Felietony

Dobrze, że jest smartfon. On mnie zrozumie

Maciej Sikorski
Dobrze, że jest smartfon. On mnie zrozumie
0

Na rynku szybko przybywa smartfonów i tabletów (zarówno pod względem liczby modeli, jak i sztuk), a wraz z tym procesem pojawiają się kolejne aplikacje dla urządzeń mobilnych. Sklepy dwóch wiodących platform mają po kilkaset tysięcy programów, mniej popularne systemy próbują gonić te wyniki, ale czę...

Na rynku szybko przybywa smartfonów i tabletów (zarówno pod względem liczby modeli, jak i sztuk), a wraz z tym procesem pojawiają się kolejne aplikacje dla urządzeń mobilnych. Sklepy dwóch wiodących platform mają po kilkaset tysięcy programów, mniej popularne systemy próbują gonić te wyniki, ale często dzieje się to kosztem jakości. Osobną kwestią jest fakt, że propozycje deweloperów potrafią czasem zaskoczyć. Za jakiś czas smartfony mogą pełnić rolę nie tylko naszego tłumacza, przewodnika i nauczyciela, ale też psychiatry. Przyjacielem dla wielu osób chyba już są.

Jeżeli weźmiemy pod uwagę liczbę dostępnych aplikacji, to chyba śmiało można stwierdzić, iż brak przynajmniej jednego programu dla danej sfery naszego życia oznacza, że ta sfera po prostu nie istnieje i ją sobie wymyśliliśmy (a to już brzmi podejrzanie). Przybywa m.in. aplikacji medycznych oraz pseudomedycznych, które powoli zastępują część urządzeń do badań, wizyty u lekarza czy w aptece. W tym gronie nie mogło oczywiście zabraknąć oprogramowania związanego ze zdrowiem psychicznym. O ile jednak mniej więcej wiadomo, jak zabrać się za tworzenie programu badającego poziom cukru, o tyle w kwestii psychiatrii/psychologii sprawa nie jest już taka prosta.

Nad tym zagadnieniem pracują już firmy w różnych zakątkach naszego globu, a jedną z nich jest EI Technologies. Tworzy ona aplikację Xpression (obecnie w fazie testów), której zadaniem będzie określenie nastroju użytkownika na podstawie jego mowy. Program analizuje m.in. tonację mowy, jej intensywność czy głośność wypowiadanych słów i określa ludzkie emocje. Następnie przyporządkowuje je do jednej z pięciu grup: spokój, szczęście, gniew, smutek oraz niepokój/strach. Co potem? Do psychiatry lub psychologa użytkownika aplikacji wysyłany jest mail z analizą emocji, jakie ostatnio towarzyszyły pacjentowi. Warto podkreślić, że program jest aktywny cały czas – analizuje nie tylko rozmowy telefoniczne, ale też słowa wypowiadane wprost do członków rodziny, współpracowników i obcych. Twórcy aplikacji zapewniają przy tym, że nie będzie ona nagrywać rozmów, a jedynie badać je pod określonym kątem.

Po co to wszystko? Zebrany materiał ma posłużyć psychiatrom i psychologiom, którzy dzięki temu będą mogli sprawniej pomagać ludziom. Być może kojarzycie dzienniczki, jakie psychiatrzy zalecają prowadzić swoim pacjentom (mnie kojarzy się to tylko z amerykańskimi filmami). W takim dzienniczku należy zapisywać swoje emocje, które posłużą za materiał badawczy dla specjalisty. Problem polega na tym, że pacjenci często nie spisują wszystkich emocji albo nie robią tego we właściwy sposób (a to utrudnia leczenie depresji i walkę ze stresem). Maszyna wyeliminuje ów kłopot – jeżeli jesteś przybity lub wściekły, to nie wmówisz smartfonowi, że wszystko jest ok. Aplikacja godna oklasków?

Na pierwszy rzut oka brzmi to sensownie (choć tekst pisany jest w piątkowe popołudnie – granica tolerancji poważnie się przesuwa i człowiek przestaje być obiektywny). Wystarczy się jednak dłużej nad tym zastanowić, by dojść do wniosku, że psychiatrzy przyjmujący z uznaniem to rozwiązanie, patrzą dość krótkowzrocznie. W roku 2013 smartfon rozpozna nastrój użytkownika i powiadomi o nim specjalistę – na tym koniec. Całkiem prawdopodobne, że już w roku 2016 czy 2020 producenci sprzętu oraz twórcy oprogramowania posuną się dużo dalej i urządzenia mobilne będą mogły same leczyć pacjentów. Przecież mają do nich praktycznie nieograniczony dostęp (w tym przypadku sesję trudniej anulować lub przełożyć), a do tego przy ewentualnych oszustwach pewnie będzie trzeba się bardziej nagimnastykować.

Smartfon jest już asystentem w pracy, źródłem rozrywki wszelakiej, pomocnikiem w wielu domowych obowiązkach, a z czasem stanie się lekarzem, spowiednikiem (istnieje aplikacja "spowiedź"?), a nawet przyjacielem. W tym ostatnim przypadku można się spodziewać, że już dziś sprzęt mobilny pełni rolę druha rzeszy użytkowników. Nie będę kończył w duchu apokaliptycznym i nie napiszę, że komputery nas zniewolą i unicestwią – może taki smartfonowy psychiatra faktycznie mnie zrozumie i spróbuje pomóc? Włączy ulubioną piosenkę, zamówi do domu dobry obiad i kupi ciekawy film na wieczór. Szkoda, że nie przyniesie kapci i nie poliże po ręce…

Źródła grafik: gocomics.com, techbuzzer.org

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Smartfonaplikacja