Każdy miłośnik uniwersum StarCrafta czekał na tę pozycję. Choć podzielenie drugiej odsłony serii na odcinki było kontrowersyjne, to po dwóch latach pr...
Każdy miłośnik uniwersum StarCrafta czekał na tę pozycję. Choć podzielenie drugiej odsłony serii na odcinki było kontrowersyjne, to po dwóch latach prac widać, że Blizzard nie zmarnował czasu. Oprócz rozbudowanej kampanii otrzymaliśmy bowiem cały zestaw nowych rozwiązań. Umarł król, niech żyje królowa?
Recenzję gry StarCraft: Heart of the Swarm napisał dla nas Tomasz “KoZa” Kozioł, autor bloga JustKoz.
Wings of Liberty wzięło mnie z zaskoczenia. Miałem ochotę sprawdzić, czy stara miłość do pierwszego StarCrafta nie zerdzewiała, ale niczego szczególnego nie oczekiwałem. Ot, chciałem przejść kampanię, pograć trochę ze znajomymi i… tyle. Przesiąść się na kolejny tytuł, jak zwykle. Stało się coś zupełnie odwrotnego. StarCraft II był pierwszą od lat grą, w którą tak naprawdę nie przestałem grać zaraz po ukończeniu. Jasne, zdarzały się krótsze czy dłuższe przerwy, ale nic więcej – zawsze wskakiwałem do gry, jeśli akurat jakiś znajomy zaproponował przymierze. Dlatego też Heart of the Swarm wyczekiwałem już od dobrych dwóch lat. Pierwotnie tytuł miał mieć swoją premierę w styczniu 2012, ale jak sytuacja wyglądała w rzeczywistości, wszyscy wiemy. A jeśli nie wiemy, to wystarczy wziąć pod uwagę, że recenzję piszę dopiero teraz, w marcu 2013. I jak? Warto było tyle czekać? Warto. Po prostu warto... Przeczytaj cały tekst na Niezgrani.pl
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu