Felietony

Elektryczne samochody od Coda Automotive, będzie drożej ale taniej

Rafał Pawłowski
Elektryczne samochody od Coda Automotive, będzie drożej ale taniej
Reklama

Gdzie ten kryzys na motoryzacyjnym rynku w USA? Prezydent Obama płaci za złomowanie starych aut, fabryki samochodów w Detroit wciąż zwalniają pracowni...

Gdzie ten kryzys na motoryzacyjnym rynku w USA? Prezydent Obama płaci za złomowanie starych aut, fabryki samochodów w Detroit wciąż zwalniają pracowników, a są firmy które za nic mają prawa ekonomii i budują auta. Do tego elektryczne. I chcą je sprzedawać.
Reklama

Coda Automotive to prywatna firma z Santa Monica w Kaliforni (tak jest, to miasteczko znane z serialu "Słoneczny Patrol"), której właściciele chyba zbyt dużo przebywali na pobliskiej plaży, bo wpadli na pomysł produkowania aut.

Trudno powiedzieć jakim cudem, ale udało im się nawiązać strategiczną współpracę z Lishen Power Battery z siedzibą w Tiencin w Chinach - na mocy porozumienia powstała fundacja LIO Energy Systems, która od tej pory zajmuje się zaopatrywaniem auta w specjalne baterie.

Dziś CODA to świetnie dofinansowane przedsiębiorstwo o kapitale w wysokości ok. 200 mln dolarów z możliwością zaciągania kolejnych zobowiązań. Słowem, firma dostała zielone światło do eksperymentów, badań, testowania nowych technologii etc.

Pierwsze efekty zobaczymy już niedługo - przedsiębiorstwo już w połowie tego roku rozpocznie sprzedaż modelu CODA Sedan - w ciągu roku chce sprzedać od 10 tys. do 14 tys. sztuk tego auta, a do roku 2015 - 50 tys. Takie rzeczy to tylko w Ameryce.

 

Reklama

CODA TO NIE MERCEDES

Coda Sedan to typ auta, do którego Amerykanie zdążyli się już przyzwyczaić -  każdy kto myśli, że USA do wielkie ciężarówki, Hummery i SUV-y jest w błędzie. Podwyżki cen paliw i kryzys zrobiły swoje - mieszkańcy USA patrzą na mniejsze auta bardziej przychylnym okiem, czego przykładem może być wielki sukces modelu Toyota Prius z napędem hybrydowym.

Ale czy CODA ma szansę na sukces? Cena nie powala, podobnie jak wygląda auta - 37,400 dolarów (ponad 100 tys. zł) to sporo. Na jednym ładowaniu auto przejedzie od 140 do 190 km. Sprawa wygląda nieco inaczej gdy popatrzymy na oszczędności związane z tankowaniem energii elektrycznej, a nie benzyny.

Reklama

ILE OSZCZĘDZIMY?

Kalkulacja jest prosta - by załadować auto do 90% potrzeba 6 godzin. Auto ładujemy przez zwykłe gniazdko elektryczne. Jeśli "tankujemy" w nocy (nocna taryfa) koszt "napełnienia baku" do 90% według stawek obowiązujących w USA wyniesie nas ok. 9 zł. Za 9 zł przejedziemy więc ok. 110 km. Zakładając, że w Polsce benzyna kosztuje 5 zł a auto spala 8 litrów/100 km, za podobną podróż zapłacimy już ok. 45 zł.

Podsumowując, jest drożej ale taniej. Przynajmniej tak twierdzi producent. Do tego tematu chętnie wrócę, gdy auto znajdzie się już w sprzedaży. Sprawdzimy wtedy jak spełnia się amerykański sen o elektrycznych autach.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama