Harley-Davidson legenda, której nie trzeba nikomu przedstawiać, nie oparła się nowoczesnym trendom. Miłośnicy tradycji przeżegnają się na wieść o nowy...
Dlaczego robicie to legendzie? Harley-Davidson LiveWire ujrzał światło dzienne
Harley-Davidson legenda, której nie trzeba nikomu przedstawiać, nie oparła się nowoczesnym trendom. Miłośnicy tradycji przeżegnają się na wieść o nowym motocyklu firmy z Milwaukee. Miłośnicy pokracznie wyglądających i średnio przydatnych BMW i3 oraz innych pojazdów elektrycznych, podskoczą zapewne z ekscytacji. Harley-Davidson LiveWire to pierwszy w 110 letniej historii firmy motocykl elektryczny!
Chyba każdy marzył kiedyś, choć przez chwilę, by wybrać się w podróż słynną „Route 66”, siedząc na pięknie wyglądającym i brzmiącym Harley’u. Jeszcze tylko niezastąpiony John Fogerty z Creedence Clearwater Revival w tle i wiatr we włosach. Cóż to by była za podróż. Wiele osób marzy o motocyklu marki, której maszyny stały się ikonami motoryzacji. Nie jestem jednak pewien, ilu chętnych znajdzie najnowszy model LiveWire.
Pierwsze pogłoski o nowym Harley’u pojawiły się przy okazji plotek, dotyczących zdjęć do filmu Avengers: Age Of Ultron. Sercem najnowszego modelu H-D ma być silnik indukcyjny o mocy 74 KM oraz trochę ponad 80 Nm. Marketing firmy zapewnia, że przyspieszenie, jakie zaoferuje LiveWire będzie zdzierało opony. Co w przypadku pojazdu elektrycznego nie jest niczym nadzwyczajnym. Inne źródła mówią o przyspieszeniu od 0 do 100 km/h w około 4 sekundy (prędkość maksymalna 150 km/h). Mowa jest również o akumulatorze, w jaki LiveWire został wyposażony.
Niestety na jednym ładowaniu zasięg LiveWire to około 85 km – 100 km (w zależności od źródła) w trybie mieszanym, czyli miasto-autostrada. Raczej posłuży on do dojazdu do pracy i to takiej, znajdującej się niedaleko lub na krótką niedzielną przejażdżkę.
Już niedługo w trasę po USA rusza specjalnie przygotowany zespół Harleya, którego zadaniem będzie promowanie tego prototypowego motocykla. Wszyscy chętni, którzy potrafią prowadzić motocykl, mają mieć okazję, by przejechać się na nim, a osoby, nie posiadające takich umiejętności, będą miały możliwość spróbowania swoich sił na specjalnie skonstruowanym symulatorze.
Nie ma co ukrywać, nie lada zadanie stoi przed Harley’em. Legendarny producent zdecydował się na śmiały krok. Krok, który dla wielu jest niewyobrażalny. Nie ulega wątpliwości, że motocykle elektryczne to typ maszyn, który będzie w USA pojawiał się coraz częściej, ale czy naprawdę wszystko, co nowe, jest zaraz lepsze? Nie jestem fanem takich projektów, dla mnie to bezczeszczenie legendy. Wiem, że USA to nowoczesność, samochody elektryczne itd., ale motocykle to również jeden z symboli USA. Bynajmniej nie te elektryczne.
Choć sylwetka LiveWire jest ciekawa i do niej nie ma, co się przyczepić, to jednak do zasięgu tego motocyklu już owszem. Do brzmienia silnika? Również, choć można znaleźć w wypowiedziach prasowych porównanie do startującego myśliwca z pokładu lotniskowca, które jest dobrym opisem brzmienia tej maszyny. Brakuje jednak tradycyjnego ryku wydobywającego się z układu wydechowego. Możecie je zatem sprawdzić na poniższym materiale wideo.
Harley-Davidson modelem LiveWire wyznacza nowe kierunki rozwoju. Motocykl ma trafić do sprzedaży najwcześniej w przyszłym roku i już wiadomo, że będzie budził wiele emocji. Tylko czy nowoczesność wyjdzie na dobre tak legendarnej marce? Obawiam się, że ten projekt może nie okazać się tak udanym, jak twierdzą włodarze firmy. Tradycja ponad wszystko.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu