Disney+ w zeszłym roku rósł jak na drożdżach, na koniec 2020 roku osiągnął blisko 95 mln płacących abonentów. Jak pokazują jednak wyniki z 1. kwartału 2021 roku, dynamiczne wzrosty już się skończyły, a składa się na to przynajmniej kilka czynników.
Disney+ mocno zwalnia
Po pierwszym kwartale 2020 roku Disney+ miał nieco ponad 33 mln użytkowników, rok później ma ich 103,6 mln, czyli o niemal równe 70 mln więcej. To świetny wynik, ale analitycy spodziewali się przynajmniej 109 milionów. Tym samym zamiast spodziewanych 15 mln nowych użytkowników, mamy ich tylko 8,5 mln, czyli znacznie poniżej oczekiwań. To odbiło się na giełdowym kursie samej spółki, która przez ostatnie 5 dni potaniała o ponad 6,5%. Zarząd Disneya będzie musiał podjąć nowe kroki, aby wyniki w kolejnych kwartałach były lepsze, tym bardziej, że Netflix nie zamierza się zatrzymać na swoich 207 milionach abonentów.
Wśród głównych powodów spowolnienia w pozyskiwaniu nowych klientów można wymienić ostatnią podwyżkę. Disney+ wystartował w cenie 6,99 USD miesięcznie, znacznie taniej niż Netflix, który kosztuje 8,99 USD w najtańszym abonamencie. Później cenę podniesiono jednak do 7,99 USD, co oczywiście nie mogło się spotkać z pozytywnym przyjęciem przed aktualnych i potencjalnych klientów serwisu. Nadal na tle konkurencji jest taniej, a Disney ciągle dodaje nowe, mocne produkcje w postaci seriali powiązanych z uniwersum Marvela oraz filmów, które pojawiają się w serwisie VOD zamiast w kinach, choć w niektórych przypadkach za dodatkową opłatą, ale widocznie to za mało.
Pora otworzyć się na nowe rynki
Paradoksalnie może to być jednak dobra wiadomość dla widzów w Polsce. Wygląda na to, że Disney+ powoli dochodzi do ściany na rynkach, na których jest obecny i chyba najwyższa pora, aby otworzyć się na kolejne. Tym bardziej, że już dzisiaj w serwisie nie brakuje produkcji, które przygotowane są chociażby do debiutu w naszym kraju (napisy i polska ścieżka dźwiękowa). Obecnie Disney+ jest oficjalnie dostępny w Ameryce Północnej i Południowej, w Europie Zachodniej, Japonii oraz Indiach. Z większych rynków, na których nie ma jeszcze Disney+ pozostała część Azji oraz Europa Środkowa i Wschodnia, w tym właśnie Polska.
Być może o tylko moje myślenie życzeniowe, ale miejmy nadzieje, że zarządzający w Disneyu widzą to podobnie i nie będą niepotrzebne zwlekać z otwarciem się na nowe rynki. Tym bardziej, że Netflix to nie jedyna konkurencja. Warner Media jest też coraz bliżej szerszej dostępności serwisu HBO Max, a także wprowadzenia jego tańszej wersji z reklamami. To wszystko sprawi, że rywalizacja pomiędzy tymi trzema usługami stanie się jeszcze bardziej zacięta. Miło by było stać się częścią tej rywalizacji również w naszym kraju.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu