Była sobie kiedyś grupka rolników, którzy nie jedli nic innego poza jajkami. Jajka, dzień za dniem. Byli wystarczająco zdrowi, dosyć szczęśliwi i wyda...
Była sobie kiedyś grupka rolników, którzy nie jedli nic innego poza jajkami. Jajka, dzień za dniem. Byli wystarczająco zdrowi, dosyć szczęśliwi i wydawało im się, że w tej kwestii nic się nigdy nie zmieni. Niestety, pewnego dnia jeden z rolników zachorował i obwinił za to mało urozmaiconą dietę. Postanowił zabić jedną z kur i przyrządzić pyszne mięso. Posiłek był wspaniały i farmer poczuł się lepiej. Wtedy jego koledzy pomyśleli: „Powinniśmy tego spróbować, kurczak jest lepszy niż ciągłe jedzenie jajek”. Jak postanowili, tak zrobili. Sytuacja wydawała się fantastyczna, mimo to w końcu rolnicy zauważyli, że mają coraz mniej jajek, a kur nie ma już tak dużo, aby wszyscy mogli przetrwać. Zjedli wszystkie kurczaki i w końcu śmierć głodowa spojrzała im w oczy. Parabola? Rynek konsolowy.
Rynek gier AAA, którego bastionem są konsole, wydaje się ciągle maleć w stosunku do rosnącego w bardzo szybkim tempie fenomenu „zsocjalizowanych” gier dostępnych na Facebooku czy platformach mobilnych. Digi-Capital przewiduje, że do 2016 roku gry odpalane w przeglądarce i na smartfonach czy tabletach będą przynosiły 57 % całego dochodu z gier elektronicznych. Mimo, to hardcorowi gracze, wierni segmentowi najbardziej wymagających produkcji, stanowią pewny rynek zbytu dla developerów. Niestety, jeśli studia producenckie muszą ogłaszać upadłość, a dzieje się to coraz częściej, nawet wśród wielkich tej branży (przykład THQ), bo nie wytrzymują mobilnej konkurencji, do której coraz częściej przechodzą gracze, to finał całej historii może być podobny jak w przypadku farmerów.
Developerzy wydają miliony na produkcję efektownych gier (parabola do kur znoszących jajka), natomiast gracze spędzając więcej czasu na Androidzie, iOSie czy Facebooku, wpływają na zmniejszenie zysków producentów gier AAA (zabijanie kur). Wolą oni zapłacić 99 centów za gierkę, przy której zrelaksują się kilka minut w drodze do szkoły, pracy czy na uczelnię niż wydawać kilkadziesiąt razy więcej na produkcje, których, jak pokazują badania, większość nawet nie ukończy. W pojedynkę, grupa hardcorowych graczy nie będzie w stanie zapewnić producentom godziwych profitów i będą oni musieli się pogodzić ze zwężeniem, bogatej dziś oferty gier z najbardziej kapitałochłonnej półki - AAA. Analogia do rolników, którym zajrzało w oczy widmo wyginięcie.
A dodatkowo, farmerzy muszą karmić kury, które przecież maja swoje fanaberie i nie zawsze chcą znosić jajka. Tak więc rozpatrując metaforę na innej płaszczyźnie: rolnik THQ musiał zamknąć interes, ponieważ nie zostało mu więcej kukurydzy i teraz chce sprzedać swój dobytek, aby uchronić go przed dewaluacją. Rolnicy Sega i Konami kontynuują dokarmianie swoich japońskich kurczaków, a te w zamian nie chcą znosić dorodnych jajek. Rolnik Codemasters zabił wszystkie swoje kury, oprócz tych wyścigowych – notabene, bardzo fajnych. Rolnik Atari miał kiedyś najlepsze kurczaki, ale często zapominał o porach karmienia i teraz kury nie wyglądają najlepiej… Rolnik Lucas Arts zdecydował się skupić tylko na swoich gwiezdnowojennych kurczakach, a te zostały zjedzone przez disney’owskiego rolnika. Ostatnie lata nie były najlepszym czasem dla hodowcy drobiu…
Czy jednak rzeczywiście, twórcy hardcorowych produkcji tak bardzo cierpią na mobilnej konkurencji? Tu sprawa staje się bardziej dyskusyjna, bo o ile liczba doświadczonych graczy z wieloletnim stażem, którzy przeznaczają na gry znaczną część swojego budżetu rośnie, to bardzo niewiele. Oczywiście, w TYM tekście wspominałem o możliwej ewolucji gracza z casuala, przez midcore’a do hardocre’a, jednak sprawa rozbija się o inną kwestię. Czy gracze porzucają pady i myszki, aby zamienić raidy w WoWie czy oskryptowaną akcję w Modern Warfare na przenośne mizianie palcem po ekranie pokrytym Gorilla Glass czy zajmowanie się wirtualną farmą na Facebooku? Podsumowując wydaje mi się, że oba segmenty rynku mimo istotnych powiązań mogą pokojowo współistnieć, tylko czy wtedy półka najbardziej wymagających produkcji nie stanie się kompletnie niszowa? Jeśli nie nastąpi jakiś nieprzewidziany krach na rynku (czy upadek THQ może być jego preludium?), to mam nadzieje będziemy mogli w dalszym ciągu komfortowo łączyć obie formy rozrywki.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu