Dragon Ball niewątpliwie jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych japońskich serii, jakie zna polski rynek. Jasne, są również Pokemony, ale te… w oczach wielu były "dla dzieci”. To poszukiwania Smoczych Kul i nieustanne walki gromadziły przed telewizorami tysiące widzów. Tych mniejszych i większych. Niezależnie od płci, popołudnia spędzane były przed telewizorami, gdzie obserwowaliśmy zmagania Goku i spółki… no, choć dla nas był to po prostu Songo i spółka.
Seria wciąż jest światowym fenomenem, a Bandai Namco nie przestają serwować nam kolejnych gier osadzonych w doskonale znanym świecie. O pierwszym Dragon Ball Xenoverse Paweł pisał w zeszłym roku, wspominał wtedy, że do ideału grze daleko. Jej kontynuacji również, ale czy to znaczy że jakikolwiek miłośnik serii ma szansę przejść obok niej obojętnie? Być może. A co z całą resztą?
O co to całe zamieszanie?
W Xenoverse 2 powracają znani z poprzedniej części gry Towa i Mira, którzy próbują trochę namieszać w świecie bohaterów. Jako że mają możliwość siania zamętu nie tylko w świecie, ale też i czasie — sytuacja robi się bardziej groźna niż można by zakładać. Bo w końcu pozornie niewielka rzecz, jaką jest opóźnienie przylotu Goku na Ziemię, odbije się wielkim echem dla tamtejszych realiów. Ale o tym chyba żadnego miłośnika serii przekonywać nie trzeba. Reszta ma duże szanse by wciągnąć się w samą rozgrywkę, jednak trudno mi sobie wyobrazić człowieka który nie ma bladego pojęcia o Dragon Ballu, sięga po którąkolwiek z ostatnich gier i wsiąka w fabułę bez reszty. Dlatego zamiast skupiać się na czasowych anomaliach które będziemy starali się odkręcić w każdej z misji, przejdźmy do tego, jak wygląda i na czym polega sama gra.
Bijatyka, MMO czy RPG?
Skoro Dragon Ball, to muszą być walki. Nie jedna i nie dwie, a dziesiątki i setki — pod tym względem Xenoverse 2 nie zawodzi ani trochę. Podobnie jak przy okazji pierwszej części, tutaj również jesteśmy wrzucani na ogromny obszar, pełniący rolę huba. I jeżeli myśleliście że ostatnio był to duży teren, to teraz jest go sześciokrotnie więcej! To właśnie zwiedzając zakamarki Conton City możemy zamienić dwa słowa z rozmaitymi bohaterami, przenieść się do miejsca które pozwoli nam zabrać się za główne misje fabularne, dołączyć do sieciowych pojedynków, zrobić zakupy czy odwiedzić trenerów, którzy nauczą nas nowych sztuczek. Takie podejście sprawia, że o Xenoverse mówi się bardziej w kontekście mieszaniny bijatyki z elementami RPG (a nawet MMO), niż samej bijatyki — jak miało to miejsce przy okazji serii Budokai czy Super Butōden. Bo choć walk stoczymy tam wiele, to rozwój bohaterów, odpowiedni dobór ataków, szat czy przedmiotów nie pozostają bez znaczenia. A wręcz przeciwnie. Tworzeni przez nas bohaterowie mogą być przedstawicielami znanych z serii rozmaitych ras, a także uczyć się ich sztuczek, które niewątpliwie pozwolą nam efektywniej rozprawić się z rywalami na arenach.
Przejdźmy do rzeczy
Same walki toczą się w trójwymiarowych środowiskach, których ukształtowanie możemy wykorzystywać do zyskania przewagi nad rywalami. Do naszej dyspozycji dostajemy dwa przyciski pod którymi skrywane są fizyczne ataki i jeden który pozwoli na ostrzał nieprzyjaciela z dystansu. Do tego mamy jeszcze w podorędziu ciosy specjalne oraz wykończenia — te będą wykorzystywać zgromadzone zapasy energii Ki. Nie mogło też przecież zabraknąć uników, możliwości szybkiego dolotu do wroga, a także bloku. Brzmi zawile, i — mówiąc szczerze — wcale nie jest takie proste do opanowania. Jeżeli graliście w pierwszego Xenoverse’a, wskoczycie do tego świata bez najmniejszego problemu. Jeżeli to będzie wasz pierwszy kontakt z serią, to nie zniechęcajcie się po pierwszych niepowodzeniach. Opanowanie systemu faktycznie zajmuje dłuższą chwilę, którą twórcy starali się jak najbardziej wydłużyć serwując naszemu bohaterowie solidną porcję kursów na start.
"Co tak długo” i inne bolączki
Kilka, kilkanaście, a nierzadko i kilkadziesiąt sekund będziemy musieli czekać na załadowanie… właściwie wszystkiego. Walk, menu, nowych lokacji. Czekanie w Dragon Ball: Xenoverse 2 jest na porządku dziennym. I choć doczekaliśmy (o ironio!) się patcha wprowadzającego w tej kwestii poprawki, to wciąż daleko do sytuacji, w której nie będziemy musieli frustrować się tym, że cały ten proces tak długo trwa. A kiedy już jesteśmy przy kwestiach technicznych, to w grze nadal obecny jest problem z kamerą. Mimo implementacji nowych rozwiązań z nią związanych, wciąż nie działa to tak, jakbyśmy oczekiwali — szczególnie w wąskich, ciasnych, lokacjach. Szkoda że Dimps Corporation nie dopracowali tak istotnego elementu, który znacząco poprawiłby komfort zabawy. Niestety, nic się też nie zmieniło w kwestii naszych pomocników, którzy... wciąż nie potrafią efektywnie pomagać nam podczas pojedynków. I, co tu dużo mówić, nie za wiele są w stanie pomóc. O ile podczas Klasycznych misji to nie jest wielki problem, o tyle przy zestawie Eksperckich nierzadko pozostali bohaterowie są kluczowym elementem prowadzącym do zwycięstwa. Tym samym przez wątpliwej jakości sztuczną inteligencję zdecydowanie bezpieczniej będzie postawić na pomagierów z krwi i kości — na szczęście tytuł nam na to pozwoli, bo moduły online są solidnie rozwinięte… kiedy działają. W dniu premiery było z tym różnie, na szczęście teraz jest w tej kwestii znacznie lepiej.
Nie ma czasu na nudę!
Dragon Ball: Xenoverse 2 to gra, która wystarczy na długo. Poza zadaniami fabularnymi, które można zaliczyć w kilka-kilkanaście godzin (w zależności od tego jak dużo przy okazji robimy aktywności pobocznych), czekać na nas będą dziesiątki dodatkowych zadań. Kolejne misje, jeszcze więcej walk, treningi z całą paletą sukcesywnie odblokowywanych bohaterów, misje z dodatkowymi utrudnieniami, a nawet urokliwe zadania takie jak… pomoc Buu, roznoszenie mleka po miasteczku czy pomoc w ochronie domku Guru. Dodajcie do tego cały zestaw pojedynków sieciowych i już wiecie, że oderwać się od gry nie będzie łatwo. Szczególnie, jeżeli zależy wam na odkryciu wszystkich bohaterów, a także zdobyciu wszystkich osiągnięć.
To samo: czasem lepiej, innymi czasy bez zmian…
Dragon Ball: Xenoverse 2 to więcej tego samego. Ci sami bohaterowie, te same lokacje, ta sama mechanika i kilka usprawnień — jak choćby stałych 60 klatek na sekundę, co — nie oszukujmy się — powinno być standardem od samego początku. Dopracowano także aspekty wizualne. Druga część gry nie zawitała już na poprzednią generację konsol, przez co wszystkie tekstury miały szansę być bardziej dopracowane i wyglądają jak na dzisiejsze standardy przystało. I choć jest naprawdę dobrze, to — szczególnie przy przeciętnie wyglądających tłach — twórcy mają szansę uczynić grą jeszcze piękniejszą przy okazji ewentualnej jej kontynuacji. Zmienił się także hub, dodano jeszcze więcej zadań pobocznych i usprawniono zestaw rozmaitych elementów tu i ówdzie, zadbano też o dopracowanie zestawu szczegółów. Jednak fakt, iż charakter całej zabawy — a nawet plansze w których toczymy pojedynki — pozostały bez zmian jest dużym zawodem. Idealny sequel to taki, który czerpie z poprzedniczki co najlepsze, usprawnia co kulało, a do tego wprowadza szereg zmian. Dimps starali się dopracować to, na co narzekali gracze — niestety, do ideału jeszcze długa droga. I patrząc na to jak niewiele zmieniło się dla użytkowników którzy nie znają najdrobniejszych tajników systemu, można chyba spokojnie założyć, że to trochę za mało.
Nie na to liczyłem, ale oderwać się nie mogę
To tytuł który zdecydowanie nie spełnia moich kryteriów sequelu idealnego. Jest od niego niezwykle daleko i — owszem — poczułem się delikatnie zawiedziony tym, co przygotowano graczom. Nie zmienia to jednak faktu, że od gry oderwać się nie potrafię, a w ostatnich dniach każdą wolną chwilę spędzam na starciach z kolejnymi wojownikami i ponownym udowadnianiu Freezie kto tu rządzi. Jeżeli nie graliście w pierwszego Xenoverse’a, a macie ochotę na grę z Dragon Balla — myślę że będziecie zachwyceni. To produkt o wiele bardziej dopracowany i przyjemniejszy w obyciu niż poprzednik. Jeżeli jednak dopiero co skończyliście tamtejszą przygodę i liczycie na coś więcej, to — niestety — nie tym razem. Istnieje duża szansa że poczujecie się, jakbyście po raz kolejny grali dokładnie w to samo. I jeżeli to Was nie zniechęca, to zdecydowanie warto udać się do sklepu!
Gra dostępna jest na platformy: PlayStation 4 (testowana), Xbox One, PC.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu