Podstawową wyszukiwarką internetową od lat było dla mnie Google. Dla mnie - i dla milionów innych ludzi na całym świecie. Dlaczego? Bo jest skuteczne, szybkie, lekkie i bezproblemowe. No chyba że jesteśmy w Chinach, bo wtedy problem jest wielki -- bez VPNa, podobnie jak wszystkie inne usługi Google, nie działa. Ale przecież nie jest to jedyny silnik wyszukiwania, jaki jest dostępny na świecie. Mamy superbezpieczne DuckDuck Go, mamy dogorywające Yahoo i microsoftowego Binga. I to właśnie z tym ostatnim postanowiłem spędzić więcej czasu niż dotychczas, czyli... kiedy zabłądziłem ;-).
Dwa tygodnie z Bingiem zamiast Google. Dramatów brak, znalazłem to co chciałem
Czy korzystanie z wyszukiwarki Bing ma sens?
Dużo nasłuchałem się na temat tego, że wyszukiwarka Bing może i ma sens - ale nie dla treści polskojęzycznych. Sporo pojawiało się też głosów na temat tego, że w technologicznych tematach radzi sobie dobrze - ale cała reszta leży. Z kim bym nie rozmawiał, każdy miał swoich dziesięć "ale" na temat tego, dlaczego nie warto korzystać z Binga, a z Google tak. Szczerze mówiąc -- po tych kilkunastu dniach spędzonych z wyszukiwarką Microsoftu nie do końca potrafię się z tym zgodzić. Bo ani przez chwilę nie odczułem, by wyszukiwarka Binga była gorsza. Najprościej powiedzieć chyba, że... działa inaczej?
Wyszukiwarka Bing: inny algorytm, inne wyniki wyszukiwania
Przez lata moją jedyną wyszukiwarką było Google. Z platformy giganta korzystałem od wczesnych lat dwutysięcznych, czyli od początku styczności z internetem. Po tych wszystkich latach już wiem, czego mogę się po niej spodziewać. Wiem z których stron wyniki będą na starcie, wiem jak je doprecyzować, chętnie korzystam z dodatkowych narzędzi udostępnianych przez internetowego giganta. I przez pierwszych kilka dni byłem... trochę zszokowany tym, co tam mnie tam powitało. Wiecie - brak reklam na starcie był sporym powiewem świeżości, poza tym jednak ramki z szybkimi odpowiedziami wypełniał tekst z innych serwisów niż te, do których przez lata przywykłem. Przykład pierwszy z brzegu: wyszukując informacji o Final Fantasy VII Remake przykuwająca wzrok ramka nie serwowała mi tekstu z Wikipedii (do czego zdążyłem przyzwyczaić), a kilkuzdaniowy skrót z serwisu gry-online:
Pozycja stron internetowych też znacznie się różniła -- i nie wiem, może szukałem zbyt prostych fraz i jestem użytkownikiem niewymagającym? Ale prawda jest taka, że zarówno po polsku jak i po angielsku znalazłem to co chciałem. Przy okazji też trafiłem na kilka świetnych blogów i serwisów, których wcześniej na oczy nie widziałem -- a dość regularnie wyszukuję informacji w tej tematyce. Z czystej ciekawości wczorajszego popołudnia sprawdziłem kilka fraz i zapytań. Wyniki - zgodnie z oczekiwaniami, były zupełnie inne od tych, które zaserwowałoby mi Google. Przynajmniej na ogólne zapytania - ale kiedy tylko je doprecyzowałem, sprawy stały się dużo bardziej oczywiste. I faktycznie znalazłem to, czego szukałem - zarówno w kategoriach technologicznych jak i kuchennych.
Największym zgrzytem są wyniki wyszukiwania wideo. Klikając w odnalezione linki do materiałów z YouTube nie są one otwierane bezpośrednio w serwisie, a w specjalnej podstronie Binga -- i dopiero stamtąd możemy przejść na YT. Są osadzone w górnej części witryny, niżej zaś czeka nas zestaw powiązanych materiałów. Nie wiem, może najzwyczajniej nie dostrzegam geniuszu tego rozwiązania -- ale dotychczas zawsze jest to dla mnie dodatkowe kliknięcie, bo jednak wybierając filmik z YouTube, chcę go obejrzeć na YouTube. Przejrzeć komentarze, szybko przejść do innych materiałów twórcy itd.
Czy da się korzystać z wyszukiwarki Bing? Tak, da się
Pamiętam pierwszych kilka... miesięcy po tym jak zamieniłem Chrome'a na Safari. Jako więzień przyzwyczajeń - długo tęskniłem do starych rozwiązań. Ale okazało się, że życie bez Chrome'a jest możliwe -- i nawet nie jest mniej wygodnie, to kwestia nawyków. Myślę, że podobnie sprawy mają się w przypadku wyszukiwarek: przez lata przywykliśmy do pewnych standardów. Wyniki wyszukiwania Google zmieniały się stopniowo, a my chłonęliśmy te nowości. Dlatego każde działanie inne niż spodziewane dla wielu jest tym gorszym. Zarówno Google Chrome jak i wyszukiwarka Google mają lwią część udziału w rynku -- reszta to przy nich płotki. Nie wierzę, by w najbliższym czasie miało się to zmienić. Ale jeśli chcielibyście ograniczyć udział giganta w Waszym życiu, to donoszę, że jest to możliwe. Przygodę z Bingiem rozpocząłem w ramach eksperymentu i szczerze mówiąc -- spodziewałem się, że po kilku godzinach w złości powrócę do starych przyzwyczajeń. A tu niespodzianka - minęło kilkanaście dni, a ja po prostu nabrałem nowych nawyków. Teraz po prostu staram się doprecyzować zapytanie. Dobrego początki? Może, ale dotychczas zawsze znalazłem co chciałem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu