Felietony

Disney kontra Netflix. Ofiarami tej "wojny" na rynku VOD będziemy my - użytkownicy

Konrad Kozłowski
Disney kontra Netflix. Ofiarami tej "wojny" na rynku VOD będziemy my - użytkownicy
Reklama

Niegdyś partnerzy, dziś rywale. Disney idzie na wojnę z Netfliksem i nie tylko planuje wycofać swoje treści z oferty konkurenta, ale zamierza też wstrzymać reklamy serwisu VOD na swoich kanałach TV. Tak daleko idące kroki pokazują jak szalenie istotny jest start Disney+ dla giganta przemysłu filmowego.

To będzie wyjątkowa jesień. To będzie wyjątkowy listopad. Bo właśnie w przyszłym miesiącu premierę będą miały dwa nowe serwisy VOD, z których jeden należy do giganta rynku technologicznego, zaś drugi do konglomeratu z przemysłu filmowego. O ile pierwszy z nich, Apple TV+, od razu będzie dostępny w Polsce, to na Disney+ będzie musieli trochę zaczekać. Jak długo? Być może do I lub II kwartału 2020 roku, ale emocji z uruchomieniem tej usługi nie brakuje, także w Polsce, gdzie bez wątpienia to właśnie usługa Disney'a będzie bezpośrednim rywalem Netfliksa. Włodarze firmy doskonale sobie zdają z tego sprawę, dlatego będą robić wszystko, by tam gdzie się pojawiają, błyskawicznie przejść do ofensywy i przekonać do siebie jak największe grono użytkowników. Nie liczy się jednak tylko to, bo równie ważne jest, by widzowie... nie wybrali oferty konkurencji. A jeśli się o niej nie dowiedzą, to tego nie zrobią, prawda?

Reklama


Z takiego założenia wychodzi Disney, które nie zamierza emitować reklam Netfliksa blokując je na swoich kanałach TV. Tych przecież nie brakuje, a Netflix mógłby sprytnie przypominać o sobie w ten sposób widzom ulubionych seriali nadawanych na Disney Channel i pozostałych. Jeśli ktokolwiek miał do tej pory wątpliwości, co do tego jak poważnie do rynku VOD podchodzi Disney, to myślę, że ta decyzja mówi sama za siebie. Disney nie zamierza brać jeńców i nie będzie pobłażliwie traktować żadnego z konkurentów.

Sprawdzamy nowe VOD Disney+. Jak działa nowa usługa VOD?

Największym z nich jest właśnie Netflix, bo to jedyna tak globalna usługa VOD na rynku. Oczywiście Prime Video czy HBO Go również docierają do wielu rynków na świecie, ale o poziomie rozpoznawalności, jaką szczyci się Netflix, nie może być mowy. Dzięki błyskawicznej ekspansji i oryginalnym treściom, jak głośne filmy i seriale, Netflix zdołał stać się dla wielu osób synonimem słowa VOD. Wiele usług i produktów z innych kategorii lub gałęzi przemysłu bywa porównywana właśnie do Netfliksa. To marka sama w sobie. Disney jest świadome tej sytuacji, więc w każdy możliwy sposób będzie starać się przetrzeć szlak własnej ofercie. Jeśli mówiąc filmy Disney'a będziemy myśleć Disney+, to cel firmy zostanie osiągnięty.


Na tym jednak stracą najwięcej użytkownicy, którzy nie śledzą rynku VOD tak uważnie jak ja czy inne osoby zaangażowane w to zawodowo lub z czystej przyjemności. Już pierwszym niebezpiecznym sygnałem było wycofanie własnych produkcji z oferty Netfliksa, natomiast teraz w grę wchodzić będzie także opóźnienie premiery usługi nad Wisłą względem pierwotnego debiutu, a koniec końców będzie od nas wymagane posiadanie kolejnej aktywnej subskrypcji. Można nimi oczywiście rotować i płacić abonament na zmianę, ale wtedy musimy zrezygnować z bycia na bieżąco z produkcjami Disney+, bo te będą pojawiać się w klasycznym, telewizyjnym modelu dystrybucji - nowe odcinki dodawane będą w cotygodniowych odstępach. Zaoszczędzimy tylko wtedy, gdy zaczekamy na zakończenie sezonu.

Fragmentacja (lub inaczej rozdrobnienie) rynku VOD staje się faktem. Poza Netfliksem czy HBO Go, w Polsce możemy korzystać także z Prime Video, Playera oraz Ipli. Nie wiemy, czy poza granice USA nie wykroczy HBO Max, a to na pewno czeka Disney+ oraz Apple TV+. Czasy dobrobytu, w których posiadanie Netfliksa gwarantowało dostęp do przekroju oferty seriali i filmów z całego rynku mamy już za sobą.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama