Felietony

E-papieros zamiast klasycznego papierosa? Da się – przeczytajcie kilka rad dotyczących e-palenia

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

128

Temat e-palenia poruszał niedawno na ramach AntyWeb Grzesiek Marczak. Moja przygoda z e-papierosem zaczęła się podobnie – kilka miesięcy temu dałem się porwać elektronicznemu szaleństwu. I choć początkowo miałem wątpliwości, czy urządzenie nie okaże się zwykłym gadżetem, który po kilku tygodniach wy...

Temat e-palenia poruszał niedawno na ramach AntyWeb Grzesiek Marczak. Moja przygoda z e-papierosem zaczęła się podobnie – kilka miesięcy temu dałem się porwać elektronicznemu szaleństwu. I choć początkowo miałem wątpliwości, czy urządzenie nie okaże się zwykłym gadżetem, który po kilku tygodniach wyląduje w szufladzie, to stałem się fanem aplikowania nikotyny w nowoczesnej formie.

Moja tytoniowa historia jest dość długa. Palenie rzucałem tylko raz, w pewnym sensie skutecznie. Odstawiłem papierosy na trzy lata. Nałóg nie wrócił, ale zacząłem wyciągać rękę po papierosa celem sporadycznego popalania. Szybko jednak zaczął mi przeszkadzać nie tyle dym, co zapach i smak. Klasycznym papierosem łatwo jest się przepalić, a nieprzyjemna woń osadzająca się na ubraniach i włosach bywa mocno irytująca nie tylko dla otoczenia, ale i dla samego palacza. Jak więc nie rezygnować z dymka, a jednocześnie pozbyć się tego niechcianego efektu ubocznego? Na e-papierosy patrzyłem zawsze sceptycznie i dopiero kolejna generacja tych urządzeń, połączona z pochlebnymi opiniami znajomych sprawiły, że zainwestowałem. Wtedy nie wiedziałem jednak, że w pewnym sensie zyskałem nowe hobby.

Techniczne aspekty działania e-papierosa zostawię specjalistom, którzy nie tylko wiedzą na jakiej dokładnie zasadzie działa w tym urządzeniu aplikacja nikotyny, ale dłubią przy swoich e-szlugach, podkręcają napięcie, inwestują w lepsze grzałki, powiększają absorbowanie liquidu przez większą ilość sznurków. Dla mnie to wciąż czarna magia, choć czytując fora poświęcone e-paleniu zaczynam rozumieć nie tylko podstawowe zasady użytkowania tych urządzeń, ale i slang, którym posługują się e-palacze (ramka). Poniższe porady dotyczą urządzeń z clearomizerami – w takim układzie papieros składa się z baterii i systemu grzewczego zamontowanego w zbiorniku zakończonym ustnikiem. Mówiąc prościej – to te urządzenia, do w których nie ma wkładów ani watek, a płyn wlewa się bezpośrednio do zbiornika (tzw. tanka). Zacznijmy jednak od początku.

Legenda

analog – klasyczny papieros
wapowanie – palenie e-papierosa
chmura – dym z e-papierosa
bóbr, ściera - gryzący nieprzyjemny smak zwykle będący skutkiem przegrzewania się wkładu, grzałki
nagar – czarny osad pojawiający się na zwojach grzałki
aku – bateria
tank – zbiornik na liquid

Jak e-palić?

Podstawową informacją, jaka przyda się absolutnie każdej osobie zaczynającej przygodę z e-paleniem jest sposób w jaki powinno się użytkować urządzenie. Stosując się do podstawowych zasad, szybko okiełznacie swój nowy gadżet, eliminując jednocześnie pierwsze problemy – a te, powiedzmy sobie szczerze, dotykają prawie każdego. E-papieros to nie papieros „analogowy”, inny jest więc sposób jego palenia. Nauczyć się go muszą wszyscy, niezależnie od tego, czy zwykłe papierosy ciągnęli spokojnie, czy łapali się na tak zwanym przeciąganiu. Elektronicznym aplikatorem nikotyny należy zaciągać się powoli i spokojnie. Ale to nie wszytko. Podczas użytkowania urządzeń z baterią manualną (przycisk odpowiedzialny za dostarczenie prądu do grzałki) należy wcisnąć guzik, odczekać od pół sekundy do sekundy i dopiero rozpocząć inhalację. Po jej zakończeniu, powinno się przytrzymać guzik tyle samo czasu. Dzięki temu w urządzeniu wytworzy się odpowiednie ciśnienie, który sprawi, że smak i chmura będą odpowiednie. Jednocześnie unikniecie zaciągnięcia się płynem i ewentualnych przecieków liquidu na baterie. Opanowanie techniki zajmie Wam od kilku dni do tygodnia, ale wyrobi pewien nawyk, który bardzo usprawni użytkowanie urządzenia.

Jak czyścić i konserwować urządzenie?

Skoro w e-papierosie znajduje się płyn, warto co jakiś czas przeczyścić pływające w nim elementy. Do tego celu w zupełności wystarczy bieżąca woda – pamiętajcie jednak aby nigdy nie zalać grzałki (dotyczy to również nalewania płynu do papierosa). Popularne modele urządzeń łatwo rozebrać i rozkręcić. O ile rozebrany zbiornik i ustnik można po prostu włożyć pod kran, system grzewczy proponuję przecierać ręcznikiem papierowym lub papierem toaletowym, które można delikatnie zwilżyć. Raz na jakiś czas warto przemyć sznurki przy grzałce – to w nie wnika płyn. Jeśli planujecie używać cały czas tego samego liquidu, możecie ten krok pominąć, ale chcąc próbować różnych smaków i aromatów jest to konieczne. Niektóre płyny sprawiają, że sznurki mocno nimi nasiąkają i dopiero ich wymycie pozwoli poczuć zupełnie nowy smak. Po przemyciu należy wytrzeć elementy, a następnie zostawić je na kilka minut celem wyschnięcia. Potem skręcamy wszystko w kolejności odwrotnej niż rozkręcaliśmy. Tego typu przeczyszczanie na pewno wpłynie na walory smakowe użytkowania e-papierosa.

Jeśli traficie kiedyś na forum e-palenia, na pewno szybko usłyszycie o przepalaniu grzałki. To banalnie proste, a pozwala cieszyć się jej „nowością” zdecydowanie dłużej. Na spiralach grzałki osadza się bowiem tak zwany nagar, powstający podczas procesu spalania płynu. To nic innego jak czarna maź na metalu. Jak się jej pozbyć? Odkręcamy górny element grzałki, często osłonięty silikonową nakładką w taki sposób, by naszym oczom ukazała się spirala. Przytrzymujemy przycisk baterii aż do odcięcia zasilania, powtarzając tę czynność kilkukrotnie. Z tulei grzałki powinien wydobywać się zabawnie wijący się, pachnący spalenizną dym. Pomiędzy poszczególnymi wciśnięciami przycisku warto dmuchać na grzałkę. Ja dodatkowo wkładam do tulei patyczek do uszu, wydłubując nim”popiół”. Po kilku próbach ta powinna zacząć świecić na czerwono, a po czarnym nagarze nie będzie śladu. O tym, czy warto już przepalić grzałkę poinformują Was nos i kubki smakowe. Mówiąc prościej – podczas palenia poczujecie zapach spalenizny. Uczulam jednak, że po kilku przepaleniach grzałka najprawdopodobniej skończy swój żywot i będziecie musieli zakupić nowy system grzewczy. Na szczęście w przypadku papierosów Volish Ego jest to wydatek rzędu 9-10 złotych, nie ma więc finansowej tragedii. Mi grzałki starczają na około 2-3 tygodnie, choć oczywiście wszystko zależy od częstotliwości używania e-papierosa. Montaż nowego systemu jest banalnie prosty – wystarczy nakręcić grzałkę na tuleję w zbiorniku.

Co palić?

Rodzajów liquidów jest kilka – klasyczne tytoniowe i smakowe. Te drugie dzielą się na owocowe i fikuśne. Brzmi dziwnie, ale jak inaczej nazwać płyn o smaku napoju energetyzującego (nie polecam), czekolady czy kawy (polecam)? O ile poszczególne smaki, a polecam sprawdzić ich jak najwięcej i na podstawie własnych odczuć wybrać ulubione, to kwestia gustu, o tyle firma, pod szyldem której są one produkowane ma zasadnicze znaczenie. Przygodę z e-paleniem proponuję rozpocząć od górnej półki płynów, polecanych przez chyba największą firmę produkującą e-papierosy – Volish. Mowa o „olejkach” Liqueen i Mild. Mi najbardziej podpasowały te pierwsze. Katalog smaków jest bardzo duży, a o ich jakości nie warto nawet dyskutować – to naprawdę najwyższa półka. Amatorom mocnych owocowych wrażeń polecam płyny w koncentracie. Zarówno smak jak i aromat są wyraźniejsze, choć trudno mówić o większej ekonomii spalania. Płyny te są mniej więcej o dwa złote droższe niż klasyczne, starczają jednak na podobną ilość napełnień. Wiem jednak, że niektórzy e-palacze szybciej zaspokajają swoje potrzeby właśnie koncentratami, ale nie ma tu żadnej reguły.

Jeśli zdecydujecie się na zakup płynów w sieci, zapewne prędzej czy później otrzymacie w przesyłce próbkę towaru produkowanego przez sklep. Ale to istna loteria. Jeden i ten sam producent – płyn wiśniowy pachniał i „smakował” jak rozpuszczalnik, truskawka natomiast mogła stawać w szranki z produktami najlepszych producentów. A i ceny takich samorobów potrafią być zachęcające, wynoszą bowiem czasem nawet połowę kwoty jaką trzeba zapłacić za liquid dużej firmy. Pamiętajcie jednak, że producenci typu Liqueen czy Mild mają przyklepane wszystkie potrzebne atesty i poczytacie o nich na stronach internetowych firm, sklepowe twory już niekoniecznie. Nie chcę oczywiście niczego sugerować, ale to jak z alkoholem z tak zwanej mety. Dobry, tani, ale nikt tak naprawdę nie wie skąd pochodzi. W toruńskim akademiku nr 9 okazało się na przykład, że spirytus pochodził z małego lotniska znajdującego się w sąsiedztwie Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Mówiło się, że to przerobiony płyn do czyszczenia szyb.

Nie można zapominać o zawartości nikotyny w płynach do e-papierosów. Jest ich kilka wartości (w tym tak zwane zerówki, czyli płyny bez nikotyny). Podczas zakupu poproście sprzedawcę o poradę, bazując na ilości o rodzaju spalanych przez Was „analogów”. Dla ułatwienia dodam, że paląc klasyczne papierosy Light bez problemu przerzuciłem się na płyny z niską zawartością nikotyny – w zależności od producenta liquidu, zawierające 8-11 mg tejże. Pamiętajcie też, że taki rodzaj „palenia” jest odrobinę niebezpieczny właśnie pod kątem przedawkowania nikotyny. Klasycznym papierosem można się przepalić i łatwo to wyczuć, w przypadku e-palenia wystarczy częściej pić, aby nie wysuszała się śluzówka – wyeliminujecie tym suchość odczuwaną w gardle. O przedawkowaniu nikotyny poinformuje Was dopiero ból głowy, a to nic przyjemnego.

Wady, zalety

Szkodliwość e-palenia w porównaniu z klasycznym paleniem jest dyskusyjna. Raz dowiadujemy się bowiem, że badań jest zbyt mało, a technologia jest zbyt młoda by ocenić jej długofalowy wpływ na ludzki organizm. Ja jednak wierzę, że wyeliminowanie kilku tysięcy substancji smolistych sprawia, iż jestem zdrowszy. I czuję się lepiej, po kilku miesiącach prawie tak dobrze, jak po odstawieniu klasycznych papierosów. Nie śmierdzę dymem, mogę e-palić w pracy lub w samochodzie, nie muszę wychodzić na zewnątrz podczas śnieżycy i burzy. To plusy, które trudno pominąć. Minusem jest bez wątpienia częstsze sięgnie po e-papierosa – bo przecież można zapalić zawsze i wszędzie. Warto więc kontrolować użycie tego wygodnego gadżetu. Nie jestem w stanie ocenić na ile e-papieros jest przydatny w procesie rzucania palenia, ale na pewno świetnie sprawdza się jako substytut klasycznych papierosów. Nie śmierdzi i jest tańszy w użyciu. Myślę, że te dwa argumenty to dobry powód, żeby spróbować.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

poradye-papierosy