Felietony

DraftCat - bo liczy się podejście do blogera!

Krzysztof Wąsowski
DraftCat - bo liczy się podejście do blogera!
Reklama

Jeżeli śledzicie fanpage Antyweb.pl, a podejrzewam, że większość z Was śledzi, to zakładam, że w dniu wczorajszym czytaliście wpis, w którym cytowaliś...

Jeżeli śledzicie fanpage Antyweb.pl, a podejrzewam, że większość z Was śledzi, to zakładam, że w dniu wczorajszym czytaliście wpis, w którym cytowaliśmy treść jednego z maili, które otrzymaliśmy od startupowców. Sama treść maila nie pozwoliła odbiorcy go usunąć i zachęciła do zaglądnięcia do załącznika dzięki czemu dziś możecie przeczytać artykuł o startupie DraftCat, czyli jednym z nielicznych serwisów proofingowych polskiego autorstwa.

Reklama

Sama treść maila, który zachęcił do napisania tego artykułu wygląda tak:

Szanowny Panie Redaktorze! Zdajemy sobie sprawę, że jest Pan zapewne
przytłoczony nawałem niecierpiących zwłoki spraw, gigabajtami wiadomości o
kluczowym znaczeniu dla całej społeczności Internautów oraz setkami innych
„megaważnych newsów”, ale tym razem prosimy zatrzymać się choć na chwilę nad
tym właśnie mailem. Pewnie w tym momencie uśmiecha się Pan ironicznie i
myśli sobie „taaa, akurat bo warto”, ale… Ale zanim nasza szczera i poparta
sympatią wiadomość bezpowrotnie trafi w przepastne czeluści folderu Kosz,
proszę się przez chwilę zastanowić, ile podobnie napisanych maili dostał Pan
w ostatnim czasie. Jednego, dwa, trzy, a może żadnego…? Możemy się założyć o
dobry lunch w dowolnie wybranej restauracji w Polsce, że nie było ich więcej
niż palców u jednej ręki. Skoro więc mail może wydać się ciekawy, to tym
bardziej powinien zainteresować Pana dodany do niego załącznik. W załączniku
tym został pokrótce opisany nieszablonowy serwis www dla branży kreatywnej,
który być może sprawi, że klasyczna „odbijanka” maili i telefonów odejdzie w
mroki historii. Z niekłamaną serdecznością zapraszamy do lektury!

Jako, że jesteśmy blogerami i lubimy być zaskakiwani i gdy twórcy startupów próbują nas podejść w niestandardowy sposób, tekst, który został przygotowany do wysyłki nas urzekł. Jednak by zbytnio nie przedłużać przejdę do meritum sprawy czyli samego startupu.

Jeżeli wiecie czym jest Basecamp, Assana, Trello czy inne podobne im programy do zarządzania projektami to już powoli możecie sobie uświadomić czym nie jest DraftCat. Co prawda sam jego  wygląd mocno przypomina standardowy system/program do Project Managementu, to ten startup został stworzony przede wszystkim dla designerów i grafików, czyli ludzi, którzy dzień w dzień trudzą się kreatywnością.

Sami twórcy twierdzą, że dzięki ich narzędziu wszyscy, którzy są związani z kreatywnością i tworzeniem zakochają się w ich projekcie. Zasadniczo DraftCat to program, a raczej narzędzie proofingowe. Oznacza to tyle, że do DraftCata będziemy mogli dodać projekt stworzony dla klienta i przesłać mu go. Jeżeli klient będzie miał do projektu uwagi (a w 99% przypadków ma je zawsze), sugestie będzie mógł je opisać w komentarzach do projektu lub zaznaczyć na samym projekcie to co chciałby zmienić dzięki prostym narzędziom rysowniczym.


DraftCat umożliwia dokładne prezentowanie projektów, oznaczanie elementów wymagających zmian oraz komentowanie. Wykonywanie takich operacji bezpośrednio na projekcie praktycznie eliminuje możliwość błędnej interpretacji sugestii klienta odnośnie preferowanych przez niego zmian. Dzięki temu znacznie zmniejsza się liczba poprawek projektu, a więc także skraca się czas jego realizacji. Udogodnienie stanowi także system powiadomień oraz historia, dzięki którym obie strony czyli projektant i klient mogą się zaangażować w tworzenie projektu, a dodatkowo mogą dowiedzieć się kto i kiedy zapoznał się z pracami. Dodatkowo system historii zmian uniemożliwia wykręcanie się z pracy, które czasem ma miejsce gdyż klient wie dokładnie kiedy projektant pracował i czy zapoznał się z jego uwagami.

Reklama

Ciekawą sprawą jest też pomysł na akceptację projektu, gdyż raz kliknięty guzik akceptacji nie pozwala się odznaczyć. Oznacza to tyle, że klient po zaakceptowaniu zmian lub całego projektu, nie może się już wykręcić z zapłaty i próśb lub gróźb związanych z dodatkowymi poprawkami. Jak wiadomo ma to często miejsce. Teoretycznie serwis jest stworzony dla projektantów, grafików i designerów jednak może być on także wykorzystywany w większych zespołach projektowych, w których za część prac odpowiada grafik. Dzięki DraftCat cały zespół może śledzić zmiany i nanosić sugestie na temat tego co przygotowuje osoba odpowiedzialna za stworzenie np. grafiki do aplikacji mobilnej. Oczywiście całość została wyposażona w powiadomienia mailowe, dzięki którym każdy kto stoi po jednej lub drugiej stronie barykady (klient/grafik), nie przegapi żadnej istotnej zmiany czy komentarza dodanego do projektu.


Reklama

Na polskim rynku póki co DraftCat nie ma żadnej konkurencji, teoretycznie kilka lat temu pojawił się projekt, który świadczył podobne usługi, ale niestety umarł on śmiercią naturalną. Z drugiej strony, za granicą jest już kilka serwisów, które świadczą podobne usługi np. ProofHQ, EasyProof czy chociażby Cage. Myślę jednak, że nasz rodzimy DraftCat ma szansę na zaistnienie na rynku międzynarodowym, pod warunkiem, że poza tym co w tym momencie oferuje rozbuduje swoje funkcjonalności np. o możliwość finalizacji zamówienia i dokonywania szybkich płatności online.

DraftCat utrzymuje się oczywiście z opłat, które wnoszą jego użytkownicy. Jednak jestem dość pozytywnie zaskoczony. Przez 31 dni możemy korzystać z darmowego konta, które oferuje możliwość „zarządzania” pięcioma projektami, które łączna „waga” nie przekroczy 250 mega. Po okresie próbnym przechodzimy na okres płatny, za który musimy zapłacić 31 PLN za miesiąc. Jeżeli podstawowe 250 mega, które oferowane są w pakiecie nam nie wystarczą, możemy wykupić nielimitowane miejsce na serwerze za 149.99 PLN, a dodatkowo otrzymamy możliwość zarządzania nieograniczoną liczbą projektów. Niestety nigdzie w serwisie nie znalazłem informacji czy opłata za konto Premium jest jednorazowa, miesięczna czy może kwartalna.


Pomimo, że nie należę do grupy osób, które tworzą cuda w programach graficznych, a mój talent ogranicza się raczej do bazgrania „szprajami” po ścianach to DraftCat przypadł mi do gustu. Zasadniczo nie wiem dlaczego, może przez to, że jest wygodny i intuicyjny, a w porównaniu do skomplikowanych programów do zarządzania projektami jest prosty jak budowa cepa (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). A może to po prostu przez tego kota, który uśmiecha się na stronie głównej DraftCat i zachęca do korzystania z tego serwisu? Nie zmienia to jednak faktu, że pomysł mi się bardzo podoba, a twórcom gratuluję pomysłu i kreatywności. Oby tak dalej!

 

Reklama

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama