Felietony

Nasze potrzeby się kreuje

Grzegorz Marczak

Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...

16

Potrzeby klientów jeśli chodzi o gadżety elektroniczne i to, co nosimy przy sobie, mają pewien z góry ustalony limit. Przeważnie narzucony przez budżet jakim dysponujemy, ale również przez potrzeby jakie mamy. Od lat jednak firmy pokroju Apple czy Google stają na głowie, aby zmieścić coś nowego w na...

Potrzeby klientów jeśli chodzi o gadżety elektroniczne i to, co nosimy przy sobie, mają pewien z góry ustalony limit. Przeważnie narzucony przez budżet jakim dysponujemy, ale również przez potrzeby jakie mamy. Od lat jednak firmy pokroju Apple czy Google stają na głowie, aby zmieścić coś nowego w naszym limicie.

Na początku były więc smartphony, to takie super telefony, co mogą wszystko. Wprawdzie 10 razy droższe od tego, co mieliście wtedy w kieszeni, ale kto nie chciałby być nowoczesny? Wykreowali więc potrzebę, której nikt już praktycznie nie neguje.

Aplikacje mobilne? Przecież na samym smartphonie nie można zarobić tylko raz. Tak więc, stworzymy świat pełen aplikacji - wszyscy zarobią, a użytkownik zapłaci. I znowu się udało - kupujemy aplikacje i fascynujemy się sukcesami firm, które je tworzą itp.

Co dalej? Komputer już jest, ale...może uda się wskrzesić idę tabletu (Post PC i podobne bzdury). Sprzęt dla 90% ludzi do niczego nie potrzebny i nic nie zastępujący. Ale… proszę państwa, kto nie chciałby być mobilny? Przecież na tym nawet excela można otworzyć, a w przypadku nagłej potrzeby i telefon z tego zrobić (to co, że mamy już smartphona, ale może na przykład właśnie go zgubiliśmy). Jak już się o tych tabletach tyle na czytamy w fachowej prasie to nie wypada po prostu ich nie mieć.

Kiedy jednak mówimy dziś o smartphonach, aplikacjach i tabletach raczej nikt już nie neguje potrzeby posiadania tych urządzeń czy też korzyści jakie one dają, prawda?

To teraz posłuchajcie, bo idzie nowe. Okazuje się bowiem, że ten telefon to jednak jest duży i zanim się go z kieszeni wyciągnie to chwila mija, prawda? Nawet nie można szybko zobaczyć, która jest godzina i w ogóle jest taki duży i nieporęczny… a my tu mamy dla was nowy super zegarek. Zegarek, który jest sprytny, ma aplikacje i może nam nawet maile pokazać.

…wooow!! what? how cool is that!! woow!!!

Tak będzie krzyczeć przeciętny klient Apple w USA, kiedy podczas konferencji pokazany zostanie iWatch za jedyne 399 USD. Będzie piękny błyszczący i kolorowy. Dowiemy się też, że nie tylko na telefonie możemy mieć aplikacje, że nasz zegarek też może odtwarzać naszą muzykę i że jeśli zapomnimy telefonu to tak naprawdę nic się nie stanie….wróć…tego nie powiedzą, bo iPhone to ich główny biznes.

Sam zegarek to jednak nie wszystko - przecież Google pokazuje nam już teraz komercyjny produkt, w którym z własnej woli nosimy kamerę na głowie. To się dzieje naprawdę. Mamy kawałek drutu ułożony w kształt okularów, mini monitor i kamerę. Możemy nagrywać nawet w trakcie spaceru po mieście czy podczas pobytu w toalecie i wszystko leci do naszych kolegów z wywiadu USA, a potem na serwery Google.

…wooow!! what? how cool is that!! woow!!!

Przeciętny Amerykanin i przeciętny Europejczyk tak zareagowali na tę nowość. Nikt się nie będzie do końca zastanawiał po co mamy nosić jakiś gadżet przez cały dzień na głowie. Za chwilę przecież producent powie nam jakie to ważne i potrzebne narzędzie, prawda?

Ten trochę prześmiewczy tekst napisałem dlatego, aby pokazać wszystkim, że duże pieniądze w technologiach są tam gdzie potrafimy kreować potrzeby, a nie tam gdzie perfekcyjniej zaspokajamy te już istniejące (to jest etap bardziej operacyjny).

Wprawdzie nasze portfele z gumy nie są, a my nie do końca potrzebujemy sprytnych zegarków czy okularów od Google, to jednak pewnie z czasem i tak je kupimy. Dlaczego? Wykreowana przez dużą firmę potrzeba za chwilę przyjdzie do nas "z boku", ze strony naszych znajomych i przyjaciół, którzy przekonają nas jak wiele tracimy nie kupując zegarka czy kolejnego gadżetu. Przeczytamy o nim w całym internecie, na blogach, portalach itp.

Oczywiście ktoś z was może powiedzieć, że reklamy na niego nie działają, a duże korporacje nie mają wpływu na jego życie. I to zapewne prawda, jesteś w grupie, która wśród konsumentów stanowi 0,001%.

Co mnie w tym wszystkim martwi? Wbrew pozorom wcale nie to, że producenci kreują potrzeby. To jest biznes i tak długo jak komuś nie szkodzą jest to dobra strategia.

Martwi mnie tylko czasem, że ten nasz rozwój technologii nie do końca będzie tak szybki jak na początku (po prostu nie będzie opłacało się przyspieszać). Czy będziemy w stanie rozpoznać kolejną rewolucję technologiczną jeśli nie będzie ona wsparta olbrzymim budżetem na marketing i reklamę? A przecież to nie duże firmy są tak naprawdę innowatorami, oni świetnie wykorzystują to, co już zostało kiedyś wymyślone. Składają klocki w całość i tworzą gotowy produkt.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

GoogleAppletechnologie