Czytniki linii papilarnych pojawiają się w coraz większej liczbie smartfonów, trafiają nawet do urządzeń z niższych półek. To cieszy, ponieważ wzrasta bezpieczeństwo danych użytkownika i komfort odblokowywania smartfona. Jednak gdzie powinien znajdować się ów czytnik? Na przednim czy tylnym panelu?
Bezpośrednie porównanie
Doskonale pamiętam przeprowadzkę z iPhone’a 5 na iPhone’a 6. Większy ekran, wydajniejsze podzespoły, lepszy aparat - doceniłem każdy aspekt nowego smartfona, ale żadna z tych cech nie zmieniła mojej codzienności w tak dużym stopniu jak pojawienie się czytnika linii papilarnych Touch ID. Po raz pierwszy Apple umieściło go w modelu 5S rozszerzając możliwości przycisku domowego. Odblokowywanie urządzenia stało się dziecinnie proste i o wiele, wiele szybsze - nawet przy 1. generacji Touch ID. Zbędne stało się wciskanie któregokolwiek przycisku w celu wybudzenia ekranu i wykonywanie gestu odblokowania. Jedyne co należy zrobić to przyłożyć palec do skanera i gotowe - jest to z pozorów drobna, ale w rzeczywistości iście gigantyczna zmiana.
Tak się złożyło, że niedługo później stałem się posiadaczem Nexusa 5X, który również posiadał czytnik odcisku palca, ale został umiejscowiony z tyłu urządzenia. Korzystając z obydwu smartfonów na co dzień mogłem więc doświadczyć wszystkich wygód i niedogodności wynikających z decyzji firm Apple oraz Google, a sytuacja ta przecież odnosi się również do praktyk Samsunga (czytnik z przodu) czy Huaweia, który postanowił przenieść skaner z tylnego panelu na front smartfona. Które rozwiązanie okazało się dla mnie wygodniejsze?
Punkt widzenia zależy od...
Bardzo dużo zależy od tego, jak ze smartfona korzystamy na co dzień. Obecny na tylnym panelu czytnik najlepiej sprawdza się wtedy, gdy jesteśmy w ruchu, a telefon znajduje się w kieszeni czy torbie - wyjmując smartfon możemy w locie odblokować urządzenie przykładając palec (wskazujący) do skanera. Trzymając urządzenie w rękach również wygodniej jest je odblokować umieszczając palec na czytniku z tyłu telefonu, ponieważ nie wymaga to od nas zmiany uchwytu. Chcąc położyć kciuka na skanerze znajdującym się pod ekranem jest to niezbędne, a w przypadku większych smartfonów mało komfortowe, ponieważ nietrudno wtedy o wychylenie się (lub nawet wypadnięcie) telefonu z ręki.
Sprawa jest oczywista w scenariuszu, gdy pracujemy stacjonarnie, a telefon znajduje się na przykład na blacie biurka. Każdorazowe podniesienie telefonu i odblokowywanie go za pomocą czytnika z tyłu jest, w mojej ocenie, naprawdę denerwujące. Czasem wystarczy szybkie zerknięcie na treść maila czy wiadomości, dlatego czytnik z przodu telefonu nie ma sobie równych. W przypadku Nexusa (i innych smartfonów z Androidem) istnieje pewne obejście, lecz jest to rozwiązanie, z którego nie skorzystają wszyscy. Smartwatch z Android Wear może pełnić rolę urządzenia zaufanego, a to przy aktywnym połączeniu Bluetooth eliminuje konieczność wprowadzania kodu bądź skanowania odcisku - wystarczy gest odblokowywania ekranu.
Gdybym musiał wskazać praktyczniejsze z mojej perspektywy rozwiązanie zwyciężyłby czytnik obecny z przodu urządzenia w stosunku 51 do 49, a więc naprawdę minimalnie. A jaka jest Wasza opinia?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu