Felietony

Pazerny Epic Games ma swoje "GTA". To "Grand Theft Artwork"

Jakub Szczęsny
Pazerny Epic Games ma swoje "GTA". To "Grand Theft Artwork"
Reklama

Kiedyś napisałem, że nie obawiam się, iż AI zabierze mi pracę. Dzisiaj nie jestem tego taki pewien, a jutro mogę zacząć się żegnać z jednym z zajęć. W podobnej niepewności są artyści, którzy przecież też widzą coraz większy udział sztucznej inteligencji w tworzeniu "sztuki". Natomiast proces uczenia się, przyswajania umiejętności przez AI jest kontrowersyjny.

Epic Games też widzi co się dzieje i... odrobinę wkurzyło tym artystów mających swoje portfolio w Artstation. Owa platforma to miejsce, w którym twórcy gier mogą spotkać się m. in. z designerami, którzy dają siebie poznać z jak najlepszej strony. Natomiast pewne jest to, że jeżeli korzystasz z jakiegoś rozwiązania i ono jest "darmowe", to tak naprawdę płacisz za to wysoką cenę. Facebookowi i Google płacisz danymi (Artstation może być i "za darmo" i "za kasę" - w zależności od planu). A jako artysta na Artstation płacisz poprzez trenowanie sztucznej inteligencji, która może Cię wkrótce zastąpić.

Reklama

Zmiany w zasadach wykorzystania prac artystów na Artstation wywołały niemałe poruszenie. Nikt nie lubi pracować za darmo, a tak poczuło się właśnie wielu artystów, którzy będą mieli naprawdę trudne zadanie w trakcie konkurowania z AI. Maszyna nie potrzebuje składek zdrowotnych, nie weźmie L4, nie zachoruje jej dziecko, nie będzie mieć także problemów z weną. Zeżre wszystko, co zostanie jej podsunięte, przetrawi i zwróci: szybko, atrakcyjnie, tanio. Szczerze, to jestem pewien iż graficy będą mieć niedługo przegwizdane.

Ustawienia domyślne Artstation - czyli AI się uczy

Nie tylko nowe prace na Artstation "z automatu" mają domyślnie włączone wykorzystanie ich do trenowania sztucznej inteligencji. Również i te, które zostały tam opublikowane, stanowią dane wsadowe dla kolejnego potężnego mechanizmu, który narobi wkrótce sporego bigosu. Producenci gier najpewniej na to czekają: designerom trzeba zapłacić, a AI zrobi wszystko szybciej, taniej i być może lepiej. Super. Wiedzmy jednak, że AI nie nauczyłaby się NICZEGO, gdyby nie prace ludzi. Na czymś musi ona bazować, aby ostatecznie przerosnąć nasze możliwości w jakimkolwiek zakresie.

Jeżeli chcesz, aby Twoje prace nie brały udziału w trenowaniu AI, musisz poodznaczać tę opcję w ustawieniach swojego portfolio. Okej, rozumiem. Epic Games uznał, że czas zagospodarować sztukę tworzoną przez ludzi: ale czy aby nie jest to łatwy skok na czyjąś pracę?

Bo umówmy się: sztuczna inteligencja nie jest w stanie być "kreatywna". Do świadomej kreatywności istotna jest autorefleksyjność, zapewne i określone emocje. Sam wiem, że lepiej mi się pisze rzeczy, kiedy odczuwam silne oburzenie, złość, czy ekscytację. Rozmawiając z ChatGPT fascynuję się tym, że sprawnie opisuje złożone problemy, ale wiem doskonale że nie byłaby w stanie tego zrobić bez danych wsadowych. Nie usiądę z nią przy wódce i nie porozmawiam o gwałtownych zmianach społecznych. Za każdym razem będzie to sprowadzać się do moich pytań i jej mechanicznej, choć "ładnie poskładanej" odpowiedzi, która jest efektem połkniętych wcześniej informacji.

W jednej z rozmów na temat AI (uwaga, będzie tutaj odrobinę niedyplomatyczna myśl) usłyszałem, że to, co otrzymujemy w różnej maści innowacyjnych / twórczych AI to swego rodzaju "kał maszyny". Ta konsumuje (je), analizuje (trawi) i tworzy swoje (wydala). To, że musi jeść - to pewne. Pytanie jednak, co musi wpierw zjeść i skąd wzięto ów "posiłek".

Tim Sweeney, CEO Epic Games nie widzi nic złego w tym, że użytkownicy Artstation karmią sztuczną inteligencję "z automatu", choć nikt ich o zdanie nie zapytał. I wiecie, ja nie mam z tym problemu, że właściciel przedsiębiorstwa postępuje w ten sposób. Jego celem jest to, aby jego firma zarabiała pieniądze, nie potrafi wejść w buty wkurzonego artysty, który uważa że go okradziono: wzięto jego sztukę, nakarmiono nią AI, która następnie to przetrawi i wydali w formie zręcznie uformowanego, zlepionego z wielu prac, ładnie podanego "cyfrowego kału". Tak samo ów artysta nigdy nie wczuje się w rolę Sweeney'a. Dlaczego? Bo nie jest na jego miejscu, nie ma tych samych celów. No i nie może się zgodzić z nim niejako "z urzędu".

Nie byliśmy i nie jesteśmy gotowi na "AI boom". Przede wszystkim prawnie

I to począwszy od danych wsadowych dla AI, a skończywszy na jej cyfrowych wydzielinach (pracy). Nikt nikomu nie zabrania jak na razie używania informacji z platform w Internecie do trenowania AI, o ile to nie są dane wrażliwe. Nikt zwyczajnie nie był w stanie tego usystematyzować. Z drugiej strony, właśnie budzimy się z ręką, nogą i głową w pełnym cyfrowego kału nocniku i z przerażeniem odkrywamy, że AI potrafi robić "sztukę". Że ludzie mogą za chwilę stracić pracę, że niektórzy dopuszczają się oszustw związanych z wykorzystaniem sztucznej inteligencji i przypisywaniem sobie autorstwa do jej "prac", że za chwilę nie tylko pismacy i artyści będą mieć naprawdę przegwizdane.

Reklama

Gdybyście mnie zapytali jeszcze 10 lat temu, kiedy dostaniemy takie możliwości AI, powiedziałbym że nie wcześniej jak za dwie dekady. I właśnie dlatego nie jestem futurologiem. Dziękuję, już mi lepiej - a tymczasem idę zapytać sztuczną inteligencję o to, co będzie za kolejne dziesięć.

Ach, przepraszam. Sama z siebie mi nie powie - skondensuje jedynie najczęstsze przewidywania w tej sprawie... autorstwa samych ludzi.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama