Essential Phone, namaszczony przez "ojca Androida" - Andy'ego Rubina miał być odpowiedzią na prawdziwe potrzeby użytkowników Androida. Co się okazało? Że takie namaszczenie niewiele zmienia, a użytkownicy wcale nie czują takiego pomysłu na urządzenie mobilne. Firma jednak nie poddaje się i po klapie pierwszej wersji modeli szykuje drugą. I coś mi podpowiada, że lepiej wcale nie będzie.
Jeszcze go nie pokazali, a już wiadomo, że będzie klapą. Essential: podejście drugie
Essential Phone był niezwykle chwytliwym tematem w nagłówkach tech-mediów. Jednak zainteresowanie nim nie przełożyło się na świetną sprzedaż - jestem pewien, że z drugim podejściem firmy będzie dokładnie tak samo. Biorąc pod uwagę całkiem prawdopodobne przecieki dotyczące tego sprzętu, mogę już teraz stwierdzić, że jeżeli ma do kogoś trafić, to będzie to niezwykle wąska grupa konsumentów. Co więcej, Essential Phone 2 miałby być zupełnie inny niż stanowi obecnie "kanon" w świecie telefonów komórkowych.
SPRAWDŹ KONIECZNIE: Essential Phone? Sprzedażowy klops
Mały ekran, inny sposób interakcji. Essential chce wyprzedzić nadchodzącą rewolucję
Wiele było firm, które postanowiły sobie, że za wszelką cenę będą wyprzedzać cały rynek. W wielu przypadkach wyszło po prostu źle - konsumenci niegotowi na pewne rozwiązania "nie czuli" tematu i wbrew oczekiwaniom producenta nie lecieli do sklepów z językami na brodzie. Podobnie było z Essential Phone'em, który nie był wcale zbyt śmiały, czy też zbyt drogi - jego podstawowy problem to wcześniej nieznana marka, której trudno jest zaufać - nawet power userom, do których sprzęt był skierowany.
"Jedynka" jest całkiem udaną konstrukcją, natomiast jego sukcesor może być co najmniej... kontrowersyjny. Co powiecie na to, że urządzenie będzie charakteryzowało się mniejszym ekranem, a w dodatku, będzie kładziony nacisk na możliwości powiązane ze sztuczną inteligencją? A zatem, telefon miałby samodzielnie odpowiadać na niektóre maile, a nawet bookować hotele, bilety lotnicze zupełnie samodzielnie?
ZOBACZ TAKŻE: Essential ma znacznie większy problem niż słabo sprzedający się telefon
To nie jest złe podejście, ale Essential bardzo wyraźnie się spieszy na rynku. Chce być "innowacyjnym OnePlusem", który obecnie zaczyna rozmieniać się na drobne i... niekoniecznie źle mu to wychodzi. Jednak start-up Andy'ego Rubina za bardzo meandruje na rynku - szuka słusznych rozwiązań, ale nie jest w stanie wdrożyć ich w słusznym czasie. Oczywiście - o ile te przecieki są prawdziwe.
Takie "nowinki" w telefonie komórkowym to bardzo jednoznaczne celowanie z urządzeniem głównie w power-userów, maniaków technologicznych, a nawet ci mogą być niekoniecznie przekonani do Essentiala. Coś czuję, że to będzie kolejny telefon firmy, który sprzeda się nie w milionach, ale w dziesiątkach tysięcy - co najwyżej. A szkoda, bo wierzyłem w Rubina i jego firmę.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu