Ciekawostki technologiczne

Co można robić w elektrowni atomowej? Na przykład... kopać kryptowaluty

Jakub Szczęsny
Co można robić w elektrowni atomowej? Na przykład... kopać kryptowaluty
Reklama

Przymierzając się do kopania kryptowalut na poważnie, wielu rozpoczynających swoją przygodę z tym zajęciem zastanawia się, skąd weźmie na to prąd i ile za niego zapłaci. Wygląda na to, że wśród Ukraińców znaleźli się sprytni górnicy, którzy zdecydowali się wykorzystać elektrownię atomową do ominięcia tego problemu.

Za pomysłowym wykorzystaniem wykorzystaniem elektrowni jądrowej na Ukrainie stoją inżynierowie - to właśnie oni wprowadzili na jej teren urządzenia służące do kopania kryptowalut. W trakcie pierwszego przeszukania SBU znalazło płytę główną, zasilacze, okablowanie, dyski USB oraz HDD, chłodzenie oraz sześć kart graficznych Radeon RX 470. Ale to nie wszystko - w trakcie drugiego przeszukania znaleziono resztę urządzeń służących do kopania: 16 tych samych kart graficznych, 7 dysków HDD, 2 SSD oraz router.

Reklama

Zobacz także: Szykuj hajs! Facebook z własną kryptowalutą już w przyszłym roku

Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nie doszło do naruszenia integralności zabezpieczeń cybernetycznych elektrowni jądrowej. Wszystko przez to, że inżynierowie ustanowili połączenie internetowe dla sieci własnych koparek - będą oni odpowiadać za wyciek tajnych danych z tego kompleksu. Do przeszukań oraz aresztowania zamieszanych w sprawę inżynierów doszło 21 sierpnia.

Obiekt, w którym doszło do tego incydentu to Południowoukraińska Elektrownia Jądrowa w obwodzie mikołajowskim, około 80 km na północny zachód od Mikołajowa. W kompleksie funkcjonują obecnie 3 reaktory WWER, każdy po 950 mocy sieciowej. Załoga elektrowni mieszka w pobliskim mieście Jużnoukraińsk.


To nie pierwszy taki incydent w Europie

Wcześniej na podobny pomysł wpadli Rosjanie, którzy w lutym zeszłego roku próbowali kopać Bitcoiny za pomocą jednego z potężniejszych superkomputerów w tym kraju. Maszyna, którą chcieli wykorzystać zaradni inżynierowie jest w stanie dokonywać nawet 1000 trylionów obliczeń w ciągu jednej sekundy. Ze względu na ogromne ryzyko wykorzystania jej w nieprawidłowy sposób, jest ona stale odłączona od internetu.

Naukowcy w jednym i w drugim przypadku działali w obrębie elektrowni atomowych (superkomputer w Rosji korzystał z takiej właśnie energii) nie bez powodu: elektrownia jądrowa wydaje się być niezwykle atrakcyjną formą zasilania koparek kryptowalut. W pierwszym przypadku naukowcy uważali, że wysoki poziom zabezpieczeń na terenie zakładu spowoduje, że paradoksalnie trudniej będzie wykryć nielegalną działalność polegająca na instalowaniu oraz utrzymywaniu koparek. Inżynierowie zapewne wyszli z założenia, że "niewielkie" straty prądu nie zostaną zauważone przez żadne systemy kontrolujące stacje, a i nikt nie będzie przesadnie interesował się koparkami w gąszczu innych skomplikowanych sprzętów.

Zaradnym naukowcom grozi za ten występek odpowiedzialność karna. Sprzęt służący do kopania kryptowalut został już skonfiskowany i w sprawie przeciwko inżynierom będzie stanowił mocny materiał dowodowy.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama