Internet

Europol o Internecie rzeczy i potencjalnych ofiarach

Maciej Sikorski
Europol o Internecie rzeczy i potencjalnych ofiarach
14

Ciekawe rzeczy można wygrzebać w Sieci. Okazuje się, że Europol, czyli Europejski Urząd Policji, ostrzega przed skutkami rozwoju Internetu Rzeczy. Sprawa stawiana jest tak, że nie można przejść obok niej obojętnie: podłączanie do globalnej Sieci kolejnych urządzeń będzie wykorzystywane przez przestę...

Ciekawe rzeczy można wygrzebać w Sieci. Okazuje się, że Europol, czyli Europejski Urząd Policji, ostrzega przed skutkami rozwoju Internetu Rzeczy. Sprawa stawiana jest tak, że nie można przejść obok niej obojętnie: podłączanie do globalnej Sieci kolejnych urządzeń będzie wykorzystywane przez przestępców i już wkrótce pojawią się ofiary. Pierwszy człon informacji omawiany jest od dawna, bo cyberprzestępczość nie jest niczym nowym. Ale do tej pory raczej uciekano od zagadnienia ofiar.

Przyznam, że dziwnie czyta się tytuły w stylu Internet rzeczy zabije przed końcem 2014 roku. Z jednej strony, trochę tabloidowo, z drugiej strony, może to i dobrze, bo przyciągnie więcej czytelników, ludzie staną się bardziej świadomi tego, co dzieje się wokół nich. Chociaż nie jestem przeciwnikiem rozwoju technologicznego (w granicach rozsądku) i niejednokrotnie zastanawiałem się nad kwestią rozbudowy Sieci, poświęciłem temu zagadnieniu sporo wpisów, to nie rozwijałem zbytnio np. wątku szantażowania osób hospitalizowanych. Tymczasem wyobraźmy sobie sytuację, w której ktoś jest stawiany przed wyborem: albo płacisz albo odłączamy aparaturę utrzymującą cię przy życiu. To może być zarówno sprzęt w szpitalu, jak i sztuczny organ nowej generacji. Dzisiaj może i brzmi to niczym opowiastka SF, ale za 10-15 lat sprawy mogą wyglądać zdecydowanie inaczej.

Ataki na szpitale czy pojedynczych pacjentów to oczywisćie tylko cząstka problemu. Do tego dochodzą np. samochody podłączone do Internetu, inteligentne domy i rozbudowywane systemy miejskie. Ktoś może powiedzieć, że sprawa jest wyolbrzymiona, ale zdecydowanie nie można jej bagatelizować i dobrze się dzieje, iż Europol dostrzega zagrożenie. Gdyby dowiedzieli się o nim jako ostatni i to w dniu większego ataku, mogłyby z tego wyniknąć poważne problemy. Oczywiście od rozmawiać o zagrożeniu do działać w konkretnym temacie i być przygotowanym na ewentualne kłopoty droga jest daleka.

Poinformowane i zorientowane służby to jedno. Jeszcze ważniejsze jest poinformowane społeczeństwo, dobrze zorientowani obywatele. Żyjemy w czasach, gdy tempo rozwoju technologicznego zdecydowanie wyprzedza powszechną wiedzę na jego temat. Przeciętnemu Polakowi hasło Internet rzeczy nic nie powie. Ktoś postanowi uczynić swój dom inteligentnym, bo to fajne, ale do głowy mu pewnie nie przyjdzie, że za miesiąc inna osoba pobawi się u niego oświetleniem, odkurzaczem i pralką. Będzie szok i strach, przełykanie śliny, zadawanie pytania, jak ktoś może to robić będąc poza domem. I kto właściwie bawi się kosztem domowników?

Nie zachęcam to do odrzucenia postępu i totalnego ograniczania rozwoju Sieci, podłączania do niej nie tylko ludzi (niedługo dosłownie - to będzie już wyższy poziom), ale też kolejnych urządzeń. Po prostu przyda się jednoczesne edukowanie społeczeństwa, że taki proces postępuje, dzieje się szybko, a skutki mogą być takie i takie. Edukacja od najmłodszych lat, próba dotarcia także do starszych ludzi. Tych, którzy dzisiaj mogą mieć problem z kupieniem biletu w automacie autobusowym albo biletu na parkingu. Obawiam się, że ta niewiedza (mam wrażenie, że postępująca), będzie większym zagrożeniem, niż przyrost liczby cyberprzestępców i wykorzytywanie przez nich kolejnych luk w systemie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Internet rzeczyIoT