Jak dla mnie ostatnia zła pasła Facebooka przypomina nieco czerstwą tragikomedię. Na wierzch wyciągane są kolejne przewiny zespołu serwisu społecznościowego i wraz z tym idą kolejne, rozpaczliwe wręcz zmiany, które nieco udobruchają zaniepokojone media oraz słusznie wkurzonych użytkowników. Pokłosiem afery z usuwaniem wysłanych wiadomości przez kierowników Facebooka (oraz samego Zuckerberga) jest plan oddania podobnej możliwości zwykłym użytkownikom.
O tym pisaliśmy dla Was w poprzednim tekście. Z medialnych doniesień wynikało bowiem, że Mark Zuckerberg, będący jeszcze CEO Facebooka (choć niewykluczone, że ten stan rzeczy wkrótce się zmieni) usuwał swoje wiadomości w skrzynkach odbiorczych innych użytkowników. W przypadku zwykłych konsumentów medium społecznościowego, działa to w ten sposób: owszem, możesz usunąć zawartość dowolnej konwersacji, ale ta zmiana będzie widoczna tylko dla Ciebie. Natomiast Zuckerberg i jego świta dysponowali znacznie bardziej rozszerzoną możliwością zarządzania wiadomościami.
Facebook tłumaczył to tym, iż po aferze związanej z Sony Pictures postanowił wdrożyć mocniejsze procedury bezpieczeństwa, które pozwolą lepiej chronić sekrety firmy. Oczywiście, takie oświadczenie nie zadowoliło nikogo - można tylko domniemywać, co też Zuckerberg i jego poplecznicy mogli dzięki temu osiągnąć. Co więcej, ani regulamin usługi nie wskazywał na taką możliwość (mówił jedynie o możliwości permanentnego wykasowania wiadomości w przypadku naruszenia tzw. "standardów społeczności), ani nikt otwarcie się do tego nie przyznawał. Nie dziwne więc, że i media i co bardziej świadomi użytkownicy poczuli się oszukani.
Wspaniałomyślny Facebook postanowił "pomyśleć" nad wprowadzeniem tej funkcji szerzej. Dzięki, Zuckerberg!
Cóż, mleko się rozlało, zrobił się smród i Facebook musi robić, co tylko może, aby kryzys się nie pogłębił. Firma wpadła na genialny w swojej prostocie pomysł, wedle którego każdy użytkownik dostanie możliwość usunięcia wysłanych przez siebie wiadomości - nie tylko u siebie, ale również o jej odbiorcy. Dzięki temu nie tylko poczujecie się jak Zuckerberg, ale i będziecie mieli okazję naprawić swój błąd, gdy np. pomylicie się co do adresata lub pochopnie postanowicie komuś powrzucać w konwersacji prywatnej.
We have discussed this feature several times. And people using our secret message feature in the encrypted version of Messenger have the ability to set a timer — and have their messages automatically deleted. We will now be making a broader delete message feature available.
This may take some time. And until this feature is ready, we will no longer be deleting any executives' messages. We should have done this sooner — and we're sorry that we did not
Tym oświadczeniem Facebook mnie nieco rozśmieszył. "Dyskutowano nad tą możliwością kilka razy", ale dopiero teraz nas o tym informuje - w momencie, gdy sypią się gromy na usługę. Mało tego, Facebookowi "jest przykro", że tej możliwości nie wprowadzono wcześniej i co więcej, oświadcza że więcej nie będzie usuwał wiadomości wysokich rangą pracowników. Oczywiście, wszyscy jak jeden mąż Wam wierzymy i wcale się nie gniewamy za co prawda już wcześniej oczywiste, ale teraz dobrze udowodnione przewiny. ° ͜ʖ ͡ -
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu