Czy można lubić czyjąś śmierć? Albo uznać ją np. za fajną? Pytania dziwne, ale i kontekst nietypowy, by nie napisać smutny i przerażający. Ubiegły wee...
Czy można lubić czyjąś śmierć? Albo uznać ją np. za fajną? Pytania dziwne, ale i kontekst nietypowy, by nie napisać smutny i przerażający. Ubiegły weekend przyniósł wiadomość o zgonie pewnego dyrygenta. Nie ma co owijać w bawełnę – była to postać bardzo kontrowersyjna, z wyrokiem za ciężkie przewinienie „na koncie”. Nadal mówimy jednak o człowieku. Człowieku, który umarł i dostał za to lajka…
Już na wstępie zaznaczę, że nie należę do osób, które twierdzą, iż o zmarłym mówi się dobrze albo wcale. Takie podejście uważam za dziwne, by nie napisać wypaczone. Czy to jednak oznacza, iż śmierć można bezrefleksyjnie wtłoczyć w ramy serwisów społecznościowych, nowych mediów oraz szeroko pojętej technologii? Przykład sprzed dwóch dni uzmysłowił mi, że z ludźmi dzieje się coś dziwnego i niezdrowego, a najgorsze jest to, iż chyba nie zdają sobie z tego sprawy.
W sobotę pojawiła się następująca informacja: nie żyje Wojciech Krolopp, były dyrygent chóru Polskie Słowiki, który dekadę temu został skazany za pedofilię. Przeczytałem gdzieś w Sieci tę wiadomość, obok tytułu zobaczyłem kilkadziesiąt lajków. Będę szczery: poczułem się nieswojo. Postanowiłem poszperać w Internecie i okazało się, że w wielu miejscach ludzie reagowali podobnie – na gazeta.pl część czytelników uznała nawet, że "to fajne". Ten serwis nie był jednak wyjątkiem i do jednego wora można z nim wpakować sporą część polskiego fragmentu Sieci. A to już, moim skromnym zdaniem, normalne nie jest.
Czy bronię Wojciecha Kroloppa i to jemu poświęcam wpis? Nie. Ta postać odgrywa tu rolę drugorzędną – ważniejszy jest sam mechanizm. Prawdopodobnie działa on od dawna, a ja dopiero teraz zwróciłem na niego uwagę. Najciekawsze jest jednak to, że nie do końca potrafię zdefiniować problem, bo nie wiem, czy ludzie klikają lajka bezrefleksyjnie czy z premedytacją. I co ten przekaz właściwie oznacza w tej konkretnej sytuacji? Życzyli człowiekowi śmierci i w końcu się doczekali? Podoba im się to, że tragiczna (dla bardzo wielu osób) historia znajduje taki finał? Pisząc krótko: co wyraża się takim kliknięciem?
Nie zdziwiłbym się, gdybym w komentarzach pod wspomnianą wiadomością przeczytał wpisy w stylu: doigrał się, ma za swoje, jednego zboczeńca mniej itd. Każdy ma prawo do wyrażania własnej opinii, a w Internecie widać to najlepiej (w dużej mierze wynika to z faktu, że ludzi czują się tu bezkarni). Taki komentarz wyraża jednak konkretne uczucie i wiadomo, co autor chciał przekazać. W chwili pisania był pewnie tego świadom (dyskusyjne, ale to już temat na inny wpis). O lajkowaniu nie można chyba powiedzieć tego samego.
Na początku maja pisałem o lajkach, a ściślej rzecz ujmując, o akcji zainicjowanej przez UNICEF. Organizacja chciała uzmysłowić ludziom, że klikaniem na Facebooku nie pomoże się dzieciom: nie dostaną za to obiadu, nie zostaną zaszczepione przeciw poważnym chorobom. Wówczas ganiono internautów za to, że pomylili lajki z przelewami i chyba nie do końca zrozumieli, jakie zadanie spełnia to facebookowe „narzędzie”. Po ostatniej sobocie trudno mi się z tym nie zgodzić. Obawiam się nawet, że część społeczeństwa ma już zaprogramowane lajkowanie wszystkiego, co zobaczy. Trzęsienia ziemi, katastrofy lotnicze, epidemie, morderstwa, gwałty – przecież wszystko to tylko czeka na kliknięcie w okienko z napisem „lubię to”.
Mógłbym zakończyć stwierdzeniem, że nie mam zamiaru wprowadzać tonu moralizatorskiego i nikogo pouczać. Sęk w tym, iż ja chcę pouczać. A przynajmniej zwrócić uwagę niektórych Internautów na to, co robią w Sieci, jak odpowiadają na dostarczane przez nią informacje, jak trywializują ważne elementy naszej rzeczywistości. Reagowanie w ten sam sposób, czyli za pomocą lajka, na doniesienia o narodzinach foki w zoo, śmierci człowieka, wynikach loterii w USA oraz fali brutalnych gwałtów w Indiach, nie świadczy dobrze ani o jednostce, ani o społeczeństwie, w którym ta jednostka funkcjonuje. Niestety, obawiam się, że moda na lajkowanie wszystkiego nie minie, lecz z każdym kolejnym kwartałem będzie się nasilać. Mógłbym wcisnąć wyimaginowany przycisk "nie lubię", ale wtedy w pewnym stopniu akceptowałbym całe zjawisko, a tego robić nie zamierzam...
Źródło grafiki: vintagenationexperience.tumblr.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu