Dlaczego patrząc na humanoidalnego robota odczuwamy dyskomfort, a nawet wstręt? Wyjaśnia to hipoteza doliny niesamowitości.
Roboty już są pośród nas, a będzie ich w przyszłości coraz więcej – zwłaszcza tych humanoidalnych, które do złudzenia przypominają człowieka. To właśnie z nimi nasz mózg ma pewien problem, bo według hipotezy zwanej doliną niesamowitości, im bardziej ludzki jest robot, tym większy dyskomfort wzbudza. Czy człowiek nie jest więc w stanie funkcjonować w zrobotyzowanym społeczeństwie?
Polecamy na Geekweek: Naukowcy wiedzą, skąd przybyła asteroida, która zgładziła dinozaury
Czym jest dolina niesamowitości?
Kultura popularna pełna jest sympatycznych robotów, których trudno nie darzyć sympatią. Weźmy na przykład R2-D2, C-3PO, WALL-E czy Chappie – czy patrząc na nich odczuwasz niepokój? Zakładam, że nie, bo choć posiadają po części ludzkie cechy, to ich założeniem nigdy nie było człowieka symulować i mówiąc to mam na myśli aspekty zarówno wizualne, jak i mentalne. Co innego z Avą z Deus Ex Machina, słynna Amecą zaprezentowaną na CES 2022 czy Sophią, stworzoną przez Davida Hansona – te maszyny wywołują dziwny niepokój, bo ich nienaturalne ruchy, nietypowa mimika i pusty wyraz twarzy nie są tym, czego mózg oczekuje po podmiocie przypominającym człowieka.
To właśnie dolina niesamowitości, według której stopień akceptacji robotów spada, jeśli stają się zbyt podobne do człowieka. Idealnie obrazuje to poniższy wykres.
Pierwsze badania zostały przeprowadzone w latach 70 ubiegłego wieku, kiedy to japoński inżynier i konstruktor robotów Masahiro Mori przeprowadził eksperyment, polegający na sprawdzeniu reakcji osób na roboty mniej lub bardziej przypominające człowieka. Dopiero jednak w 2011 roku prof. Ayse Pinar Saygin z Uniwersytetu Kalifornijskiego zaprosiła do badania 20 osób w wieku od 20 do 36 lat, które nie miały doświadczenia z robotami. Wykorzystała funkcjonalny rezonans magnetyczny, by zmierzyć aktywność w okolicach kory ciemieniowej, odpowiadającej za rozpoznawanie ruchów.
Aparatura nie wykazywała interesującej aktywności podczas wyświetlania obrazów człowieka i robota nieprzypominającego żywej istoty – inaczej było jednak w przypadku ruchomych robotów humanoidalnych. Największą aktywność mózgu zaobserwowano właśnie podczas wyświetlania tych treści, dlatego na tej podstawie wysnuto hipotezę, że to właśnie nienaturalny ruch robota wzbudza dyskomfort, a w skrajnych przypadkach nawet i odrazę.
Humanoidalne roboty jak zombie – sekret tkwi w ruchu
Paweł Fortuna w swojej książce Optimum 2.0 porównuje ten dyskomfort do widoku poruszającej się martwej osoby. Nasz mózg w pierwszej chwili reaguje instynktownie i uruchamia mechanizm bezpieczeństwa, który nakazuje nam być nieufnym wobec rzeczy nienaturalnych. Oczywiście opisywane uczucie nie jest ściśle powiązane z robotami i może odnosić się także do innych wytworów kultury, przypominających człowieka. Kluczowy jest tu jednak ruch – w szczególności kończyn, ust i gałek ocznych. Wykorzystują to z premedytacją twórcy horrorów, tworząc takie postacie jak chociażby zombie, na które mózg reaguje podobnie do humanoidalnych robotów.
Czy to oznacza, że robotyczni asystenci będą w przyszłości musieli cechować się metalowymi kończynami, wystającymi kabelkami i święcącymi diodami zamiast oczu, by wyraźnie odciąć ich od bezpośrednich porównań do człowieka? No niekoniecznie, bo rozwiązanie tego problemu może być prostsze, niż się wydaje. Kluczem do przezwyciężenia dyskomfortu – jak stwierdza sam prof. Paweł Fortuna – może być po prostu… przyzwyczajenie.
Dłuższa ekspozycja na humanoidalne roboty pozwoli zaakceptować mózgowi to, że nie stanowią zagrożenia. Poza tym jest to też wskazówka dla firm produkujących roboty – ich sukces powinien tkwić w ich użyteczności, a nie w wyglądzie. Jeśli zaś chcecie na ten temat dowiedzieć się nieco więcej, to odsyłam do podcastu Antyweb Po Godzinach, gdzie wraz z moim gościem omówiliśmy tematykę robotów w kontekście cyberpsychologii pozytywnej.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu