Swego czasu bardzo lubiłem czytać forum Elektroda, gdzie można było zadawać pytania dotyczące elektroniki, ale nie tylko. Forum było świetnym źródłem porad osób, które naprawdę znają się na naprawach - doradzały co warto zrobić, czego nie robić i informowały o genialnych ciekawostkach dotyczących sprzętu. Jednak coś się potem popsuło - Elektrodą zaczęło rządzić "kółeczko wzajemnej adoracji" i choć teraz jest dużo lepiej, to te zachowania przeniosły się do innych miejsc w Sieci.
"Syndrom Elektrody" - czyli jak nie być bucem w grupach dyskusyjnych, czy forach
Ale o co chodzi?
Podstawmy pod to jakiekolwiek forum o poważniejszej tematyce. Niedoświadczony użytkownik zadaje pytanie w kilka minut po rejestracji konta. Pytanie kompletnie banalne, większość forumowiczów dawno już zna na to odpowiedź i z reguły z niechęcią podchodzi do osób, które mają słabe doświadczenie na stronie. Co otrzymuje taki użytkownik? "Nie czytałeś regulaminu, w punkcie 2, ustęp 4, a także tu i tu jest napisane, że musisz się zapoznać z regulaminem i nie dublować banalnych tematów, przyjdzie moderator, dostaniesz ostrzeżenie na opamiętanie i z głowy". Forum dyskusyjne w tym momencie przestaje być forum dyskusyjnym, lecz staje się kółeczkiem wzajemnej adoracji - moderatorów, administratorów i "power userów" w forumowym kręgu, którzy z nudów lub usposobienia lubią robić za szeryfów.
To do niczego nie prowadzi. Użytkownik powinien mieć prawo po raz enty zadać to samo pytanie - Internet tak zbudowano, byśmy mogli uzyskać odpowiedź jakąkolwiek drogą w jak najkrótszym czasie. Kiedyś, piętnowanie dublowania tematów, niekorzystania z przycisku "Szukaj" może i miało sens - puchnące bazy, ograniczenia po stronie hostingów i tak dalej. Ale dzisiaj? A szczególnie... w grupach na Facebooku?
Elektroda poszła dobrą drogą - tam dzisiaj nie znajduję już postów forumowych szeryfów odsyłających do FAQ lub regulaminu. O ile człowiek nie klnie, zachowuje estetykę języka pisanego i zwyczajnie - nie pisze głupot, jest szanowany i powinien czuć się tam dobrze. To nie rozwiązuje problemu "bucowatości" niektórych użytkowników w grupach dyskusyjnych. Wiele jest takich na Facebooku, które zrzeszają użytkowników wokół jednego tematu i wokół niego toczą się rozmowy. Popularna grupa nt. startupów w Polsce wygląda mi właśnie na taki zlot szeryfów i osób liczących na to, że w tym miejscu być może znajdą pomoc. Gdzie tam. Każdy pomysł jest poddawany wstępnej obróbce, która z reguły kończy się albo żałosnymi uwagami społeczności, albo zadawaniem niewygodnych pytań odnośnie startupu. Gdzie sens? Gdzie logika?
Wchodząc na grupę dyskusyjną - gdziekolwiek, liczę na to, że cała reszta nieco oszczędzi mi informacji, jaki to ja jestem głupi, że akurat w tym i tym temacie jestem początkującym. Skoro zadaję pytanie, to raczej to wiem. Sam też staram się nie zachowywać, jakbym połknął kija od szczoty i jeżeli ktoś mnie o pomoc prosi - staram się pomóc jak tylko potrafię - lepiej lub gorzej. Robienie sobie z grup dyskusyjnych kółek wzajemnej adoracji jest słabe, świadczy o infantylności członków tejże i o złudnej elitarności. Ok, prestiżowa grupa, sporo szanowanych person - chcemy być na ich miejscu. Ale nie oznacza to, że trzeba być kompletnym bucem.
Z drugiej strony...
Jak chodzi o fora dyskusyjne - te często są ogromną skarbnicą wiedzy "dla potomnych". Przewija się w Internecie sporo podobnych wątków, które mogą w konsekwencji rozwiązać nasz problem. I o ile dysponujemy Google'em, to i tak w wielu przypadkach nie jesteśmy w stanie dobrze z niego korzystać, nie umiemy wyszukiwać informacji w Internecie tak, aby znaleźć to, co nas interesuje. Dlatego idziemy na skróty. Przy czym, nie chciałbym piętnować tutaj nikogo. Internauta może mieć problemy z wyszukaniem czegoś w Internecie - jednak my nie powinniśmy zachowywać się jak buce. Tak jest przecież prościej.
Grafika: 1, 2
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu