Google

Dropbox przejmuje Zulip - narzędzie do komunikacji w firmie. Chce być jak Google Drive?

Jan Rybczyński
Dropbox przejmuje Zulip - narzędzie do komunikacji w firmie. Chce być jak Google Drive?
Reklama

Jeżeli nie słyszałeś o Zulip, to nic dziwnego. Narzędzie do komunikacji oferowane przez Zulip było dostępne jedynie w formie zamkniętych betatestów, j...

Jeżeli nie słyszałeś o Zulip, to nic dziwnego. Narzędzie do komunikacji oferowane przez Zulip było dostępne jedynie w formie zamkniętych betatestów, jedynie dla wąskiego grona osób. Wszystko wskazuje na to, że w tej formie Zulip nigdy nie wyjdzie z bety. Przejęty po cichu przez Dropbox prawdopodobnie szerszej publiczności pokaże się jako część właśnie tego serwisu do synchronizacji plików. Może to oznaczać, że Dropbox obiera zupełnie nowy kierunek rozwoju.

Reklama

Czym jest lub był Zulip?

Zulip to jedno z wielu rozwiązań stworzone specjalnie pod kątem komunikacji wewnątrz współpracującej ze sobą grupy osób, zwykle w jednej firmie. Zulip umożliwia zarówno prywatną konwersacje pomiędzy współpracownikami jak i publiczne umieszczanie postów. W przypadku publicznych postów organizowane one były w strumień, który, na moje oko, przypomina trochę forum, albo społeczności na Google+. Każdy publiczny temat może mieć podkategorie.


Do tego dochodzą oznaczenia kolorami, podkreślanie składni kodu, skróty klawiaturowe, API i wiele innych mniej oczywistych funkcji. W przypadku aplikacji tego rodzaju organizacja i łatwe wyszukiwanie jest kluczem. Zulip dorobił się aplikacji na wszystkie wiodące platformy: Windows, Mac, Linux, Android i iOS.

Pytanie zasadnicze - po co Dropboksowi Zulip?

Przejęcia mniejszych startupów to nic nadzwyczajnego, chyba, że dana firma i projekt który rozwijała nie pasują do profilu przejmującego, wówczas można się zastanawiać o co tak naprawdę chodzi? Dropbox zyskał sympatię użytkowników dzięki absolutnej prostocie. Nie jest najbezpieczniejszym serwisem do synchronizacji i przechowywania plików w chmurze, nigdy nie był najtańszy, chociaż ostatnio, po obniżeniu cen Google Drive płatne plany Dropboksa wyglądają jeszcze mniej atrakcyjnie. Nigdy nie oferował również najwięcej funkcji. A mimo to, właśnie dzięki prostocie - synchronizacji plików z jednego, domyślnego folderu pomiędzy urządzeniami, zyskał popularność, a z czasem również ogromne wsparcie deweloperów, a więc i integrację z aplikacjami mobilnymi i nie tylko.


Do tego wizerunku dodawanie własnego, wbudowanego systemu komunikacji między użytkownikami, nie pasuje. Są inne serwisy, które od samego początku zamiast stawiać na prostotę tworzyły rozwiązania bardziej kompleksowe, takie jak Box czy przede wszystkim Google Drive, który został zintegrowany z dokumentami Google i pozwala edytować dokumenty, a także współpracować podczas edycji, komunikując się za pomocą czatu i komentarzy umieszczanych w tekście. Z resztą Microsoftowy OneDrive również umożliwia edycję dokumentów na nim umieszczonych, z mojego punktu widzenia na poziomie lepszym od Google, o czym niedawno pisałem.

Wygląda na to, że Dropbox planując integrację z systemem komunikacji zmierza w kierunku tych wymienionych wyżej serwisów. Widocznie uznał, że konkurowanie jedynie za pomocą prostoty i ceny to za mało i czas na rozbudowę funkcji. Jak zawsze w przypadku poważnych zmian w popularnych serwisach, będę ten proces obserwował uważnie i ciekaw jestem efektów. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że to karkołomny plan, który może skończyć się nie najlepiej dla Dropboksa. Odchodząc od maksymalnej prostoty pozbywa się on bowiem swojej najbardziej charakterystycznej cechy i zaczyna konkurować na polu, w którym inne serwisy tego rodzaju mają znacznie większe doświadczenie. Mówiąc krótko, istnieje całkiem spore ryzyko, że Dropbox straci to co ma do zaoferowania teraz, nie dając nic w zamian w praktyce, przynajmniej z punktu widzenia obecnych użytkowników. Nie sądzę, aby dodanie komunikacji wewnątrz Dropbox miało przyciągnąć nowych czy zatrzymać starych użytkowników.

Reklama


Oczywiście istnieje możliwość, że Dropbox ma zupełnie inne plany. Możliwe, że komunikacja będzie skierowana jedynie do użytkowników korporacyjnych i zespołów, a w produkcie dla zwykłego użytkownika nic się nie zmieni. Nie można całkiem wykluczyć, że tak naprawdę podczas przejęcia Zulip chodziło o coś zupełnie innego niż sama komunikacja. Ciężko się jednak domyślać o co innego mogłoby chodzić, bowiem Dropbox na razie nie udzielił żadnego komentarza dotyczącego przejęcia.

Reklama

Niezależnie od tego wszystkiego dla Dropboksa mogą nadchodzić cięższe niż dotychczas czasy. Konkurencja jest naprawdę liczna i silna. Wielu użytkowników może przyciągnąć najprostszy argument - niższa cena i więcej miejsca. Na tym polu będzie ciężko konkurować z Google, który ma ogromną liczbę serwerów i serwerowni - Google jest piątym największym producentem serwerów, chociaż ich nie sprzedaje. Dodatkowo czerpie zyski nie tylko z udostępniania przestrzeni, ale przede wszystkim z reklam. Wreszcie do Google Drive nie trzeba się nawet logować, jeśli korzysta się z innych serwisów Google, np. z Gmaila. To samo tyczy się telefonów z Androidem, które konto Google mają zintegrowane. Bez wątpienia nie łatwo będzie z tym konkurować. Byle nie łapać się brzytwy, niczym tonący, bo można się dodatkowo pokaleczyć.

Na informację na temat przejęcia Zulip natrafiłem w serwisie TechCrunch.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama