrybucją informacji. Pytanie tylko czy na pewno jej liderem powinien być Facebook, którego zapędy dążą do centralizacji informacji w jednym miejscu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu