Choć to Mapy Google są królem darmowych nawigacji, to Waze (również należące do Google), stale zdobywa serca kierowców dzięki unikalnemu podejściu. Mowa, rzecz jasna, o nawigacji opartej na crowdsourcingu.
Darmowa nawigacja stanie się jeszcze lepsza. Wszystko dzięki tej sprytnej nowości

I trzeba przyznać, że też idzie mu nienagannie. Z nowych danych wynika, że do aplikacji zagląda ponad 140 milionów aktywnych użytkowników miesięcznie. Nie jest to wynik na poziomie tego którym mogą pochwalić się Mapy Google, ale też musicie przyznać, że trudno doszukiwać się powodów do narzekania. To naprawdę solidne liczby.
Mapy Google w dużej mierze skupiają się na precyzyjnych danych i szerokiej dostępności. Waze ma zupełnie inną politykę: nawigacja stawia na raporty w czasie rzeczywistym tworzone przez samych użytkowników aplikacji. Dzięki temu kierowcy mogą się wzajemnie informować o potencjalnych problemach w ruchu: kolizjach, patrolach, zamknięciach pasów i wielu innych zdarzeniach. Wszystko to w czasie rzeczywistym - przez co w kilka sekund informacje te mogą trafić do milionów innych użytkowników platformy. Jak każdy kij jednak — ten również ma dwa końce. I poza ogromem plusów, są również mniej pozytywne aspekty tego rozwiązania. Wśród nich bez wątpienia należy wymienić fakt, iż czasem informacji jest po prostu za dużo — i zaczynają na siebie nachodzić. Tak sprawy mają się chociażby przy wypadku drogowym, który skutkować może kilkoma komunikatami jednocześnie. O kolizji, utrudnieniu ruchu, obecności policji i zablokowanym pasie. I firma nareszcie się z tym problemem rozprawi!
Waze słucha użytkowników. Wkrótce doczekamy się rozwiązania tego problemu
Użytkownicy od jakiegoś czasu sugerują, że można byłoby to zrobić efektywniej. Ostatnio pomysłem na łącznie powiadomień podzielił się jeden z użytkowników, na co... otrzymał odpowiedź od zespołu Waze. Jego przedstawiciel potwierdził, że firma aktywnie pracuje nad wprowadzeniem takiej funkcji, która mogłaby pojawić się w aplikacji "w niedalekiej przyszłości".
Na poziomie wizualnym Waze planuje ikonki łączące wiele kategorii zdarzeń, które nie będą się już nakładać na mapie, tworząc chaos informacyjny. Również alerty głosowe mają być bardziej zwięzłe i syntetyczne: zamiast czterech sygnałów dźwiękowych, aplikacja odczyta jeden scalony komunikat. Taki krok znacząco poprawi czytelność w trudnych warunkach drogowych i pozwoli ograniczyć rozproszenie kierowców, którzy zbyt często muszą analizować kilka powiadomień jednocześnie. A jak wiadomo: podczas jazdy nawet najdrobniejsze rozproszenie jest silnie niewskazane.
Fajnie widzieć, że Google nie zapomina o Waze
Mapy Google są królem - i to im gigant poświęca najwięcej czasu. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż znajduje się odrobina miejsca, by poświęcić uwagę drugiemu z ich produktów — co jest bez wątpienia doskonałą wiadomością. I to właśnie zmiany takie jak ta: użyteczne i odczuwalne przez szersze grono odbiorców mają szansę przekonać jeszcze większe grono użytkowników by dali szansę Waze. Szczerze mówiąc: od lat korzystam właśnie z niego, bo... w kwestii nawigacji jest dla mnie po prostu wygodniejszy niż Mapy Google. A skoro będzie jeszcze lepszy, to nic, tylko się cieszyć!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu