Vega (Vettore Europeo di Generazione Avanzata) to jednorazowe rakiety nośne o niskim udźwigu opracowane przez Włoską Agencję Kosmiczną oraz Europejską Agencję Kosmiczną, których przeznaczeniem są starty komercyjne. Na drugą połowę 2018 roku ESA planuje jednorazową misję testową z udziałem rakiety Vega, podczas której dojdzie do wyniesienia na orbitę wielu satelitów o niewielkich rozmiarach.
Rok temu zapoczątkowano projekt o nazwie Light satellite, Low-cost Launch opportunity (L3). Po raz pierwszy o inicjatywie wspomniano podczas Rady Ministerialnej ESA, która odbyła się 1 – 2 grudnia 2016 roku w Lucernie (Szwajcaria). L3 ma pozwolić na zapewnienie stosunkowo tanich i częstych misji, których celem jest świadczenie usług dla europejskich instytucji oraz podmiotów komercyjnych, dzięki czemu ich małogabarytowe satelity będą mogły być wynoszone na niską orbitę. To z kolei powinno zachęcać do rozwijania technologii opartych na satelitach.
Small Satellites Mission Service
Jest to świetna okazja aby przetestować eksperymentalną „procę do satelitów”, tzn. wyrzutnik Small Satellites Mission Service, który został zaprojektowany z myślą o zróżnicowanym ładunku: od 1 kg satelitów typu CubeSat, do większych 400 kg instrumentów. Podczas misji będzie można wynieść wiele różnych satelitów, jakie zostaną zgłoszone przez zainteresowane instytucje i firmy (czas na zgłoszenia do 31 marca 2017). Vega jest w stanie wynosić ładunki o łącznej wadze 2500 kg, natomiast docelowo program L3 będzie realizowany przez jej nowszy model o nazwie Vega C, który będzie w stanie zabrać dodatkowe 300 kg. Poza Vegą, wykorzystywana będzie również rakieta Ariane 6.
Pozytywnie i negatywnie
Przede wszystkim należy zaznaczyć, że to świetne iż coraz łatwiej i taniej będzie można korzystać z dobrodziejstw naszej orbity. Wszystkie tego typu inicjatywy, niezależnie od tego czy realizowane przez międzynarodowe agencje czy prywatne firmy, to pozytywny bodziec do technologicznego rozwoju, ale... poza newsami takimi jak ten, czy np. informacji o biciu rekordów w ilości przetransportowanych satelitów na jednej rakiecie, można też przeczytać o negatywnym zjawisku, spowodowanym przez coraz większą ilość „kosmicznego złomu”.
W dzisiejszym artykule na Bloomberg.com możemy przeczytać o regularnie przybywającej ilości śmieci znajdujących się na niskiej orbicie okołoziemskiej. Ich prędkość może wynosić nawet 8 kilometrów na sekundę, co sprawia że również bardzo malutkie odłamki potrafią stwarzać duże zagrożenie. Ryzyko kolizji może występować w stosunku do niedawno wyniesionych, w pełni sprawnych satelitów, które po prostu zostaną uszkodzone, co spowoduje straty finansowe. Dodatkowo coś może uderzyć w Międzynarodową Stację Kosmiczną (zdarzały się już takie przypadki), w której przebywają ludzie.
Dochodzi do sytuacji, w której trzeba dosłownie manewrować satelitami w celu uniknięcia kursu kolizyjnego. Pomagają w tym coraz lepsze systemy śledzenia, dzięki którym operatorzy satelitów nie muszą wykonywać zbędnych ruchów. Firmy widzące w tym zysk, zaczynają się specjalizować w takim kierunku. Jako przykład wymieniono LeoLabs Inc., która uzbierałą 4 miliony USD od grupy inwestorów, na technologię radarową służącą do lepszej orientacji wśród rozpędzonych śmieci z orbity.
Tym oto sposobem widzimy jak jeden biznes napędza drugi, czyli kończymy wpis pozytywnym akcentem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu