Felietony

Doceńmy prosty dostęp do komputerów i technologii

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

Reklama

Dziś w praktycznie każdym domu jest komputer. Mówi się, że i rynek tabletów nasycił się na tyle, że „prawie wszyscy” mają tego typu urządzenie. Może n...

Dziś w praktycznie każdym domu jest komputer. Mówi się, że i rynek tabletów nasycił się na tyle, że „prawie wszyscy” mają tego typu urządzenie. Może nie są to topowe modele, raczej tańsze egzemplarze z marketów i wyprzedaży, ale dzisiejsza młodzież ma technologię na wyciągnięcie ręki.

Reklama

Pierwszy komputer dostałem pod choinkę pod koniec 1989 roku. Atari 65XE. Pochodzę z małego miasta i znalezienie kogoś, z kim mógłbym wymienić się kasetami z grami graniczyło niemal z cudem. Z Pegasusem było trochę lepiej, bo ta podróbka Nintendo Entertainmnent System była w naszym kraju niezwykle popularna. Bazary zalane nieoryginalnymi grami - praktycznie każdy dzieciak, który choć trochę grał, grał właśnie na Pegasusie.

W latach 90. przesiadka na Amigę lub PC-ta oznaczała, że znów musieliśmy szukać sobie „wkręconych” znajomych, od których można było pożyczyć gry lub programy użytkowe. Ale to wciąż nie było „całe osiedle”, raczej wycieczki do znajomych na drugi koniec miasta. Szansa na to, że sąsiad z piętra wyżej posiadał podobne urządzenie były raczej nikłe. Może to właśnie dlatego ludzie tak chętnie spotykali się na wszelkiej maści giełdach, czy zakładali kluby komputerowe.


U mnie w mieście też był klub komputerowy. Zorganizowali go właściciele jednej z największych wypożyczalni kaset wideo. Klub zrzeszał od kilkunastu do kilkudziesięciu osób. Mało jak na wielkość miasta, w którym się wychowałem. Sam na początku lat 90. grałem albo na PC-cie ciotecznego brata gdzieś w Warszawie, albo odwiedzałem sąsiadów z trzeciego piętra. Wtedy grało się przy okazji, przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie kupował sprzętu wartego tyle co Mały Fiat tylko po to, by zapewnić swoim pociechom wirtualną rozrywkę.

Pierwsze komórki były przywilejem dzieci bogatych rodziców. Ci albo pożyczali je od nich pożyczali, albo dostawali jako prezent. Bardzo drogi prezent - warto dodać. Nawet na początku studiów, gdzie wszyscy byliśmy przecież daleko od domu, posiadanie własnego telefonu komórkowego nie było takie oczywiste.

To były gorsze czasy, niezależnie od tego przez jak bardzo kolorowe okulary dziś na nie patrzymy. Dostęp do nowych technologii był dla Polaków ograniczony, mieli go w zasadzie głównie redaktorzy branżowych pism czy osoby spędzające dużo czasu za granicą. Podczas gdy taki amerykański dzieciak bawił się czym tylko chciał, u nas trafialiśmy albo na barierę dostępności, albo gotówki we własnym portfelu.


Reklama

Zobaczcie jak jest dziś. Poza zapisami na nowego iPhone w zasadzie wszystko możemy kupić od ręki. Jeśli nawet nie w Polsce, wystarczy uruchomić przeglądarkę i zamówić towar w zagranicznym sklepie. Często jest tak, że nie trzeba czekać już na przesyłkę kilku tygodni czy miesięcy. Nie jest oczywiście tak, że Polska nagle doskoczyła do reszty świata. Raczej technologie przestały być w naszym kraju towarem luksusowym, stając się tak samo łatwo dostępne jak piłki, łyżwy czy rowery. Chcecie najnowszego smartwatcha? Nawet jeśli nie ma go w lokalnym sklepie, znajdziecie go w sieci gdzie sklepy biją się o klientów cenami. Niedostępny w Polsce? Jest Amazon czy Ebay. Ograniczeniem jest w zasadzie tylko portfel, choć przecież elektronika w większości przypadków nie kosztuje już kilku średnich krajowych.

Pisząc jakikolwiek tekst, w którym wspominam stare czasu w kąciku oka mam małą łzę nostalgii. Fajnie było uczestniczyć w rozwoju technologii i widzieć wszystkie zmiany. W pewnym sensie fajnym było też nie móc ich dotknąć, wtedy pewne rzeczy można było mocno wyidealizować - w końcu każdy sprzęt na etapie fantazjowania o nim wydaje się lepszy i ciekawszy niż produkt, który można po prostu złapać w dłoń. Ale jednak nie tęsknię za tamtymi czasami - czekanie i kombinowanie było fajne, lepiej jednak mieć do wszystkiego prosty i wygodny dostęp.

Reklama

grafika: 1, 2, 3

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama