Najnowsza odsłona Gwiezdnych Wojen zbliża się wielkimi krokami i powoli widać coraz więcej gadżetów związanych z tym kosmicznym uniwersum. Jak chociaż...
Dla mnie ten głośnik może nawet brzęczeć jak dyktafon. Tak się robi pieniądze na fanach Gwiezdnych Wojen
Najnowsza odsłona Gwiezdnych Wojen zbliża się wielkimi krokami i powoli widać coraz więcej gadżetów związanych z tym kosmicznym uniwersum. Jak chociażby zwykły głośniczek na Bluetooth. Napisałem zwykły? Oczywiście nie jest to prawdą.
We wrześniu pojawi się w sprzedaży oficjalny, licencjonowany głośnik z Gwiezdnych Wojen - będzie wyglądał jak fragment robota R2-D2 i zapłacimy za niego równowartość 50 dolarów. Skoro sprzęt ma być oficjalny, mocno wierzę w to, że trafi również do naszego kraju, a najgorszym wypadku mniejsze sklepy go do nas sprowadzą.
Bezprzewodowy głośnik połączymy ze sprzętem grającym przez Bluetooth lub zwykły przewód audio z końcówką jack 3,5 milimetra. Wewnętrzną baterię naładujemy natomiast przy pomocy zwykłego przewodu microUSB. Innymi słowy standard.
To co w zasadzie wyróżnia głośniczek od innych tego typu urządzeń? Wygląd, który każdego fana uniwersum Star Wars przyprawi o szeroki uśmiech. Zamontowano pod nim niebieskie światło LED, zaimplementowano efekty dźwiękowe żywcem wyciągnięte z filmów. Usłyszycie je uruchamiając głośnik, wyłączając go i podłączając przez Bluetooth.
Są urządzenia, których osiągi, specyfikacje czy brzmienie nie mają większego znaczenia jeśli wygląd potrafi wszystko przysłonić. I w tym wypadku właśnie tak jest. Jestem fanem Gwiezdnych Wojen i to gadżet, który chciałbym postawić na szafce chociażby tylko dlatego, by stał i co jakiś czas się podświetlił. Odtwarzanie muzyki byłoby tylko i wyłącznie miłym dodatkiem. W zasadzie jedyną rzeczą jaką bym do niego dodał, byłoby automatyczne obracanie „głowy”. Wtedy dostalibyśmy gadżet idealny. Urządzenie w przedsprzedaży można zamówić tu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu