Mam wrażenie, że w Polsce nadal pokutuje przekonanie, że smartfony Apple są zwyczajnie drogie i nie warto się nimi interesować, jeśli szukamy czegoś tańszego. Jestem jednak przekonany, że to błędne myślenie i zamierzam was do tego przekonać.
Apple już nie jest takie premium
Nie będę was przekonywał, że Apple oferuje teraz jakoś wybitnie tanie urządzenia. Przez ostatni rok wyraźnie jednak widać, że gigant z Cupertino zamierza powalczyć mocniej o masowego odbiorcę, bo ma świadomość, że rynek "premium" trochę się już wyczerpał. Świadczyć może o tym chociażby fakt, że modele smartfonów z rodziny iPhone 15 były znacznie lepiej wycenione niż iPhone 14 rok wcześniej. I owszem, po części to skutek różnicy w kursie walut, ale z pewnością nie był to czynnik kluczowy. Tym bardziej, że przez ostatnie pół roku iPhone 15 co chwile pojawia się w jakiejś promocji znacznie taniej niż w standardowej cenie. Wcześniej takich okazji zwyczajnie nie było. Dzisiaj bez większych problemów bazowy model można kupić za mniej niż 3000 złotych.
Polecamy na Geekweek: Mam mocny router Wi-Fi na kartę SIM. Czy karta z telefonu zadziała?
Tak, zdaje sobie sprawę, że 3000 złotych to nadal spora kwota, ale relatywnie do naszych zarobków ona z roku na rok spada. iPhone nie jest już dzisiaj wybitnie drogi, szczególnie na tle konkurencji w postaci flagowych smartfonów z Androidem. Samsung potrafi oferować swoje modele drożej niż Apple. Galaxy S24 w bazowej odmianie kosztuje obecnie ponad 4000 złotych! Podobnie robi Google, Pixel 7 był jeszcze całkiem atrakcyjnie wyceniony, ale Pixel 8 kosztuje obecnie mniej więcej tyle samo co iPhone 15. Podobna relacja dotyczy modeli z dopiskiem Pro/Ultra. I celowo nie wspominam tutaj o tanich smartfonach chińskich producentów, bo moim zdaniem to kiepska inwestycja z kilku kluczowych względów.
Aktualizacje głupcze!
Na rynku smartfonów możemy zaobserwować dzisiaj podobną sytuacje jak od kilku lat mamy na rynku komputerów. Kolejne procesory są może i wydajniejsze niż ich poprzednicy, ale tak naprawdę nawet układ sprzed 5 lat doskonale poradzi sobie z większością zadań jakie przed nim postawimy. Podobnie jest ze smartfonami, Apple i Qualcomm co roku prześcigają się w budowaniu coraz to wydajniejszych układów SoC, ale tak naprawdę różnice w codziennym użytkowaniu są kosmetyczne. Dla przeciętnego klienta ważniejszy będzie czas pracy na baterii, niż wyniki w benchmarkach. Z tego samego powodu korzystamy ze swoich smartfonów znacznie dłużej, już nie 2 lata, a 3, 4 czy nawet 5 bo zwyczajnie nie widać potrzeby zmiany.
I wtedy kluczowa okazuje się kwestia aktualizacji systemowych. Apple pod tym względem wyznacza standardy, które Android dopiero zaczyna gonić. Kupując iPhone'a mamy świadomość, że dostaniemy nowe wersje systemu przez kolejne 5 lat, podobnie jak aktualizacje bezpieczeństwa. Na rynku smartfonów z Androidem podobne możliwości daje obecnie tylko Google. Pozostali, łącznie z Samsungiem obiecują aktualizacje, ale zazwyczaj wypuszczane są one z opóźnieniem, a im starszy smartfon, tym dłużej trzeba czekać. Z tego też powodu całkowicie skreślam tańsze modele, których wsparcie kończy się zazwyczaj rok po sprzedaży, gdy pojawia się następca.
W rezultacie okazuje się, że taki iPhone służy nam bez większych problemów przez kilka lat, a tani model z Androidem robi się nieużywalny po górach dwóch latach i doprasza się o wymianę na nowszy. Tym samym to tylko pozorna oszczędność, a wybierając takie urządzenie musimy też godzić się na szereg innych kompromisów. Największy z nich to zapewne jakość zdjęć, które chyba dla każdego dzisiaj są jedną z najważniejszych funkcji smartfona. W tanich modelach jest z tym po prostu źle, a kupując iPhone'a mamy pewność, że to co zarejestruje kamera będzie przywoływać nam pozytywne wspomnienia jeszcze przez długie lata.
TCO - Total Cost of Ownership
Total Cost of Ownership, czyli całkowity koszt posiadania danej rzeczy to coś na co zwracają uwagę przede wszystkim firmy. Temat ten przebija się jednak coraz bardziej również do świadomości konsumentów. Wielu z nas kupując np. samochód bierze pod uwagę koszty ubezpieczenia, serwisowania czy wreszcie utrzymania wartości w czasie. Im mniej dana rzecz traci na wartości, tym drożej możemy ją odsprzedać aby odzyskać część pieniędzy. Podobnie jest ze smartfonami i w tej kwestii Apple ponownie wyróżnia się pozytywnie. iPhone bardzo dobrze trzyma swoją wartość, głównie za sprawą swojego długiego wsparcia. Pozwala to odsprzedać starszy model w znacznie wyższej cenie niż porównywalne urządzenie z Androidem. Polecam sobie sprawdzić jak mocno spadła wartość Samsunga Galaxy S22 przez ostatnie dwa lata i iPhone 13/14.
Biorąc te wszystkie kwestie pod uwagę, okazuje się, że iPhone wcale nie jest jakąś fanaberią tylko całkiem rozsądnym wyborem. I owszem na pewno znajdziecie kontrprzykłady. Google Pixel 7 dostępny jest obecnie w cenach znacznie poniżej 2000 złotych i spełnia warunki aktualizacji, ale to jeden z nielicznych przykładów. Liczne promocje i obniżki cen sprawiają, że szybko traci na wartości. Nie jest wykluczone, że jak Apple będzie robiło częściej promocje na swoje urządzenia to podąży podobną drogą, ale obecnie jeśli miałbym szukać nowego smartfona to przychylnie spojrzałbym w stronę "nadgryzionego jabłuszka".
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu