Zamknięcie serwisu Megaupload wciąż wzbudza wiele kontrowersji. Nie da się zaprzeczyć, że za pomocą tego serwisu część użytkowników udostępniała i wym...
Dane użytkowników Megaupload mogą zostać wykasowane? Czy tak ma wyglądać walka z piractwem w XXI wieku?
W piątek Wojciech pisał o tym, że część użytkowników zamierza pozwać władze federalne USA w związku z zamknięciem im dostępu do ich kont. Wygląda na to, że wkrótce będą mieli dodatkowe argumenty. Ostatnie doniesienia wskazują, że jeszcze w tym tygodniu dane z Megaupload mogą zostać po prostu wykasowane. Chodzi o to, że Megaupload część danych trzymało na dyskach innych firm, którym teraz nie jest w stanie płacić, gdyż konta bankowe Megaupload zostały zamrożone. Sytuacja ta może dotyczyć prawie 50 milionów użytkowników.
Wydaje się mi mało prawdopodobne, aby do tego doszło. Amerykańska prokuratura raczej nie pozwoli sobie na to, aby nagle 50 milionów ludzi zostało poszkodowane i zaczęło wnosić pozwy do sądów. Jednak takie ryzyko istnieje i trudno określić, jak zakończy się ta sytuacja.
Ten przypadek zmusza do zadania pewnego pytania. W jaki sposób ma wyglądać walka z piractwem? Czy dopuszczalne jest blokowanie dostępu do serwisu i swoich danych użytkownikom, którzy nie wymieniają się za jego pomocą nielegalnymi treściami? Czy można w ramach walki z piractwem ciąć wszystko bez względu na to, czy ktoś piratem jest czy nie?
Ten spór nie występuje tylko w przypadku serwisu Megaupload, ale jest rdzeniem obecnej debaty, a właściwie jej braku, na temat praw autorskich. Jest źródłem sprzeciwu wobec SOPA i ACTA i im podobnych aktów prawnych. Sprzeciw wywołany jest nie tym, że nie będzie można w spokoju „piracić”, bo nie oszukujmy się, na to zawsze znajdą się sposoby, ale że w ferworze walki o prawa autorskie ograniczać lub pomijać się będzie prawa samych użytkowników sieci, którzy nie naruszają swoją aktywnością prawa. Że tnąc nielegalne treści wycinać będzie się przy okazji treści legalne, że zostanie ograniczone prawo do swobody wymiany, itd., itp. Przykład Megaupload tę sytuację nieco obrazuje.
Uprzedzając głosy w stylu: „użytkownicy Megaupload nie musieli trzymać swoich danych na serwisie pirackim” – to nie serwisy są pirackie tylko ich użytkownicy. W podobny sposób, jak Megaupload, można wykorzystać chociażby Dropboxa i niemal każdą inną chmurę.
Tylko czy jest wola, aby taką debatę rozpocząć naprawdę, a nie udawać, że się ją prowadzi?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu