Mobile

Facebook na nowo odkrywa chatroomy. Oto Rooms, sławetny anonimowy komunikator Zuckerberga

Tomasz Popielarczyk
Facebook na nowo odkrywa chatroomy. Oto Rooms, sławetny anonimowy komunikator Zuckerberga
Reklama

Doniesienia o aplikacji mobilnej, która pozwoli użytkownikom na anonimowe komunikowanie się ze sobą krążyły po sieci już od dawna. I oto się ziściły. ...

Doniesienia o aplikacji mobilnej, która pozwoli użytkownikom na anonimowe komunikowanie się ze sobą krążyły po sieci już od dawna. I oto się ziściły. Rooms to zupełnie nowy komunikator oparty na odmiennej filozofii i pozwalający na prowadzenie rozmów pod pseudonimem. Całość przypomina trochę fora internetowe, grupy dyskusyjne lub nawet chatroomy. Czy to ma szansę się przyjąć?

Reklama

W odróżnieniu od innych aplikacji i usług Facebooka Rooms to produkt całkowicie samodzielny. Nie jest on w żaden sposób powiązany z serwisem społecznościowym, co ma najwyraźniej być gwarancją rzeczonej anonimowości. Ta bowiem stanowi tutaj szczególnie istotny element. Nie ma zatem żadnych adresów zamieszkania, imion, dat urodzenia. Jest jedynie adres e-mail, ale wyłącznie po to, by odzyskać dostęp do konta w razie potrzeby. Idea jest natomiast bardzo prosta - stworzenie miejsca, gdzie będzie można dyskutować na różne tematy z ludźmi, którzy są nimi zainteresowani.


Jak sama nazwa wskazuje, Rooms to pokoje. Każdy użytkownik może stworzyć własny, nazwać go (zawężając tym samym tematykę - lub wręcz przeciwnie) i w dużym stopniu spersonalizować (tło, obrazek w nagłówku, ograniczenia wiekowe, uprawnienia użytkowników, zasady linkowania - z czasem ma być tego coraz więcej, a twórca ma mieć nieograniczoną kontrolę nad pokojem). Zaproszeni przez niego goście będą mogli natomiast publikować tutaj posty, zdjęcia lub wideo. Pod każdym może toczyć się dyskusja. Każdy może być również opatrzony przyciskiem do wyrażania aprobaty lub czegokolwiek innego. O tym decyduje jego założyciel. Zakładamy pokój o chińskim jedzeniu? Przycisk może mieć ikonkę miski i nazywać się "zjadłbym".


W każdym pokoju możemy mieć inny pseudonim, co jest szczególnie istotne, bo nie będziemy kojarzeni przez innych użytkowników. W jednym pokoju możemy być Jackiem, żeby w drugim przeobrazić się w Pociągającego22. Oczywiście stwarza to pewne zagrożenie i pole do nadużyć, ale to założyciel pokoju decyduje, co się będzie w nim znajdować. Jeżeli komuś nie przypadnie to do gustu, będzie mógł poszukać innego miejsca do dyskusji lub wyładowania się.


Ciekawie wygląda mechanizm dzielenia się zaproszeniami, który w dużej mierze jest oparty na kodach QR. Być może platforma Facebooka w pewnym stopniu spopularyzuje to rozwiązanie, którego potencjał jak dotąd nie został zupełnie wykorzystany. Wygenerowany kod możemy zapisać w pamięci lub opublikować np. na Instagramie. Po zapisaniu go w pamięci urządzenia staje się swego rodzaju biletem wstępu. Po każdym uruchomieniu aplikacja sprawdzi jakie bilety posiadamy i na tej podstawie przyzna nam dostęp do odpowiednich miejsc. Jest to rozwiązanie uniwersalne, bo może też występować w roli naklejki lub plakatu, którego sfotografowanie da taki sam efekt. Moim zdaniem genialne.

Reklama


Aplikacja jest aktualnie dostępna jedynie dla iOS. Odpowiada za nią Josh Miller, twórca przejętego rok temu przez Facebooka serwisu Branch. O wersji dla Androida nic nie wiadomo, ale może się pojawić z dużym opóźnieniem. Facebook Paper do tej pory jest nieobecny w Google Play, co może sugerować, że Facebook traktuje tę platformę nieco po macoszemu, albo po prostu czeka na wypuszczenie własnego smartfona ze zmodyfikowanym Androidem, którego naszpikuje ekskluzywnymi produkcjami.

Reklama


Nie ukrywam, że pomysł robi na mnie wrażenie. Jest to dość świeże podejście do for dyskusyjnych lub nawet chatroomów. Trudno nazwać go zatem rewolucyjnym. Ale realizacja oraz proste zasady funkcjonowania sprawiają, że ten pomysł może się przyjąć, a nawet więcej - stać się pewną uniwersalną platformą do komunikacji. Sam jestem ciekaw, jak zareagują na niego użytkownicy i czy z czasem będzie też wykorzystywany w projektach komercyjnych przez np. organizatorów masowych imprez, którzy chcą utrzymać potem kontakt ze swoimi gośćmi.

Zrzuty ekranu: Konrad Kozłowski

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama