Ciekawostki technologiczne

Elektrownia orbitalna to pomysł, który trudno porzucić

Marcin Hołowacz
Elektrownia orbitalna to pomysł, który trudno porzucić
Reklama

Temat elektrowni orbitalnej nie jest już żadną nowością, ponieważ pierwsza propozycja na takie rozwiązanie padła już w latach sześćdziesiątych. Pomysł odrzucono ze względu na brak odpowiedniej technologii umożliwiającej wydajne przesyłanie zebranej energii z orbity na powierzchnie Ziemi. Później temat wrócił w 1973 roku, w związku z propozycją przesyłania energii za pośrednictwem mikrofal. Mimo wznowionego zainteresowania znów nic z tego nie wyszło, choć ocena była taka, iż długoterminowo projekt ma w sobie potencjał.

Elon Musk uważa takie rozwiązanie za głupotę, co niestety wiąże się z jego ubolewaniem nad ciągłym powracaniem tego pomysłu. Twierdzi, że wielokrotna konwersja energii jest bezsensowna i powoduje straty, które czynią całe przedsięwzięcie czymś nieatrakcyjnym. W wywiadzie dla PopularMechanics stwierdza, że „należałoby dźgnąć ten pomysł prosto w serce” i już do tego więcej nie wracać.

Reklama

Pomysł, który trudno porzucić

Ogniwa słoneczne znajdujące się na Ziemi nie mogą być tak wydajne jakbyśmy chcieli, ponieważ atmosfera przyczynia się do odbicia oraz pochłonięcia części energii słonecznej, która mogłaby do nich trafić. Warunki pogodowe oraz cykl dnia i nocy to kolejne czynniki będące niczym innym jak przeszkodą dla optymalnego funkcjonowania ogniw. Co jako pierwsze przychodzi na myśl, gdy chcemy pozostać przy pozyskiwaniu energii słonecznej, ale z obejściem takich dylematów? Orbita okołoziemska.


Wysyłając odpowiedni sprzęt na orbitę, będziemy mogli korzystać z dobrodziejstw Słońca przez 24 godziny na dobę. Atmosfera nie będzie „złośliwie przeszkadzać” w tym procesie, jako że elektrownia orbitalna będzie zdecydowanie ponad jej warstwą. Szkoda nie skorzystać z takiej koncepcji, pewnie dlatego nie została jeszcze dźgnięta w serce.

Japonia chce mieć elektrownię orbitalną do 2030 roku

Japonia w 2009 roku ogłosiła swoje dość konkretne plany związane z elektrownią orbitalną. Kraj kwitnącej wiśni chciałby wejść w posiadanie takiego tworu do 2030 roku. Po zebraniu energii słonecznej na orbicie, miałoby dojść do jej przesłania na Ziemię za pomocą mikrofal albo promienia laserowego. Zajmie się tym Japońska Narodowa Agencja Kosmiczna (JAXA).

Duże lustra odbijałyby promienie słoneczne w kierunku ogniwa fotowoltaicznego, gdzie dojdzie do konwersji energii słonecznej w elektryczną. Następnie należy przekazać pozyskaną energię np. w formie promienia laserowego lub mikrofal. Faktycznie jest trochę zabawy w konwertowanie energii, natomiast takie rozwiązanie ma na tyle dużo potencjalnych zalet, że warto próbować.

Elektrownia księżycowa

Niejaki David Criswell stwierdził nawet, że najlepszym sposobem do realizacji tego typu przedsięwzięcia będzie wykorzystanie Księżyca. Należy tam zbudować odpowiednią stację, która będzie emitować na Ziemię pozyskaną energię słoneczną w postaci mikrofal. Do konstrukcji w sporej mierze wykorzystano by materiały możliwe do pozyskania na Księżycu.

Skoro idziemy już w takim kierunku, to może kiedyś po prostu zbudujemy sferę Dysona i w końcu awansujemy trochę w skali Kardaszewa?

Reklama

Źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama