Mobile

Dawno, dawno temu, czyli skąd masz aparat w telefonie

Grzegorz Marczak

Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...

26

Na przestrzeni dziejów telefonia komórkowa rozwijała się w dość zróżnicowanym tempie. Pierwszy aparat "przenośny", bo trudno nazwać sprzęt rozmiarów walizki inaczej, w 1956 roku wyprodukowała firma Ericsson. Bydlę kosztowało tyle co samochód, ważyło 40 kilogramów i trzeba było rosłego tragarza by da...

Na przestrzeni dziejów telefonia komórkowa rozwijała się w dość zróżnicowanym tempie. Pierwszy aparat "przenośny", bo trudno nazwać sprzęt rozmiarów walizki inaczej, w 1956 roku wyprodukowała firma Ericsson. Bydlę kosztowało tyle co samochód, ważyło 40 kilogramów i trzeba było rosłego tragarza by dał radę to taszczyć. Dużo mniejszy, bo kilogramowa cegła od Motoroli, pojawił się dopiero w 1973 roku, czyli jakieś 17 lat później.

Autorem wpisu jest Jan Kowalski z MobileWorld24.pl.

Jak widać na tym etapie rozwój nie był zbyt szybki. Biorąc pod uwagę, że pierwszy SMS wysłano dopiero w grudniu 1992 roku, można zakładać, że kolejne "innowacje" pojawiały się raz na 18 lat. Warto jednak zaznaczyć, że po '92 wszystko poszło już dużo sprawniej, a na chwilę obecną mamy sytuację, którą można określić biblijnym "Co rok to prorok." Gdzie w tym wszystkim rozwój fotografii? O tym poniżej.

Wszystko zaczęło się w X wieku, kiedy to arabscy uczeni wynaleźli przyrząd do odwzorowywania obrazów, nazywany "camera obscura". Składał się z czarnej skrzynki, matowych szybek i otworku w przedniej ścianie. A potem było już z górki. Musieli tylko poczekać aż ktoś wymyśli aparat komórkowy. Trochę to trwało więc z nudów poszli na kurs pilotażu;) Zostawmy jednak te ponure żarty zanim ktoś nam podeśle do redakcji maila z wąglikiem.

Zobacz też: telefony z najlepszymi aparatami

Pierwszy pomysł na dołączenie aparatu fotograficznego do telefonu komórkowego zrodził się w głowie Philippe Kahn'a, francuskiego innowatora i pomysłodawcę takich technologii jak "light surf" czy urządzeń ubieralnych (werable). W 1997 roku, 11 czerwca, wysłał pierwsze zdjęcie wykonane telefonem do sieci publicznej. Cóż na nim było? Jego córka. Teraz już wiecie, gdzie się to wszystko zaczęło i dlaczego internety zapchane są oszkurbitami fotek przestawiających tłuste bobasy. On to zaczął, wizjoner i wynalazca, Philippe Kahn. Mieszka w Paryżu, we Francji, myślę że wiecie co robić. ;]

1997 rok nie był jednak czasem, gdy na rynek wszedł pierwszy telefon wyposażony w aparat. Nastąpiło to dopiero w roku 2000 pod koniec listopada. Wtedy to, japońska firma Sharp (zapewne kojarzycie ją z producentem bardzo popularnego w swoim czasie sprzętu muzycznego) wypuściła na rynek model J-SH04.

Był to prawdziwie łakomy kąsek, choćby ze względu na kolorowy wyświetlacz (256 kolorów), który nie był w tamtym czasie normą. Japończycy dołożyli mu aparat o rozdzielczości, uwaga, 0,11 megapiksela. W porównaniu do obecnych norm, powyższe liczby brzmią niedorzeczne ale w 2000 roku, telefon (dostępny jedynie na rynku japońskim), szybko stał się sprzedażowym hitem i źródłem naśladownictwa. A że, jak to mawiają - naśladownictwo jest formą najwyższej pochwały - toteż wtedy jeszcze nie pojawił się żaden pozew patentowy, zaś wbudowywane w słuchawkę aparaty zyskiwały na ilości pikseli i możliwościach.

W 2001 roku Toshiba zaprezentowała J-T06 z dołączaną zewnętrzną lampą błyskową, co było sporą innowacją a urządzenie nazwano dumnie aparato-telefonem.

Posiadał on kolorowy wyświetlacz o rozdzielczości 120 x 160 px, aparat 110.000 pikseli CMOS (czyli nadal 0,11 megapiksela) i robił takie zdjęcia:

Rok 2002 przyniósł takie cudeńka jak: Motorola T720i z modułem aparatu całkowicie oddzielnym i dołączanym do urządzenia przez wpięcie do gniazda zasilania. NEC N8, clamshell o dwóch wyświetlaczach i z wbudowanym aparatem w klapce czy Samsung SGH V200, w którym obiektyw można było obracać w zakresie 270 stopni. Dużo lepszy pod kątem jakości zdjęć okazał się jednak Siemens QuickPic IQP-500. Również z doczepianym aparatem ale wzbogaconym o lampę błyskową. Robił zdjęcia w rozdzielczości 640x480 z 24-bitową głębią barw. Żaden z powyższych nie przekroczył jednak magicznej bariery 0,3Mpx.

Za najnowocześniejszy terminal z wbudowanym aparatem na rok 2002 uznano jednak Nokię 7650, która posiadała aparat 24-bit VGA (640x480), 0,3Mpx oraz system operacyjny Symbian S60.

Był to najbardziej zaawansowany technicznie telefon, z najlepszym dostępnym aparatem wbudowanym w urządzenie. Mimo wielu wad, robił furorę jeszcze długo i zbierał znakomite recenzje. A fotki robił na przykład takie:

Rewelacją 2003 roku była kamera o rozdzielczości 1,3 megapiksela z matrycą CMOS, którą wykoncypowali projektanci z firmy Rohm. Zaprezentowany jeszcze w 2002 roku moduł miał zostać wyposażony w ruchome soczewki i trafić do masowej produkcji jako dodatek do aparatów komórkowych. Świat oszalał - 1,3 Mpx było w tamtych latach standardowym wyposażeniem aparatów. Mimo to, na nowości przyszło nieco poczekać.

Pierwszym telefonem z aparatem 1,0Mpx była a jakże, Nokia. W marcu 2004 roku pojawił się model Nokia 7610 z możliwością nagrania filmu oraz Symbianem w wersji 7.0  i możliwością bezpośredniego wydruku zdjęć.

Przez pewien, dość krótki okres czasu, stanowił gratkę dla fanów komórkowych fotek. Oczywiście oprócz tych bajerów, w mojej opinii, Nokia 7610 była jednym z ładniejszych telefonów tamtych lat. Czemu wspomniałem o "krótkim okresie czasu"? Ponieważ kolejne miesiące obfitowały w błyskawicznie rosnące cyferki. Mnogość i różnorodność modeli, gdybym je chciał tu opisywać, sprawiłaby, że tekst zamieniłby się w potworny elaborat, dlatego skoncentruję się na "tych pierwszych".

Sony Ericsson S700i - marzec 2004. Pierwszy aparat 1,3Mpx, który umożliwiał kręcenie filmów video, posiadał 8x zoom cyfrowy i miał rewelacyjny ekran, wyświetlający aż 262 tysiące kolorów.

W lipcu 2004 roku Samsung zaprezentował SPH-2300 pierwszy telefon z aparatem 3,2Mpx i zoomem optycznym a także z wejściem na kartę SD. Wcześniej co prawda firma Casio wypuściła swój egzemplarz z podobną matrycą jednak urządzenie wyposażone było jedynie w zoom cyfrowy zatem jakościowo model Samsunga wypadł dużo lepiej.

5,0Mpx? Proszę bardzo. Wrzesień 2004. Samsung SCH-S250. Matryca CCD, lampa błyskowa, nagrywanie video a także wyświetlacz LCD z 16 milionami kolorów. Sama kamera z matrycą 5 megapikseli była wynikiem współpracy Samsunga z firmą Pentax - pionierem w dziedzinie miniaturyzacji aparatów fotograficznych i znanym producentem tychże urządzeń.

Pierwszy telefon z 7Mpx aparatem pojawił się w marcu 2005 roku i był to Samsung SCH-V770, który oprócz sporej matrycy wyposażono w wysuwany obiektyw z optycznym zoomem 3x, cyfrowym 5x oraz autofocus'em. Miał też, jako pierwszy, możliwość dołączenia wymiennych obiektywów co było ogromną innowacją i rozszerzało możliwości aparatu o rzeczy niedostępne dla innych.

Pierwszy 10Mpx aparat w telefonie również należy do Samsunga. Model SCH-B600 został zaprezentowany na targach CeBIT w 2006 roku. 3x zoom optyczny, 5x zoom cyfrowy. Zapis możliwy na kartach MMCmicro oraz rejestracja video z dźwiękiem w rozdzielczości QVGA, 15/30 kl./s.

Począwszy od 2005 roku matryce zwiększały swoje parametry właściwie nieustannie i już wtedy wachlarz dostępnych rozdzielczości było ogromny. Palmtopy zastąpiły smartfony a dziedzina fotografii komórkowej rozwijała się niejako równolegle dzięki miniaturyzacji, która pozwalała upychać coraz bardziej rozbudowane moduły fotograficzne w coraz cieńszych urządzeniach.

Obecnie można spotkać urządzenia wyposażone właściwie w każdy z możliwych aparatów. Od 0,3Mpx w Samsungu E2250  po 41 Mpx w Nokii Pure View. Każdym da się zrobić zdjęcie jednak wykonanie fotografii, z którą da się cokolwiek zrobić zaczyna się od 5Mpx wzwyż. Oczywiście sam rozmiar matrycy niczego jeszcze nie przesądza i w dużej mierze za jakość odpowiada optyka jednak w smartfonowych czy telefonicznych kategoriach trudno mówić o pełnoprawnej optyce. Są modele, które rozwiązały to lepiej i na ten przykład wykorzystują optykę Carls Zeiss (zawsze mile widziana) czy wymienne obiektywy, ale niestety w większości przypadków jest to zwykłe "oczko", nie mające z zaawansowaną fotografią za wiele wspólnego.

Zestawienie nie byłoby pełne bez wyszczególnienia najlepszych modeli jakich możemy śmiało używać zamiast babrania się z dodatkowym aparatem lub, nie dajcie bogowie, lustrzanką. Aktualnie na rynku można znaleźć kilka modeli, które spełnią większość wymagań przeciętnego pstrykacza.

Huawei Ascend P6. Ma nie tylko 8Mpx z tyłu ale do tego 5Mpx z przodu. Idealne rozwiązanie dla fanów sweet-foci na różne portale lub ewentualnie zażartych wyznawców wideo rozmów. Dodatkowo jest to jeden z najsmuklejszych smartfonów na rynku a i design budzi zainteresowanie. Wart rozważenia w swoich kategoriach cenowych.

Samsung Galaxy Note 2. 8Mpx, BSI, doświetlenie LED, nadal jeden ze smartfonów robiących lepsze zdjęcia. W rankingach pojawia się zawsze w czołówce i jako posiadacz, muszę się zgodzić, że sprawdza się świetnie nie tylko jako przyzwoity aparat ale też urządzenie do obróbki.

Nokia Lumia 920 to 8Mpx matrycy, która oprócz wielu innych zalet (jak technologia Pure View, której realna obecność jest w przypadku tego modelu mocno podważana), doskonale radzi sobie w sytuacjach kiepskiego oświetlenia. Lepiej niż nowszy model 1020 i dowiedziono tego w testach.

Sony Xperia S z 12,1Mpx, BSI (tak, owszem, sławne podświetlenie matrycy od spodu nie jest pomysłem nowym), stabilizacja obrazu i kilka dodatkowych "ficzerów" wartych uwagi. Jej główną wadą jest przeciętna bateria ale za to zdjęcia robi przyzwoite.

Sławna Nokia N8 i jej aparat 12Mpx. Dla polepszenia jakości zdjęć xenonowe doświetlenie i optyka Carl Zeiss. Do tej pory stawiana za wzór, do którego porównywane są często nowsze modele. I co ciekawe, nadal się broni. Niestety działa w oparciu o niewspieranego już Symbiana.

Nokia 808 Pure View. 41Mpx, Carl Zeiss, duża matryca w środku (rozmiarowo, im większa tym lepsza bo mniejsze jest zagęszczenie pikseli a tym samym mniejsze szumy), aktualnie przez wielu uznawana za najlepszy aparat fotograficzny i telefon w jednym. Niestety, Symbian trochę psuje ogólny efekt.

Najnowsze dziecko Nokii czyli Lumia 1020, która to ze swoim 41Mpx aparatem oraz szeregiem funkcji rozbudowujących i ulepszających obraz, jest aktualnie światowym liderem. Jednak jej możliwości nie są tak znacząco lepsze jak by się chciało.

Czemu nie są? Ponieważ nową Lumię goni, z niezłymi wynikami, Sony Xperia Z. 13Mpx z matrycą CMOS Exmor RS i jasnością obiektywu f/2,4. Niby pikseli sporo mniej ale nie widać tego w jakości otrzymywanych zdjęć zatem przy wyborze aparatu można się skupić na innych walorach - nie tylko cyfrach przy megapikselach.

Gdyby jednak na kimś cyferki robiły zbyt silne wrażenie to zawsze może wybrać Sony Xperię Z1 i jej 20,7 Mpx aparacik odporny na trudne warunki (obudowa kurzo i wodo odporna). Super wydajny, superszybki, z superaparatem i ogólnie super. Cena też super.

Dla porządku muszę wspomnieć Samsungu Galaxy S4 Zoom, który mimo 16Mpx matrycy i z prawdziwie "fotograficznym" wysuwanym obiektywem (który daje 10x zbliżenie optyczne) jest pomijany w większości zestawień. Rozumiem, że pomija się poprzednika, czyli Galaxy Camera, który nie miał funkcji dzwonienia ale S4 Zoom to pełnoprawny smartfon. Czemu zatem? Nie mam pojęcia. Ja postanowiłem o nim wspomnieć, ponieważ w moim odczuciu, jest to opcja warta rozważenia tak samo jak każda inna.

iPhonie 4S. Czemu nie 5S? Zgodnie z testami, jakość zdjęć robionych przez 8Mpx w iPiątce jest w pewnych przypadkach gorsza niż 8Mpx w iCzwórce. Jak tego dokonali Cupertyńscy cudotwórcy? Nie bardzo wiadomo. Za to wiadomo, że robienie zdjęć iPhonem jest czynnością najłatwiejszą z możliwych, a efekty tej bezmyślności okazują się całkiem przyzwoite. Porównywalne jakościowo z topowymi słuchawkami innych producentów zatem wybierając iPhone’a - nie możecie przegrać. Takie jest oficjalne stanowisko Apple w tej sprawie.

Można by tu wymienić wiele innych modeli, robiących dobre zdjęcia jednak im dalej szukamy, tym łatwiej o wniosek, że różnice pomiędzy poszczególnymi aparatami, mimo pozornie drastycznych rozbieżności w ilościach pikseli, nie są takie znaczące. Bardzo często są właściwie niezauważalne. Jeden aparat robi lepsze zdjęcie barwowo, drugi trochę bardziej je wyostrza. Trzeci z kolei ma lepsze zbliżenie, czwarty wydajniejszą stabilizację. Itd., itp. Wszystko jest kwestią szczegółów sprzętowych i algorytmów odszumiających oraz podbijających konkretne parametry. Posunę się nawet do stwierdzenia, że czego byście nie kupili z aparatem o rozdzielczości 8Mpx i wyżej, zrobicie dobrze. Dokładnie tak samo "skończycie" nabywając poręczny kompakt o podobnych parametrach - przy czym zapłacicie dużo mniej.

Jest jednak pewna rzecz, która stawia "smartfony z aparatem" ponad aparaty kompaktowe i tu należy upatrywać głównej przyczyny ich gwałtownego rozwoju. Smartfon zawsze mamy przy sobie i w przeciwieństwie do aparatów fotograficznych - zabieramy go wszędzie nie zastanawiając się nad tym. Jest poręczny, wielofunkcyjny i w obecnej dobie po prostu niezbędny. Jeśli przy tym robi zdjęcia to czegóż chcieć więcej? Aktualnie niektóre modele przewyższają zwykłe kompakty również pod kątem jakości wykonywanych zdjęć zatem ich wyższość jest niepodważalna.

I o tej wyższości ktoś pomyślał już 13 lat temu. Zaczęło się niewinnie, od 0,11 megapiksela zaś teraz mamy ich 41 w największym z dostępnych wydań. Czy to koniec? Myślę, że nie. Miniaturyzacja może w końcu pozwoli na użycie jakiejś sfilcowanej lustrzanki albo po prostu ktoś dołoży do lustrzanki moduł telefoniczny. Nie takie dziwactwa już bywały na rynku, a mam przeczucie, że będą jeszcze większe.
Oby.

Zdjęcia: Główne,1,2,3,5,6,7,8,9,10,11,12,13,14,19,20,15,16,17,18,21,22,25,27,28,23,24.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu