E-commerce

E-commerce w Rosji: części samochodowe, Moskwa i celnicy

Grzegorz Marczak
E-commerce w Rosji: części samochodowe, Moskwa i celnicy
8

Dwa największe rosyjskie miasta odpowiadają za połowę w obrotu w rosyjskim e-handlu. 4 na 10 rubli wydanych w zeszłym roku podczas zakupów internetowych, pochodziły z kieszeni mieszkańców Moskwy, a co dziesiątego rubla wydał mieszkaniec Sankt-Petersburga. Wśród najczęściej kupowanych produktów znajd...

Dwa największe rosyjskie miasta odpowiadają za połowę w obrotu w rosyjskim e-handlu. 4 na 10 rubli wydanych w zeszłym roku podczas zakupów internetowych, pochodziły z kieszeni mieszkańców Moskwy, a co dziesiątego rubla wydał mieszkaniec Sankt-Petersburga. Wśród najczęściej kupowanych produktów znajdują się elektronika, odzież i... części samochodowe.

Autorem wpisu jest Nikolay Kashcheev.

Takie dane wynikają z raportu sporządzonego przez rosyjskiego dostawcę oprogramowania dla sklepów internetowych InSales. Firma sprawdziła transakcje z 18 tys. rosyjskich sklepów internetowych i opublikowała właśnie dane podsumowujące 2013 rok w e-commerce. Najważniejszą liczbą ujętą w raporcie jest oczywiście wartość całego sektora w 2013 roku - czyli 13 mld dolarów. To o 34% więcej niż przed rokiem. Dodatkowo według autorów raportu ten dynamiczny wzrost będzie się utrzymywać w najbliższych latach, co oznacza, że w 2016 roku wartość sektora się podwoi i wyniesie 28 mld $.

Dla porównania wartość polskiego e-commerce w 2013 roku szacowano na 8,6 mld $, co biorąc pod uwagę różnice w liczbie mieszkańców i wielkości państw jest dobrą wiadomością dla przedsiębiorców znad Wisły. Państwa do których Rosja znacznie bardziej lubi się porównywać mają wielokrotnie większy rynek e-commerce. W Chinach wycenia się go na 300 mld $, a w Stanach Zjednoczonych na 262 mld $.

Co kupują Rosjanie

Rosjanie najchętniej kupowali w sieci elektronikę użytkową (22,8%), przy czym w raporcie osobno podano sprzedaż laptopów i komputerów osobistych (11,9%) oraz telefonów komórkowych (5,5%). Wysokie obroty notowały również ubrania oraz obuwie (16,3%) oraz części do samochodów (5,5%). Wysoka pozycja tych ostatnich może dziwić, ponieważ nie jest to kategoria, która w Polsce miałaby aż tak duże powodzenie. Rosjanie sprowadzają części do samochodów, ponieważ jest to znacznie tańsze rozwiązanie niż zakup ich oryginalnych odpowiedników w autoryzowanych warsztatach. Za sprawą słabej jakości dróg i tego, że Rosjanie są jednymi z najbardziej niebezpiecznych kierowców na świecie ten segment należy do najszybciej rozwijających się.

Raport rzuca ciekawe światło na wielkość sklepów internetowych, które działają na rynku. Autorzy wyodrębnili cztery grupy przedsiębiorstw w zależności od wielkości dziennego obrotu. Największe 40 sklepów notuje ponad 1000 transakcji dziennie i generuje 28% sprzedaży. Jednak najbardziej liczna grupa, która ma 16% udziału w rynku to sklepy, które w ciągu dnia mają mniej niż 10 zamówień. Jest ich prawie 32 tysiące, co na tle ogólnej liczby sklepów - czyli 39 tysięcy, pokazuje kto najczęściej zajmuje się handlem w sieci. Są to z reguły sklepy próbujące swoich sił w niszach nieobstawionych przez internetowych gigantów. Ich udział w najpopularniejszych kategoriach jest znikomy, ale bardzo dobrze radzą sobie w takich obszarach jak meble, upominki czy artykuły dekoracyjne.

18 tys. kilometrów z paczką

Należy podkreślić, że raport nie wziął pod uwagę bardzo ważnego elementu rosyjskiej sceny e-commerce jakim są zakupy w sklepach zagranicznych. Aż 14% Rosjan uważa, że jakościowe produkty można kupić tylko i wyłącznie zagranicą, a 39% internautów w ciągu ostatniego kwartału zrobiło choć raz zakupy w zagranicznych sklepach. Trudno się im dziwić, ponieważ dzięki temu płacą znacznie mniej. Samsung Galaxy S3 w jednym z największych sklepów internetowych Ozon.ru kosztuje 388$ podczas gdy w Polsce można go kupić o 150$ taniej. Podobne proporcje można zaobserwować w przypadku telewizorów, butów czy większości innych importowanych produktów.

Zakupy poza granicami Rosji wiążą się również z większym poziomem bezpieczeństwa. Black Friday, który był obchodzony również w Rosji, podobnie jak inne tego typu akcje, częściej skutkują zniechęceniem do zakupów w sieci zamiast ich popularyzacją. Nagminne wówczas było podwyższanie cen towarów dzień przed akcją, aby wprowadzając obniżkę w wysokości kilkudziesięciu procent klient i tak zapłacił więcej. Dzięki tego typu praktykom prywatne zamówienia w zagranicznych sklepach wzrosły w zeszłym roku dwukrotnie, do poziomu 20% wartości całego rynku e-zakupów.

Rosyjskie władze starają się z całych sił utrudnić możliwość zakupów zagranicą. Wkrótce zmniejszona zostanie kwota zakupu, która jest zwolniona z cła, z 1000 do 150 euro. Dodatkowo od początku roku, każdy kto zamówi towar poza granicami Rosji, żeby go odebrać powinien dostarczyć urzędowi celnemu ksero swojego dowodu osobistego, dowód zakupu, zdjęcie zakupionego towaru i oryginał wyciągu bankowego na którym widnieje opłata za dany produkt.

Jeżeli kupujący mieszka poza Moskwą, czeka go kilka tygodni wyczekiwania na paczkę, ponieważ wszystkie przesyłki przechodzą przez centralę urzędu celnego w Moskwie. Więc jeżeli ktoś z Władywostoku, kupi produkt w oddalonym o "jedyne" 1300 kilometrów Pekinie (a chińskie sklepy internetowe są w Rosji bardzo popularne i duża część z nich posiada rosyjską wersję językową), jego przesyłka najpierw odwiedzi stolicę kraju i po przemierzeniu prawie 18 tys. kilometrów trafi do adresata. Albo i nie.

Autor: Nikolay Kashcheev, specjalista ds. e-commerce moipromokody.ru, rosyjskiego odpowiednika portalu kodyrabatowe.pl.

Foto High Resolution E-Commerce Concept via Shutterstock

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu