Wprowadzona niedawno usługa AutoRip dla klientów sklepu Amazon spotkała się z naprawdę ciepłym przyjęciem przez użytkowników. Ich kolekcje muzyczne w ...
Czy kiedyś doczekamy się idealnego rozwiązania? Ultra Violet miał potencjał, wyszło jak zwykle
Wprowadzona niedawno usługa AutoRip dla klientów sklepu Amazon spotkała się z naprawdę ciepłym przyjęciem przez użytkowników. Ich kolekcje muzyczne w ciągu chwili stały się dostępne w chmurze, a zakupione w przyszłości albumy na kompaktach również się tam pojawią. Ultra Violet miał dokonać tego samego w branży filmowej i pomimo dobrych zamiarów, nie można powiedzieć o odniesieniu przez nią sukcesu.
W odróżnieniu od pozostałych regionów, mieszkaniec Stanów Zjednoczonych ma przyjemny "ból głowy" na którą usługę oferującą filmy się zdecydować - Amazon, iTunes, Hulu, Vudu, Netflix... i tak dalej. Problemem jest jednak przeniesienie własnych kolekcji filmowych z nośników DVD czy Blu-Ray do chmury i uzyskanie do nich dostępu z na różnych urządzeniach, również poza domem. Idea Ultra Violet prezentowała się więc bardzo imponująco - po zakupie filmu na DVD czy Blu-Ray wystarczy przypisać daną produkcję do naszego konta, by móc obejrzeć ją na innych naszych urządzeniach (mobilnych) w dowolnej chwili. Brak połączenia z Siecią nie miał być żadną przeszkodą, ponieważ umożliwione zostało pobranie filmu do pamięci urządzenia. Inicjatorem projektu jest Sony, które do partnerstwa namówiło ponad 74 firm z branży: studia filmowe, dystrybutorów, producentów sprzętu. Mianem wielkich nieobecnych można by określić Disney czy Apple, którzy postawili na własne rozwiązania. Wydawało się więc, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, a dołączenie kolejnych firm to kwestia czasu. Co stało się później?
Po pierwsze, co raz więcej filmów które trafiały na sklepowe półki posiadało etykietkę "Ultra Violet", która zapewniała o uzyskaniu dostępu do cyfrowego wydania filmów bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Ponadto sieć sklepów Wallmart wyszła do klientów z bardzo ciekawą propozycją - za jedyne 2 dolary możliwe jest przeniesienie nabytego na DVD filmu do platformy UV w standardowej jakości, lub za 5 dolarów za wersję HD. Jeżeli film posiadalibyśmy na Blu-Ray, to cyfrowa kopia kosztowałaby nas 2 dolary, oczywiście w HD. Wydaje się więc, że mając taki wachlarz usług i gotowy "przepis na sukces" niemożliwe jest zaprzepaścić taką szansę na opanowanie rynku. Co więc poszło nie tak?
Nie trudno zgadnąć, że brak kompatybilności Ultra Violet z najpopularniejszymi markami jak Amazon Instant Video, Zune czy iTunes nie przypadło do gustu użytkownikom, których życzeniem jest minimalizacja ilości usług z których korzystają. Wielu z nich jest przywiązanych do konkretnego sklepu i właśnie tam widzieliby kolejne produkcje, które zakupili/zakupią na DVD czy Blu-Ray. Dosłownie "zakręcone" wymagania zakładania kolejnych kont również skutecznie odstraszyły sporo rzeszę klientów, którzy postanowili powrócić do sprawdzonych rozwiązań. By móc obejrzeć film na iPhonie, użytkownicy musieli najpierw założyć konto w usłudze Ultra Violet, następnie Flixster, połączyć te dwa konta i pobrać aplikację na telefon. Czy taki proces można nazwać "uproszczeniem"?
Co ciekawe usługa ta trafiła również do Europy pod koniec 2011 roku i pojawiła się w Wielkiej Brytanii. Jej uruchomienie planowane jest w takich krajach Australia, Nowa Zelandia, Irlandia, Niemcy i Francja. O jej dostępności w naszym kraju możemy więc na razie zapomnieć. Wielka szkoda, ponieważ z przyjemnością dałbym tej usłudze szansę, a perspektywa przeniesienia posiadanych na DVD filmów do chmury brzmi zachęcająco. Uważam, że dołączenie do projektu takich firm jak Apple czy Microsoft nigdy nie nastąpi, a w takim przypadku Ultra Violet nigdy nie stanie się usługą kompleksową. Nie mniej jednak kibicuję jej z całych sił i czekam na wkroczenie do Polski.
Źródło: The Verge, TheGuruReview, grafiki: DECE.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu