Lotnictwo

Elektryczny samolot Rolls-Royce bije rekordy, ale czy to coś zmieni?

Krzysztof Kurdyła
Elektryczny samolot Rolls-Royce bije rekordy, ale czy to coś zmieni?
Reklama

Rolls-Royce większości kojarzy się z elitarnymi samochodami dla bogaczy, znacznie mniej osób orientuje się, że poważniejszym z Rolls-Royce'ów jest producent silników lotniczych i okrętowych. Firma pochwaliła się właśnie swoimi „postępami” nad elektryfikacją branży lotniczej.

Lotnictwo vs klimat

Firmy związane z lotnictwem stoją przed ogromnym problemem związanym z wysoką emisyjnością takiej działalności. Oczywiście branża jest na tyle strategiczna, że na dziś rozpięte są szerokie parasole polityczne, broniące jej przed opodatkowaniem emisyjnym, czy innymi utrudnieniami, ale wszyscy zdają sobie sprawę, że bez końca kluczyć się nie da. Mamy już deklarację (modne słowo) zero emisyjności branży na 2050 r. ale zero emisyjnych konstrukcji mogących coś realnie zmienić, wciąż brak.

Reklama

Na łamach Antyweb opisywałem kilka koncepcji, projektów, ale tak naprawdę tylko jeden w pełni komercyjny samolot, słoweńskiego Pipistrela. Nie ma co ukrywać, jeśli zmiany mają nadejść, konkretne rozwiązania muszą pokazać firmy takie jak Boeing, Airbus czy właśnie Rolls-Royce, obecnie drugi na świecie producent silników lotniczych, z którego produktów korzystają najwięksi producenci.

Elektryczny Rolls-Royce

Na razie niewiele wiemy o pracach firmy, poza faktem, że w ujawnionym projekcie rozwiązania Rolls-Royce'a oparte są o klasyczny układ silnik - bateria (sporo firm stawia bardziej na ogniwa wodorowe). Firma chwali się, że zastosowane w jego testowej konstrukcji akumulatory mają największą gęstość zastosowaną kiedykolwiek w przemyśle lotniczym i zostały przygotowane we współpracy z firmami Electroflight i YASA.

W przeciwieństwie do innych firm próbujących rewolucjonizować transport lotniczy, Brytyjczycy nie pokazali konceptów dużych samolotów, tylko zaprojektowali mały, jednoosobowy samolot elektryczny o szumnej nazwie „Duch innowacji” („Spirit of Innovation"). Dziwnie wyglądają udostępniane z testów dane, firma nie podaje parametrów kluczowych z perspektywy potrzeb transformacji, takich jak zasięgi, wydajność, efektywność na masę, ale.. rekordy prędkości i wznoszenia. Te może i są imponujące, ale w swojej kategorii, raczkujących samolotów elektrycznych, kompletnie bez znaczenia.

Tymczasem dział PR chwali się gdzie może, że firma zgłosiła osiągi „Spirita” do Międzynarodowej Federacji Lotniczej, która kontroluje i certyfikuje światowe rekordy lotnicze. W czasie listopadowych testów samolot miał osiągnąć prędkość 555,9 km/h na dystansie 3 km, 532,1 km/h na dystansie 15 km oraz pobić rekord wznoszenia na wysokość 3000 metrów, osiągając ją w 202 sekundy.

Piękny, ale nie na to czekamy

„Duch innowacji” to piękny samolot, ale ekscytacji Rolls-Royce'a nie rozumiem. Być może testowany  w nim system stanie się podstawą dla małych samolotów osobowych i uratuje PR-owo jakiś COP35, ale najważniejsza jest elektryfikacja średnich i dużych samolotów rejsowych i transportowych, dla których Rolls-Royce jest ważnym graczem. Tymczasem tu ciągle brak konkretnych rozwiązań pozwalających przewidzieć, kiedy lotnictwo może zacząć redukować swój ślad węglowy. Na razie ogłaszanie jakiekolwiek daty osiągnięcia zeroemisyjności w lotnictwie można traktować jako zabieg czysto PR-owy.

Program budowy tego samolotu prowadzony jest w ramach programu „Accelerating the Electrification of Flight” mocno dotowanego przez brytyjskie Aerospace Technology Institute (ATI) oraz Departament Biznesu, Energii & Strategii Przemysłu i Innowacji. Firma pokazała swój samolot na niesławnej konferencji COP26, ale niestety, zaginął w całej masie prywatnych odrzutowców, które zleciały się do Glasgow...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama